Czuł niemiły ścisk w żołądku, gdy otwierał powoli kopertę od Hagrida. Hermiona przygryzła kciuka, a Ron zacisnął palce na materiale swojej szaty. Jego piegowata twarz była równie biała co Malfoya. Granger miała w ustach tak sucho, że wypiłaby nawet herbatę z cyjankiem dla chwilowej ulgi. Harry wyjął powoli stary kawałek pergaminy, na którym Hagrid nakreślił parę zdań koślawymi literami. Zaczęli czytać.
- Udało się!- krzyknęła Hermiona, a w jej oczach zalśniły łzy szczęścia.
- Choć raz na coś Malfoy się przydał- westchnął Weasley.
- Mówiłem wam, że to wypali. Malfoy lubi wygrywać.
- Teraz najtrudniejsze, Harry...- mruknęła Granger, którą nagle opuściła radość- On cię wymęczy.
- Mnie nawet Voldemort nie wymęczył- rzucił brunet i ruszył w stronę wyjścia- Idę się z nim spotkać. Nie idźcie za mną. Pójdźcie lepiej do Hagrida i przygotujcie wszystko na małą imprezę z okazji udanej apelacji.
***
- No, no, Potter. Od jutra będziesz spełniał moje zachcianki... Oj, zniszczę ci życie.
- Nie wątpię- odpowiedział Harry i oparł się o zimne cegiełki.
- Calutki tydzień. Szkoda, że jest już po egzaminach. Byłoby miło, gdybyś nie zdał. Hm... Muszę wymyślić najgorsze możliwe zadania.
- Mam pięc odmówień- przypomniał mu brunet.
- Niewiele.
Chłopak wlepił wzrok w blondyna. Arystokrata miał jak zwykle idealnie ułożone włosy, bladą twarz i praktycznie zlewającą się z ciałem jasną koszulę. Jego szare oczy wyrażały pogardę i radość z czyjegoś nieszczęścia. Harry wywrócił oczami. Będzie musiał znosić ten widok przez cały tydzień.
- Co się tak gapisz, Potter?
- Podziwiam twoje piękno i iście nieskazitelną duszę- mruknął sarkastycznie Gryfon.
- No to patrz się dalej. Nie na co dzień widuje się czarodziejów czystej krwi i szlacheckiego wyglądu, wychowanku mugoli.
- Huh... Ile o mnie jeszcze wiesz, Malfoy?- spytał chłopak i zmróżył oczy.
- O wiele więcej niż myślisz. Do jutra, Cudowny Chłopcze.
- Do jutra, młody arystokrato.
***
Harry krzyknął, gdy coś użarło go w tyłek. Poderwał się z miejsca, zwracając na siebie uwagę połowy Gryfonów. Spojrzał na fotel, na którym leżał ledwo żywy Parszywek. Ron wydał radosny okrzyk, a w jego oczach zamajaczyły małe łezki. Hermiona odetchnęła z ulgą.
- Parszywku!- krzyknął Weasley i wziął szczura na ręce- Tak się martwiłem...
Zwierzak wyglądał okropnie. Był jeszcze bardziej chudy niż przed paroma tygodniami, a na całym ciele miał łyse plamki, jakby ktoś ciągle wyrywał mu sierść. Wyrywał się i wiercił, chcąc uciec od swojego właściciela, a przecież jeszcze pół roku temu sam wchodził na kolana Rona, aby ten dał mu jakiś przysmak.
- Uspokój się, nie ma tu żadnych kotów- powiedział cicho chłopak, gładząc główkę Parszywka.
- Chodźmy z nim do Hagrida- zaproponował Harry- On zna się na zwierzakach. Na pewno wie, co mu dolega. Może to jakaś trauma.
- Dobry pomysł- rzuciła Granger i odłożyła na stolik grubą książkę o zwalczaniu skutków nieudanej transmutacji.
- Nie rozumiem... Po co się uczyć, jak jesteśmy już po egzmainach?- spytał zdziwiony rudzielec.
CZYTASZ
Wszystko jest złudne /Drarry
Random,,Twoje wargi, które muskają moje usta na dobranoc. Twoje zielone oczy przepełnione odwagą. Twoją czuprynę stroniącą od szczotki czy grzebienia. Twoje czyste serce, które mimo zaznanego cierpienia zawsze wybiera dobro. Twoje serce, które podałeś mi...