31

6.3K 531 790
                                    

-Potter, przynieś mi soku dyniowego.

- Nie powinienem siedzieć przy swoim stole?- spytał brunet, patrząc niepewnie po Ślizgonach. Był w gnieździe węży.

- Nie ma żadnej zasady na to. Przynieś ten sok.

  Rad nierad Harry ruszył na sam koniec długiej ławy i nalał do kubka swie chochle napoju. Czuł na sobie spojrzenia wszystkich uczniów w sali, co było dosyć krępujące. Nie lubił być w centrum uwagi, mimo iż często się w nim znajdował wbrew swojej woli. Postawił kubek obok blondyna i z trudem zmusił się do zajęcia miejsca. Siedział jak na szpilkach.

- Nie jesz?

- Jakoś nie mam ochoty- odpowiedział okularnik, łapiąc kontakt wzrokowy z Hermioną. Dziewczyna patrzyła na niego ze szczerym współczuciem.

- Niedługo wyjeżdżamy. Chcesz jechać z pustym żołądkiem?

- Kupię coś w pociągu. Co ty tak się tym interesujesz?

- No nie wyglądasz na szczególnie dobrze karmionego w domu. Wracasz po wakacjach bez grama tłuszczu. Tylko skóra i kości.

- Nie interesuj się moim życiem prywatnym- syknął Harry, nalewając sobie herbaty.

- Ups, za późno, Potti.

- Co masz na myśli?

   Malfoy uniósł brwi i upił solidny łyk soku dyniowego. W zagadkowej ciszy zabrał się za ciasto czekoladowo-limonkowe, pozostawiając na buzi szyderczy uśmieszek. Brunet prychnął pod nosem i zaczął powoli sączyć idealnie ciepłą herbatę. Blondyn ponownie przypomniał sobie gwałt. Zakrztusił się ciastem. Czy będzie go to prześladować do końca życia?

- No, szkoda, że te siedem dni minęło tak szybko. Spodobało mi się twoje służenie. Może kiedyś zrobimy podobną umowę.

- Oby nie. Jeszcze raz dziękuję za pomoc z Syriuszem.

- Przestań już tak mi dziękować, bo wyślę cię do Świętego Munga. Na pewno jesteś pod wpływem jakiejś klątwy.

- Tak, tak. Ale najwyraźniej tobie się to spodobało, bo masz czerwone uszy- powiedział cicho Harry i tym razem to on mógł wykrzywić usta w szyderczym uśmiechu.

- Zamknij się, Potter.

- Sam się zamknij, Malfoy.

***

   Drzwi do gabinetu Lupina były otwarte, więc Harry nie musiał trudzić się pukaniem. Wszedł do środka i spojrzał smutno na profesora. Mężczyzna pakował powoli manatki, zerkając co jakiś czas na stwory w rogu pomieszczenia.

- Szkoda, że nie będziesz już nas uczył w przyszłym roku.

Lupin podskoczył w miejscu i złapał się za serce. Zaśmiał się pod nosem. Wsadził jakąś szarawą szatę do walizki, nie trudząc się jej składaniem i podszedł powoli do bruneta:

- Też żałuję, ale większość rodziców nie życzy sobie mnie na tym stanowisku. I tak dziwne, że pozwolono mi zostać do samego końca.

- Nie widziałem ciebie na obiedzie.

- Pewnie bym się wzruszył i rozbeczał- powiedział żartobliwie Lupin i wyjął z szaty pelerynę niewidkę oraz Mapę Huncwotów- A to z bólem serca oddaję tobie. Dobrze to wykorzystaj i proszę, nie wskakuj w tarapaty jak ojciec.

- Głupi Snape, musiał wszystkim powiedzieć, że pan jest wil...

- Harry! Wyrażaj się. To wciąż nauczyciel.

Wszystko jest złudne /DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz