102

4.6K 356 655
                                    

    Harry uwielbiał prywatne lekcje z Dombledorem. Cóż, ciężko to było nazwać lekcjami. Były to raczej spotkania, których cel stanowiło poznanie historii Voldemorta. Pottera bardzo to ciekawiło. Chciał wiedzieć, co popchnęło tego człowieka do tak potwornych czynów.

Brunet wyszedł z gabinetu z suchym gardłem. Bardzo chciał się do tego nie przyznawać przed samym sobą, ale niestety nie udawało mu się to. Czuł współczucie. Współczucie wobec mordercy. Oczywiście te uczucie mijało równie szybko jak się pojawiało. W końcu Voldemort zabił jego rodziców i Lupina. Nawet trudne dzieciństwo nie powinno usprawiedliwiać tak haniebnych czynów. W końcu dzieciństwo Wybrańca też nie było kolorowe, ale chłopak nie pogrążył się w nienawiści do całego świata.

Potter podskoczył, gdy poczuł chłodną dłoń na swojej szyi. Odwrócił się, wyjmując zwinnym ruchem różdżkę. Draco podniósł dłonie w geście poddańczym.

- Matko, jaki refleks- mruknął blondyn, a Gryfon schował broń.

- Abraxas ma za tydzień urodziny- oznajmił Malfoy i oparł się o zimną ścianę- Planuję mu zrobić imprezę niespodziankę.

- Gdzie? Przecież jesteśmy z różnych domów.

- No i tu zaczyna się problem. Myślałem nad jakąś salą na najwyższym piętrze. Tam zazwyczaj nie ma nauczyciela na patrolu. Ciebie też zastanawia czy ci ludzie w ogóle śpią?

- Na przypale albo wcale- zaśmiał się Harry- Dobrze. Zorganizuję u skrzatów jakiś tort. Nie zapraszajmy wiele osób i trzeba uprzedzić wszystkich, aby po kolacji poszli do sali zamiast do domów. Przyprowadzę Abraxasa.

- Będzie zajebiście- szepnął podjarany Ślizgon jakby to on miał być jubilatem.

- Język, słonko, język.

***

    Potter złapał Rona za ramię i pociągnął na ziemię. Rudzielec starał się założył Wybrańcowi dźwignię, ale środnio mu się to udawało. Przekręcili się parę razy. Zapasy przerwała Hermiona, która stukając się palcem w czoło, wyraźnie pokazała, co myśli o dziecinnym zachowaniu przyjaciół.

Harry wstał i poprawił szatę. Weasley również się podniósł, ale po chwili zgiął się w pół, gdy dostał kuksańca pod żebra od okularnika.

- Zabiję cię!- krzyknął rudzielec, a roześmiany zielonooki zaczął biec do dormitorium. Oczywiście Ron od razu ruszył w pościg.

Granger opadła ciężko na kanapę i westchnęła z rezygnacją. Mieli przeanalizować wspomnienie, które Dumbledore pokazał Potterowi, ale oczywiście chłopcy szybko się znudzili. Hermiona już nie mogła się doczekać meczu. Dobrze wiedziała, że wtedy będzie miała spokój przez miesiąc, gdy jej przyjaciele rozładują całą energię na rywalizację.

  Dopiero po godzinie mogli spokojnie wrócić do rozmowy. Harry opowiadał dokładnie o wizycie Dumbledore'a w sierocińcu, starając się idealnie powtórzyć to, co mówił przyszły dyrektor Hogwartu i Tom Riddle. Długo rozmyślali, ale nie doszli do żadnych szczególnych wniosków, więc temat zszedł na szkolne sprawy.

- Slughorn wystawia bal bożonarodzeniowy. Nie wymigasz się, bo specjalnie zapytał mnie, które wieczory masz wolne- oznajmiła Hermiona, chowając pergaminy do torby.

- Eh, a już myślałem, że do końca roku ani razu nie będę musiał siedzieć z tymi snobami przy jednym stole.

- Nie jestem snobem- warknęła Granger i zmróżyła groźnie oczy w stylu Molly.

- Wiem. Ty jesteś tam ze względu na inteligencję. Reszta to snoby i...- Harry wlepił wzrok w Ginny, która właśnie weszła do pokoju wspólnego. Rzadko ją widział poza posiłkami, najwidoczniej dziewczyna go unikała.

Wszystko jest złudne /DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz