126

3.5K 303 390
                                    

    Abraxas uradowały wziął od brązowej sowy kopertę. Była dziwnie pogięta i brzydka, mimo iż jego przyjaciółka zawsze należała do osób dbających o nienaganność wysyłanych rzeczy. Malfoy nie trudził się używaniem nożyka do otwierania listów czy chociażby nożyczek. Wyjął kartkę zapisaną dziwnie niedbałymi literami.

,,Drogi kolego,

Musisz wybaczyć moje długie milczenie. Mi osobiście to też sprawiało przykrość, ale niestety nie miałam jak wysłać tobie wiadomości. Pomóc Olivia w wypracowaniach domowych totalnie nie umie, dlatego tęsknię za twoimi radami. Zabierz ją ode mnie, jest upierdliwa. Mnie nie ma nawet w pierwszej dziesiątce najlepszych uczniów w rankingu mojego rocznika, wielka szkoda. Z okna dormiotorium widzę przepiękne jezioro, tęsknię za naszymi spacerami. Zamku strzegą nauczyciele, więc czuję się w miarę bezpiecznie. Będę wciąż oczekiwała twojego powrotu do zdrowia. Na drzewach zielenią się liście. Wieży Astronomicznej czasem nie widać, gdy ciężkie chmury są bardzo nisko. O 12:00 w ten czwartek wyślę kolejny list.

Dziękuję za twoją cierpliwość,

Samanta"

Abraxas zmarszczył brwi. List był masakrycznie napisany bez przestrzegania żadnych reguł, które jego przyjaciółka zazwyczaj szanowała. Poza tym nie miała żadnej koleżanki Olivii, a Malfoy nigdy nie pomagał nikomu w odrabianiu pracy domowej. Chłopak podrapał się po karku. Czy ktoś napisał ten list za nią, aby go namierzyć? Czy list może być pułapką?

Blondyn usiadł na krześle i przeczytał teskt jeszcze parokrotnie. Zdania przecież praktycznie w ogóle do siebie nie pasowały. Przypominały wpis do pamiętnika jakiejś ośmiolatki. I dlaczego Samanta napisała, kiedy napisze kolejny list bez poczekania na odpowiedź Abraxasa?

Szarooki oblizał wargi, śledząc wzrokiem kartkę. Oświetlił nawet ją świeczką, użył paru zaklęć, ale napisany tekst zdawał się nie skrywać żadnych tajemnic. Już miał się poddać, gdy spojrzał na dwa pierwsze zdania, ale przeczytał tylko ich początek.

- Musisz... Mi... Pomóc... Zabierz... Mnie... Z...- czytał coraz bardziej podjarany rozwiązaną zagadką Malfoy- Zamku... Będę... Na... Wieży Astronomicznej o 12:00 w ten czwartek!

Blondyn roześmiał się radośnie. Czy w końcu miał szansę na zostanie bohaterem? Czy w końcu jest komuś naprawdę potrzebny? Czy w końcu uda mu się być na równi z kuzynem? Wstał i zaczął dziwne wygibasy niczym członek plemienia na jakimś rytuale przy ognisku.

- Jestem za-za-zajebisty, aha. Jestem za-za-zajebisty, aha- śpiewał, trzęsąc tyłkiem na boki- Taki mądry i taki seksi, aha! Jestem ge-ge-geniusz, aha.

***

   Tymczasem setki kilometrów dalej Harry, Ron, Hermiona i Neville szli ciasnym korytarzem, który prowadził od Hogsmeade do Hogwartu. Tego przejścia nie było na Mapie Huncwotów. Na szczęście spotali brata Dumbledore'a, który im je pokazał. Ron opowiadał energicznie Longbottomowi o przygodach, składając zdania dość chaotycznie i niedbale.

Harry wpatrywał się w twarz przyjaciela. Neville wcale nie wyglądał lepiej niż trio. Miał niezwykle bladą twarz, sporo schudł i po pulchnym chłopcu nie zostało nawet śladu. Pod oczami swe ślady zostawiło niewyspanie i zmęczenie. Policzek zdobił spory strup, tak samo jak wargę oraz dłonie. Śmierciożercy w Hogwarcie musieli stosować kary cielesne.

- Jak tam Ginny?- spytał Weasley, gdy zakończył opowieść.

- Całkiem dobrze się trzyma. Gryfoni mają najgorzej- odpowiedział Neville, gdy doszli do końca korytarza- Wszyscy czekali na twoje przybycie, mamy już dość tych debili.

Wszystko jest złudne /DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz