Draco Malfoy stał pod drzwiami do skrzydła szpitalnego, czekając na Snape'a. Zdążył już się umyć, przebrać i ułożyć włosy. Poza ranką na dłoni i siniakiem na udzie nie miał żadnych obrażeń. Miał nawet czas na znalezienie i użycie maści z kogucich łez, strączków jednorożcowatych oraz liścia mięty, która powinna przyśpieszyć proces zanikania siniaka. Po akcji we Wrzeszczącej Chacie czuł się niezwykle dziwnie. Mógł nawet przyznać, że takie ryzyko mu się spodobało. Mógłby to powtórzyć. Oczywiście pod warunkiem, że nie będzie sam. Nie lubił wysokiego ryzyka.
Słońce wkradało się do zimnych, zamkowych murów, nagrzewając tył głowy chłopaka. Ptaki latały na nieboskłonie, śpiewając i skrzecząc wesoło. Świata nie obchodził dramat, który rozgrywał się za dębowymi drzwiami. Sytuacja ta przypominała blondynowi piękną noc, którą ujrzał we wspomnieniach Pottera. Mimo okrągłego księżyca i pięknie widocznej Drogi Mlecznej, w pokoju Gryfona popełniono jedną z najgorszych zbrodni. Malfoya dziwiło jednak to, że brunet się nie załamał i żyje normalnie, korzystając z życia. Draco potargał swoje ułożone włosy. Nie mógł wyrzucić z głowy tego obrzydliwego wspomnienia.
Siedział na kamiennym parecie, przygryzając z nerwów brzeg kciuka. Strasznie ciekawiło go, jaki będzie ostateczny wyrok Blacka po przedstawieniu nowych faktów. Draco z natury jest osobą, która uwielbia być na bieżąco, więc nie mógł powstrzymać się od przyłożenia ucha do dziurki od klucza, mimo iż Snape ostrzegał go przed podsłuchiwaniem. Najwyraźniej czarnowłosy mężczyzna przewidział, że chłopak zechce spróbować takiej sztuczki.
- Ale skąd mamy pewność, że odpowiedział na nasze pytania pod wpływem serum? Przecież to Black. Mógł się oprzeć temu- usłyszał głos Knota.
- Mamy paru świadków- dodał dyrektor.
- Ale mogą być pod wpływem jakiegoś zaklęcia.
- Sam widziałem, jak mój zasrany szczur zamienił się w brzydkiego faceta bez palca!- krzyknął Ron.
Draco wywrócił oczami. Nie ma bardziej hałaśliwej osoby od Weasleya. W dodatku jego głos przechodził od wysokiego sopranu do niskiego barytonu. Najwidoczniej przechodził mutację, co niezwykle uwłaczało Malfoyowi. Jak to Weasley zaczął szybciej dojrzewać od niego? Oczywiście Ślizgon był na o wiele wyższym poziomie jeśli chodzi o inteligencję i dojrzalsze zachowanie, ale nie liczy się tylko umysł. Musi w końcu zacząć nabierać postury mężczyzny.
- Ronaldzie, już mówiłem, aby był pan spokojny. Wierzymy- powiedział już lekko podirytowany Dumbledore.
- To co zrobimy z Blackiem?- spytał Knot.
- Niech zostanie ze strażnikami w skrzydle. Omówimy to w moim gabinecie.
Draco nie zdążył odsunąć się od drzwi, gdy ciemnoskóry mężczyzna otworzył je zamaszystym ruchem. Blondyn upadł na podłogę po zderzeniu z twardym drewnem i był pewien, że na środku czoła zostanie mu wielki guz. Spojrzał spod byka na urzędnika i wstał z ziemi. Otrzepał teatralnie ubrania z wyuczoną od dzieciństwa gracją.
- O, podsłuchiwałeś?- spytał podejrzliwie minister, który wyszedł zaraz za współpracownikiem.
- Co? Oczywiście, że nie. Chciałem zarzyć krople na męczące mnie bóle żołądkowe, a zamiast kropli dostałem drzwiami prosto w czoło- skłamał szybko Ślizgon- Najpewniej będę miał guza. Nie godzi się traktować tak czarodzieja czystej krwi.
- O, pan Malfoy- powiedział zdziwiony Dumbledore- Jak miło cię widzieć. Twoje zeznania niezwykle nam pomogły. Możesz odwiedzić teraz kolegów, odzyskali już przytomność. Na pewno po takiej przygodzie macie wiele do obgadania.
- To nie są moi koledzy, ale skorzystam z oferty- burknął blondyn i wszedł do sali, patrząc spod byka na czarnoskórego mężczyznę. Zamknął za sobą drzwi. Zmierzył wzrokiem strażników i podszedł do Pottera.
Brunet był blady, a na twarzy miał parę małych ranek. Wyglądał poza tym jak zwykle. Chudy, średniego wzrostu chłopak z wiecznie rozwalonymi włosami i okrągłymi okularami. Jego czoło zdobiła blizna w kształcie błyskawicy, która robiła za dowód osobisty. Była swego rodzaju przepustką do ulgowego traktowania i wychwalania pod niebiosa jej posiadacza.
- Czego chcesz, Malfoy?- spytała spokojnie Hermiona, nie nadając swojej wypowiedzi nawet nutki wrogości.
- Cudownego Chłopca- odpowiedział.
- Ty wiesz jak to brzmi?...
Draco zmarszczył brwi i przeleciał wzrokiem po twarzach Złotej Trójcy i Blacka. Odchrząknął, gdy zdał sobie sprawę, że udzielił na pytanie niewłaściwej, dość dwuznacznej odpowiedzi. Granger zaśmiała się pod nosem.
- To znaczy... usług Cudownego Chłopca- poprawił się Ślizgon.
- Jakich usług?- spytał do tej pory milczący Syriusz, rozpakowując czekoladę.
- Obiecałem spełniać jego rozkazy przez tydzień, jak uratuje Hardo... hipogryfa Hagrida- odpowiedział szybko Harry.
- Głupi interes- podsumował Black i ugryzł spory kawałek tabliczki.
- No to czego chcesz, Malfoy?
- Idź po panią Pomfrey i powiedz, że mam uraz głowy.
- Ale ona poszła po zioła, a Harry jest osłabiony i nie może wychodzić!- krzyknęła Hermiona, podchodząc do blondyna. Wyglądała, jakby chciała go nastraszyć.
- Mnie to tyle obchodzi, co rozmiar gaci dyrektora. Idź.
- Rozkaz, paniczyku- mruknął pod nosem Potter i ruszył w stronę drzwi.
- Nie słuchaj go!
- Muszę, Hermiona. Taka była umowa.
***
Niżej podpisany, Syriusz Black, został na mocy sądowniczej zwolniony z wyroku kary śmierci poprzez pocałunek dementora i uniewinniony na mocy zeznać Ronalda Biliusa Weasleya, Dracona Lucjusza Malfoya, Harmiony Jean Granger, Remusa Johna Lupina i Harry'ego Jamesa Pottera oraz przesłuchania z użyciem verita serum.
Zobowiązany jest na prośbę Ministra Magii Korneliusza Oswalda Knota do zachowania tajemnicy i pozostania zbiegiem, aby nie zmieniać zdania czarownic i czarodziejów na temat Ministerstwa Magii, które mimo jednej sądowniczej pomyłki sprawuje pieczę nad magiczną częścią Wielkiej Brytanii, dbając o dobro wszystkich jej mieszkańców.
Podpis Ministra Magii:
Korneliusz Knot
Podpis zainteresowanego:
Syriusz Black III
CZYTASZ
Wszystko jest złudne /Drarry
Random,,Twoje wargi, które muskają moje usta na dobranoc. Twoje zielone oczy przepełnione odwagą. Twoją czuprynę stroniącą od szczotki czy grzebienia. Twoje czyste serce, które mimo zaznanego cierpienia zawsze wybiera dobro. Twoje serce, które podałeś mi...