Draco za zgodą paru starszych Gryfonów wszedł do pokoju wspólnego. Od razu zadziwiły go ciepłe kolory panujące we wnętrzu. Ściany obklejone czerwoną tapetą ciągnęły się pod sufit zdobiony drewnianymi belkami. W kominku wesoło skwierczył ogień, a powietrze wypełniał zapach piwa i słodyczy. Wielkie okno okrywała długa zasłona z pięknym, wyszytym złotą nicią lwem.
Na kanapie siedziała grupka kompletnie pijanych uczniów. W tym gronie oczywiście przebywał Ron oraz Harry, który śpiewali nieudolnie jakąś piosenkę, kiwając się na boki. Reszta Gryfonów pochowała się w dormitoriach.
Dean nagle wstał i uniósł kufel. Spojrzał po kolei na każdego z kolegów. Wydawał się być najmniej pijany z całej paczki.
- Wznoszę toast za wygraną w meczu- powiedział i opadł na kanapę, ale zsunął się i ostatecznie zasiadł na dywanie.
- Za wygaaaaną!- krzyknęła reszta.
- Potter- warknął stanowczo Malfoy, gdy znalazł się za plecami ukochanego.
Harry rozejrzał się na boki i zmarszczył brwi. Odchylił głowę do tyłu i trafił wzrokiem prosto na szare tęczówki Draco. Okularnik miał wielkie, różowe rumieńce. Dookoła jego ust osiadła piana z piwa.
- Oooo, daszego eseś do góry ogami?- zaśmiał się brunet, dziwnie wykrzywiając usta przy mówieniu jakby szczęka mu wypadała z zawiasów.
- Idziesz do dormitorium.
- Nje- załkał Wybraniec i przytulił kufel.
Draco potarł skronie. Czuł, że wzbiera w nim złość. Jak Harry śmiał się bawić po tym, co zrobił Abraxasowi? Jak śmiał siedzieć pijany na kanapie, gdy parę dni temu o mało nie pozbawił życia niewinnego człowieka? Jak śmiał tak się zachowywać? Jak?!
- Ogarnij się!- huknął Ślizgon, a rozmowa Rona z Deanem nagle ucichła. Wszyscy patrzyli na nabuzowanego blondyna.
- Psiepaszam- powiedział cicho Potter i zwiesił wzrok jak zbity szczeniak.
Jat pójdę do domitojum to zasnę, a jat zasnę to znowu zoacze Abaxasa- z trudem dodał Wybraniec, starając się wypowiedzieć każde słowo w miarę zrozumiale.
Brunet nagle wybuchnął płaczem. Słone łzy spływały po policzkach Gryfona, a zaróżowione wargi drżały. Chude palce zaciskały się na kuflu, a sama postura okularnika zdawała się być jeszcze szczuplejsza niż zwykle.
Draco poczuł, że cała złość nagle go opuszcza. Miał za złe Potterowi jego lekkomyślność, ale czy widząc takie wyrzuty sumienia mógł nadal chować urazę? Położył dłonie na policzkach Harry'ego i pocałował go w czoło, chcąc pokazać, że się nie gniewa.
- Chodź do dormitorium. Musisz iść spać- powiedział spokojnie Malfoy.
Brunet wstał, ale zachwiał się i znowu opadł na kanapę. Blondyn westchnął. Podniósł ziolonookiego. Wybraniec owinął nogi wokół bioder arystokraty i tak mocno go przytulił, że Ślizgonowi zabrakło tchu.
- Harry, nie duś mnie- warknął Draco.
Potter od razu poluźnił uścisk. Zamnął oczy. Skupił się na zapachu Malfoya i lekkim kołysaniu przy jego krokach. Uwielbiał mieć tak blisko blondyna. Przynosiło mu to spokój, ukojenie.
Szarooki rzucił bruneta na łóżko i otworzył okno. Zgrzał się lekko. Od kiedy przestał chodzić na treningi quidditcha, z jego formą było kiepsko. Na szczęście Wybrańcowi daleko do nadwagi. Arystokrata położył się obok okularnika. Harry od razu go przytulił.
![](https://img.wattpad.com/cover/185526237-288-k49832.jpg)
CZYTASZ
Wszystko jest złudne /Drarry
Aléatoire,,Twoje wargi, które muskają moje usta na dobranoc. Twoje zielone oczy przepełnione odwagą. Twoją czuprynę stroniącą od szczotki czy grzebienia. Twoje czyste serce, które mimo zaznanego cierpienia zawsze wybiera dobro. Twoje serce, które podałeś mi...