Harry spojrzał przez ramię na Percy'ego, który od czasu wtargnięcia Blacka do zamku chodził za nim jak posłuszny piesek. Najpewniej z polecenia matki. W dodatku nauczyciele chętnie go zagadywali na korytarzach czy towarzyszyli podczas drogi na posiłki. Irytowało go to coraz bardziej.
- Potter!- usłyszał krzyk opiekunki Gryffindoru.
Rozejrzał się. Kobieta stała przy drzwiach od swojej sali z plikiem dokumentów. Harry podszedł do niej mozolnym krokiem.
- Tak?
- Nie ma sensu ukrywać tego dłużej przed tobą. Potter, to może być wstrząs dla ciebie, ale Syriusz Black pragnie cię...
- Dopaść- przerwał jej okularnik- Pan Weasley mi wszystko powiedział.
- Ah tak... W takim razie chyba rozumiesz, że nie możesz chodzić na wieczorne treningi quidditcha.
- W sobotę mamy pierwszy mecz!- krzyknął Harry, czując, jak podskakuje mu poziom stresu. Uczniowie spojrzeli na niego ciekawsko.
- Nie krzycz, Potter- powiedziała surowo profesor- Pani Hooch będzie nadzorowała wasze treningi.
- Dziękuję- wyrzucił z ulgą brunet.
- Nie ma za co. Zmykaj na obiad.
Harry skinął głową i ruszył dalej. Zobaczył kątem oka, że Percy jest dwa metry za nim. Westchnął i poprawił okulary. Nienawidził bycia obserwowanym.
***
Brunet rozgoryczony rzucił miotłę na ziemię i spojrzał na koleżanki i kolegów z drużyny. Wood wyglądał na naprawdę wkurzonego.
- Super, że dowiadujemy się o tym tydzień przed meczem!- krzyknął Fred.
- Ale mieliśmy wszystko wyćwiczone akurat do stylu Ślizgonów...- powiedziała załamana Angelina.
- Gramy z Puchonami. Szukający tych zasrańców nadal ma uraz ręki- burknął kapitan, zrzucając z siebie przemoczoną szatę.
- On tylko udaje!- wtrącił się Potter.
- A udowodnisz to?
- Spokojnie, Oliver. Przecież Puchoni to pestka- powiedział pewny swego George- Ostatnim razem Harry złapał znicz po pięciu minutach.
- Ale teraz mają Cedrika! C E D R I K A! Widziałem go na boisku. Musicie być poważni i bać się wroga, bo jak ich zlekceważycie to przegramy!- huknął Wood i zaczął wycierać włosy ręcznikiem. Gryfoni mieli wrażenie, że chłopak zaraz je sobie powyrywa.
- To będziemy ćwiczyć dwa razy więcej- oznajmił spokojnie Fred i usiadł obok ścigających.
- Trzy razy więcej!- krzyknął George.
- Cztery!- dołączył się Harry.
- Pięć!
- Nie, bo sześć!
- Siedem!
- Tylko na tyle nas stać?!
- Nie!- ryknęli wszyscy tak głośno, że nawet Hagrid usłyszał echo roznoszące się po błoniach.
***
Snape obdarzył ich wrogim spojrzeniem. Uczniowie spojrzeli zdziwieni po sobie. Absencja profesora Lupina była im bardzo nie na rękę. Nikogo nie zdziwiło to, że Harry pierwszy zapytał o powód jego nieobecności.
- Źle się czuje- powiedział cicho nauczyciel z dość niepokojącym uśmieszkiem.
- Co mu jest?
CZYTASZ
Wszystko jest złudne /Drarry
عشوائي,,Twoje wargi, które muskają moje usta na dobranoc. Twoje zielone oczy przepełnione odwagą. Twoją czuprynę stroniącą od szczotki czy grzebienia. Twoje czyste serce, które mimo zaznanego cierpienia zawsze wybiera dobro. Twoje serce, które podałeś mi...