Pottera gryzły okropne wyrzuty sumienia. Stracił apetyt i nie sypiał nocami. Nie mógł też usiedzieć w miejscu. Nawet na lekcji podskakiwała mu co chwilę noga pod stołem. Starał się porozmawiać z Draco, ale blondyn od razu po każdych zajęciach pędził do najbliższej grupki Ślizgonów. To tylko potęgowało ból psychiczny Gryfona. Co prawda nikt nie używał wobec niego inwektyw, ale czuł, że wszyscy wyzywają go w myślach.
Nawet wyciągnięcie od Slughorna informacji o horkruksach nie pomogło mu pozbyć się przygnębienia. Poczuł się lepiej po wypiciu Felix Felicis, miał dziwnie dobry humor i nie myślał o niczym poza swoją misją do Dumbledore'a, ale gdy eliksir osłabł, osłabła też chęć okularnika do jakiegokolwiek działania.
Bruneta dopadło dziwne lenistwo. Nawet wstanie z łóżka było dla niego dołujące i męczące. Wiedział, że znowu na korytarzach wszyscy będą na niego dziwnie patrzeć. Plotka, że Harry rzucił groźne zaklęcie na Abraxasa szybko obiegła szkołę i nawet wrogowie Malfoyów zerkali na Pottera spod byka.
Draco za to poprawił swoje relacje ze Ślizgonami. Od razu po lekcjach pędził do skrzydła szpitalnego, aby pomóc kuzynowi nadrobić materiał. Abraxas był już praktycznie wyleczony po czterech dniach od wypadku, ale pani Pomfrey postanowiła zostawić go jeszcze trochę w ramach obserwacji.
Draco nadal nie mógł wybaczyć Harry'emu jego nieodpowiedzialnego zachowania. Wciąż kochał Pottera, ale musiał dać mu nauczkę. Poza tym nie chciał się z nim kłócić, a wiedział, że do tego dojdzie, gdy postanowią ze sobą porozmawiać. Blondyn wolał poczekaż aż sam ochłonie, aby nie rzucić się Gryfonowi do gardła. Szarooki musiał przetrawić sytuację i postarać się postawić na miejscu okularnika.
W dodatku Malfoya męczyła groźba Voldemorta. Ufał Snape'owi i wiedział, że mężczyzna zrobi wszystko, aby mu pomóc i mają nawet plan działania, ale ten dziwny niepokój pozostawał w głowie Ślizgona, nie dając mu spokoju.
Abraxas odmawiał kompletnie przyjmowania gości. Parę razy pozwolił wpaść Hermionie, ale tylko na parę minut. Nie miał do nikogo żalu za wypadek, ale nie chciał, aby ktoś zobaczył go w takim stanie. Pewnego popołudnia wpadł do niego Ron z kuferkiem słodyczy zakupionym w Hogsmeade. Rudzielec wydał na owy prezent kieszonkowe zbierane od trzech miesięcy.
- Dziękuję- mruknął zdziwiony kuzyn Draco, gdy ujrzał tak hojny dar.
- Proszę. Jak się czujesz?- spytał Weasley i usiadł na krześle. Omiół wzrokiem Abraxasa, ale ten wyglądał całkiem dobrze, a chyba nawet lekko przytył.
- Świetnie. Pani Pomfrey powiedziała, że jutro mogę wrócić do dormitorium. Mam nadzieję, że nie zmieni zdania, bo te miejsce jest przerażające w środku nocy.
***
Narcyza Malfoy podeszła do sporego okna w sypialni syna. Spojrzała na ogród, który był niezwykle ponury od kiedy gościli u nich śmierciożercy. Nie wiedziała, kto jest szpiclem Voldemorta, a kto naprawdę chce z nią przyjacielsko pomówić, więc wszystko trzymała w sobie, co skutkowało dziwnymi stanami załamania.
Właśnie przechodziła jeden z nich. Łzy zdobiły jej blade, wystające kości policzkowe. Miała na sobie czarną, długą suknię, na której mimo grubego materiału widać było odstające żebra blondynki. Długie włosy spięła w nieudany kok. Jej niebieskie oczy dziwnie zgasły, nabrały szarawego odcienia.
To ona przekazała Severusowi informację, że pragnie uciec od Voldemorta. Lucjusz nic o tym nie wie, ponieważ siedzi w Azkabanie, ale Naryca była pewna, że się zgodzi. Przez taką decyzję musiała wciąż używać oklumencji, aby stawić czoła Czarnemu Panowi, który często chciał zajrzeć do umysłów śmierciożerców.
Kobieta usiadła na parapecie i przytuliła poduszkę. Dawno nie ściskała syna, dawno go nie widziała, nie słyszała jego głosu. Informacje na temat Draco uzyskiwała od Snape'a lub z Proroka Codziennego. Nie była zła, że chłopak spędził Święta i wakacje z Potterem, a nawet się cieszyła. Tutaj Ślizgona spotkałby tylko strach i smutek.
- Tęsknię, kochanie- szepnęła i mocniej ścisnęła poduszkę. Nie mogła mieć więcej dzieci z racji na swoje zdrowie, więc Draco był jej oczkiem w głowie.
Nie myślała już nawet o tym, że szarooki okazał się być gejem. Tęskniła, bardzo tęskniła. Spojrzała na list leżący na biurku. Nadal biła się z myślami, czy powinna go wysłać. Śmierciożercy łapali lecące sowy i czytali korespondencję, aby przyłapać kogoś na pertrkatowaniu z wrogiem.
Nagle wstała, a poduszka spadła na podłogę. Wzięła pergamin i wcisnęła w czarną kopertę ze złotymi zdobieniami. W końcu nie napisała tam nic o Voldemorcie, więc w razie przyłapania nie dostanie jakiejś wysokiej kary.
Przełknęła ślinę, aby zwilżyć suche gardło. Spojrzała na sowę, a potem znowu na list. Wzięła głębszy oddech. Serce biło jej jak szalone, a zmysły się wyostrzyły. Chwilę później teren posiadłości opuścił mały ptaszek dumny ze swej misji.
***
,,Kochanie,
Mam nadzieję, że się dobrze czujesz i odżywiasz. Dawno nie rozmawialiśmy. Nie miej mi tego za złe. Podobno byłeś szczęśliwy w Boże Narodzenie, ciszę się. Nie wydawaj kieszonkowego od Severusa na głupoty.
Zdziwiłam się bardzo, gdy usłyszałam o twoim związku z Potterem. W końcu byliście wrogami. Nie jestem zła, tata też nie będzie. Lucjusz był zły, gdy przeczytał plotkę w Proroku Codziennym, ponieważ jesteś naszym jedynym synem, a chciałby mieć wnuka, który przedłużby linię naszej rodziny. W dodatku nie przepada za Potterem, ale uwierz mi, kocha cię i zniesie jakoś twój związek.
Przepraszam za brzydką formę tego listu. Chcę, aby moje słowa były jak najbardziej szczere. Kocham cię i akceptuję twoje lekkie odchylenie. Jestem starej daty, musisz wybaczyć mi moje niezrozumienie. Czytałam ostatnio książkę autorstwa matki, która również ma syna w związku z chłopakiem. Zaczynam rozumieć, więc nie chowaj do mnie urazy za tamte słowa.
Kocham cię, chciałabym cię przytulić. Bardzo tęsknię. Twój pokój bez ciebie jest pusty, przytłaczający. Boli mnie, że nie mogę z tobą jak zawsze usiąść na łóżku i porozmawiać.
Dorosłeś, kochanie. Świetnie sobie radzisz bez rodziców. Jesteś naprawdę mądrym chłopcem. Dużo urosłeś? Zmieniłeś fryzurę? Jestem bardzo ciekawa. A najważniejsze pytanie... Czy jesteś szczęśliwy w związku z Potterem? Jeśli tak, to cieszę się z twojego szczęścia.
Kocham cię,
Mamusia"Draco delikatnie schował list i wsadził go do szafki nocnej. Wlepił wzrok w ogień tańczący na knocie świecy. Niezwykle tęsknił za mamą. Była czasem irytująca, ale patrząc na jej wszystkie uczynki to można śmiało powiedzieć, że zalicza się do najlepszych mam na świecie.
Malfoy przygryzł wargę. Skoro tak go kocha to dlaczego nie odpisała na ani jeden jego list? Dlaczego nie próbowała wysłać niczego wcześniej? Dlaczego nie odwiedziła go w Hogwarcie?
Blondyn po chwili zdał sobie sprawę, że jego wyrzuty są bezpodstawne. Pewnie śmierciożercy przechwytywali jego listy i śledzili Narcyzę na każdym kroku. W końcu pragną pochwały Czarnego Pana jak dzieci lizaka, a doniesienie na koleżankę byłoby dla nich prawdziwym zaszczytem.
Draco nagle wstał i wyszedł z dormitorium. Postanowił pogodzić się z Harrym. Zdał sobie sprawę jak ważne jest cieszyć się bliskimi osobami. Milczenie Malfoya pewnie sprawia Potterowi taki sam ból jak milczenie Narcyzy Ślizgonowi. Szarooki z tą myślą zaczął wspinać się po schodach. Skoro Abraxas nie jest zły to dlaczego Draco ma nadal być? Gryfon już dostał wystarczającą nauczkę za brak odpowiedzialności.
Blondyn westchnął z ulgą, gdy zza portretu Grubej Damy wyłoniła się Hermiona. Nie musiał czatować przed wejściem grom wie ile czasu. Podbiegł do dziewczyny nim ta skręciła w inną stronę.
- Jest Harry?- spytał.
- Oh... To nie najlepszy moment...- mruknęła lekko zakłopotana Granger.
- Dlaczego?
- Jest nawalony w trzy dupy...
CZYTASZ
Wszystko jest złudne /Drarry
Aléatoire,,Twoje wargi, które muskają moje usta na dobranoc. Twoje zielone oczy przepełnione odwagą. Twoją czuprynę stroniącą od szczotki czy grzebienia. Twoje czyste serce, które mimo zaznanego cierpienia zawsze wybiera dobro. Twoje serce, które podałeś mi...