82

5.1K 432 352
                                    

   Ron złapał Ginny, której zrobiło się słabo po usłyszeniu wieści o ojcu. Mężczyzna faktycznie został pogryziony przez Nagini. W ciężkim stanie zabrano go do szpitala. Bliźniacy byli wyjątkowo małomówni. Dumbledore patrzył na nich ze współczuciem, ale nie przerwał panującej ciszy.

Nagle do gabinetu wpadła z furią Umbridge w różowym szlafroczku. Tuż za nią weszła McGonagall ze zmartwionym wyrazem twarzy. Wysłanniczka ministerstwa łypała na wszystkich podejrzliwie.

- Co to za zgromadzenie?!- huknęła. Najpewniej pierwszą jej myślą były zajęcia Gwardii Dumbledora, o której wiele razy słyszała, ale nie mogła znaleźć miejsca spotkań.

- Harry źle się poczuł- oznajmił ze spokojem dyrektor.

- I musiało go nieść aż czterech chłopaków?!

- Nie, ale to jego przyjaciele. Zmartwili się.

- To dlaczego Potter nie jest w skrzydle szpitalnym?!

- Harry'ego męczą straszne koszmary. Chyba nie muszę się tłumaczyć z moich rozmów z uczniami. Proszę o opuszczenie gabinetu, to moja prywatna przestrzeń- powiedział dość stanowczo Dumbledore.

- Nie na długo! Nie na długo!

***

   Gryfon spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Dlaczego widział to oczami węża? A jak Voldemort go opętał i widzi wszystko jego oczami? Brunet zacisnął dłoń na swoim ramieniu. Bał się tej zacieśniającej się więzi z Czarnym Panem. A co jak zacznie przejmować też zachowania tego mężczyzny?

Kucnął na ziemi i wplątał palce we włosy. Oblizał nerwowo usta. A może Voldemort już wie, gdzie jest kryjówka Syriusza i zna tajne wejścia do Hogwartu? Ile już zobaczył oczami Pottera?

- Harry- zagadnął Malfoy, gdy wszedł do Pokoju Życzeń- Nadal tu siedzisz? Czemu trujesz się tą jednorazową wizją?

- A jak Voldemort wie o nas?

- Nie, już rodzice by do mnie wypisywali. Spokojnie- powiedział cicho Draco i podszedł do okularnika. Kucnął obok- Zostaniesz ze mną na Boże Narodzenie w Hogwarcie?

- Raczej odwiedzę Syriusza. Nie wracasz do domu?

- Wolałbym nie widzieć tych strasznych ludzi.

- Możesz pojechać ze mną- zaproponował dość nieśmiało Gryfon.

- Twój ojciec chrzestny chyba za mną nie przepada.

- Jesteś super. Musicie tylko pogadać i od razu się polubicie. Proszę- powiedział słodkim głosikiem brunet i zrobił oczka szczeniaczka.

- Niech ci będzie. Ale to kryjówka Zakonu Feniksa. A jak Sam-Wiesz-Kto zobaczy gdzie ona jest w mojej głowie, gdy się spotkamy?

- W sumie może wejść do mojej głowy w każdej chwili... No to spędzimy te święta razem w Hogwarcie.

- Cieszę się.

***

    Chłopcy wyszli na błonia. Pruszył śnieg. Skończyli właśnie po wigilijną kolację. W tym roku w Hogwarcie zostało paru uczniów więcej niż w poprzednich latach, więc było nawet wesoło.

Zatrzymali się na brzegu jeziora. Lód znajdował się tylko przy brzegu, dalej widać było ciemną, lodowatą wodę. Mieli w dłoniach prezenty dla siebie. Trzymali się za dłonie, ale nie patrzyli sobie w oczy. Czuli spokój. Panowała cisza, nikt ich nie wiedział. Było idealnie.

- Z okazji Świąt Bożego Narodzenia- powiedzieli w tym samym czasie i wysunęli w swoją stronę prezenty przez co zdeżyli się dłońmi, a podarunki wpadły do grubej warstwy śniegu.

Wszystko jest złudne /DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz