Ron złapał Ginny, której zrobiło się słabo po usłyszeniu wieści o ojcu. Mężczyzna faktycznie został pogryziony przez Nagini. W ciężkim stanie zabrano go do szpitala. Bliźniacy byli wyjątkowo małomówni. Dumbledore patrzył na nich ze współczuciem, ale nie przerwał panującej ciszy.
Nagle do gabinetu wpadła z furią Umbridge w różowym szlafroczku. Tuż za nią weszła McGonagall ze zmartwionym wyrazem twarzy. Wysłanniczka ministerstwa łypała na wszystkich podejrzliwie.
- Co to za zgromadzenie?!- huknęła. Najpewniej pierwszą jej myślą były zajęcia Gwardii Dumbledora, o której wiele razy słyszała, ale nie mogła znaleźć miejsca spotkań.
- Harry źle się poczuł- oznajmił ze spokojem dyrektor.
- I musiało go nieść aż czterech chłopaków?!
- Nie, ale to jego przyjaciele. Zmartwili się.
- To dlaczego Potter nie jest w skrzydle szpitalnym?!
- Harry'ego męczą straszne koszmary. Chyba nie muszę się tłumaczyć z moich rozmów z uczniami. Proszę o opuszczenie gabinetu, to moja prywatna przestrzeń- powiedział dość stanowczo Dumbledore.
- Nie na długo! Nie na długo!
***
Gryfon spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Dlaczego widział to oczami węża? A jak Voldemort go opętał i widzi wszystko jego oczami? Brunet zacisnął dłoń na swoim ramieniu. Bał się tej zacieśniającej się więzi z Czarnym Panem. A co jak zacznie przejmować też zachowania tego mężczyzny?
Kucnął na ziemi i wplątał palce we włosy. Oblizał nerwowo usta. A może Voldemort już wie, gdzie jest kryjówka Syriusza i zna tajne wejścia do Hogwartu? Ile już zobaczył oczami Pottera?
- Harry- zagadnął Malfoy, gdy wszedł do Pokoju Życzeń- Nadal tu siedzisz? Czemu trujesz się tą jednorazową wizją?
- A jak Voldemort wie o nas?
- Nie, już rodzice by do mnie wypisywali. Spokojnie- powiedział cicho Draco i podszedł do okularnika. Kucnął obok- Zostaniesz ze mną na Boże Narodzenie w Hogwarcie?
- Raczej odwiedzę Syriusza. Nie wracasz do domu?
- Wolałbym nie widzieć tych strasznych ludzi.
- Możesz pojechać ze mną- zaproponował dość nieśmiało Gryfon.
- Twój ojciec chrzestny chyba za mną nie przepada.
- Jesteś super. Musicie tylko pogadać i od razu się polubicie. Proszę- powiedział słodkim głosikiem brunet i zrobił oczka szczeniaczka.
- Niech ci będzie. Ale to kryjówka Zakonu Feniksa. A jak Sam-Wiesz-Kto zobaczy gdzie ona jest w mojej głowie, gdy się spotkamy?
- W sumie może wejść do mojej głowy w każdej chwili... No to spędzimy te święta razem w Hogwarcie.
- Cieszę się.
***
Chłopcy wyszli na błonia. Pruszył śnieg. Skończyli właśnie po wigilijną kolację. W tym roku w Hogwarcie zostało paru uczniów więcej niż w poprzednich latach, więc było nawet wesoło.
Zatrzymali się na brzegu jeziora. Lód znajdował się tylko przy brzegu, dalej widać było ciemną, lodowatą wodę. Mieli w dłoniach prezenty dla siebie. Trzymali się za dłonie, ale nie patrzyli sobie w oczy. Czuli spokój. Panowała cisza, nikt ich nie wiedział. Było idealnie.
- Z okazji Świąt Bożego Narodzenia- powiedzieli w tym samym czasie i wysunęli w swoją stronę prezenty przez co zdeżyli się dłońmi, a podarunki wpadły do grubej warstwy śniegu.
CZYTASZ
Wszystko jest złudne /Drarry
Random,,Twoje wargi, które muskają moje usta na dobranoc. Twoje zielone oczy przepełnione odwagą. Twoją czuprynę stroniącą od szczotki czy grzebienia. Twoje czyste serce, które mimo zaznanego cierpienia zawsze wybiera dobro. Twoje serce, które podałeś mi...