I pomyśleć, że się nienawidziliśmy i skakaliśmy sobie do gardeł na każdym kroku... Zdaje mi się czasem, że to było tak dawno temu, a minęło ledwie parę lat przepełnionych naszymi burzliwymi zerwaniami i powrotami. Nie wiem, kim bym był, gdybym się w tobie nie zakochał.
Zmieniłeś mnie, ułożyłeś całkiem nowy światopogląd przepełniony troską o przyjaciół i dobrem, którego tak potrzebowałem. Pozwoliłeś mi być sobą. Presja idealności gdzieś uleciała, ustępując systematycznemu dążeniu do poprawy i akceptacji błędów. Stałem się... lepszy.
Nie miałeś kolorowego życia. Widziałem je, twoje wspomnienia i nigdy nie poznałem nikogo, kto by niósł na plecach tak wielki ciężar. Chciałbym cię uwolnić od tych koszmarnych chwil, wyrwać je z twojej głowy, zostawiając same szczęście, ale wiem, że nie chciałbyś tego. Wierzysz, że ból nas kształtuje.
Jesteś niesamowity. Wyciągnąłeś do mnie dłoń, zobaczyłeś dobro, którego ja nie dostrzegałem. Poprawiłeś mi samoocenę, pokazałeś prawdziwą radość. Jesteś moim generatorem szczęścia i nikt nie może cię zastąpić.
Kocham patrzeć na twoje rumieńce, gdy zbyt długo stoimy na mrozie. Kocham dotykać twojej ciepłej skóry, którą zdobią w wielu miejscach większe lub mniejsze blizny. Kocham czytać twoje wypracowania. Wiem, że zawsze wytykam błędy, ale to słodkie, że piszesz w tak nieudolny sposób. Kocham twoje palce, które nigdy się nie nudzą badaniem mojego ciała, jakbyś za każdym razem odkrywał je na nowo.
Twoje wargi, które muskają moje usta na dobranoc. Twoje zielone oczy przepełnione odwagą. Twoją czuprynę stroniącą od szczotki czy grzebienia. Twoje czyste serce, które mimo zaznanego cierpienia zawsze wybiera dobro. Twoje serce, które podałeś mi na dłoniach, wierząc, że cię nie zranię. Twoje serce, które bije dla innych a nie dla siebie. Twoje serce, które wierzy w ideały. Twoje serce, które dzielnie stawia opór truciźnie wlewanej kropla po kropli przez Voldemorta. Twoje serce, które... rozświetla innym drogę.
Chcę, abyś podzielił się ze mną swoim brzemieniem. Możesz mi zaufać. Nigdy nie postąpię przeciwko tobie, nigdy cię umyślnie nie zranię, nigdy nie powiem przykrych słów. Jestem dla ciebie i tylko dla ciebie. Pragnę zostać twoją tarczą, tarczą przed złem tego świata.
Wiem, że jestem wredny i często ci dokuczam. Podczas walk bardziej przeszkadzam niż pomagam. Nie jestem bohaterem. Często udowadniam swój egoizm. Nie potrafię troszczyć się o zbyt wiele osób na raz. Boję się śmierci. Nie chcę opuszczać tego świata. Nie chcę zostawiać cię z całym tym cierpieniem samego.
Widzę twoją kruchość, którą starasz się przed każdym ukryć. Wiem, że mała iskra wystarczy, aby zburzyć twój świat, abyś padł na kolana i się poddał. Nie dziwię się. Po takich przejściach każdy miałby zniszczoną psychikę, więc nie wstydź się słabości. Jesteś niesamowity, Harry. Jesteś wyjątkowy. Jesteś niepowtarzalny. Jesteś całym moim światem.
Nigdy nie myślałem, że będę z kimś tak blisko, że pozwolę komuś poznać wszystkie moje wspomnienia, że będę gotów oddać za kogoś życie. Ta miłość, która nieoczekiwanie nas złączyła zmieniła świat na lepszy. Wszystko jest przepiękne, gdy się uśmiechasz, a gdy płaczesz trawa staje się szara, drzewa ponure a śpiew ptaków nagle cichnie.
Chciałbym założyć z tobą rodzinę, naprawdę. Byłbyś moim Malfoyem. Całowałbym cię codziennie na dzień dobry przed pracą i chwalił twoje przepyszne śniadania. Oh, Harry, gdybyś dla mnie gotował, nie odchodziłbym od stołu. Dostawałbyś masę komplementów i jeszcze więcej zaproszeń do sprzeczek. Kładłbym wieczorami głowę na twojej klatce piersiowej, gdy czytałbyś kolejną książkę o quidditchu. Wsłuchiwałbym się w wolne bicie serca pełen radość, że mi je oddałeś.
A kiedyś... Może jakieś dziecko? Wiem, to głupie. Nie nadaję się na rodzica, ale chciałbym przekazać komuś nazwisko, pochwalić za oceny, poklepać po głowie. Jestem pewien za to, że ty sprawdziłbyś się w tej roli idealnie, ponieważ znam cię czasem lepiej niż ty siebie. Masz wszystkie cechy idealnego rodzica od empatii na zaangażowaniu kończąc.
Ale... gdybyś umarł... ja... Harry, nie umieraj. Musisz walczyć o życie jak zawsze. Rób to dla mnie. Jeśli cię zabraknie... uduszę się w rozpaczy, utopię w mroku. Nie dałbym rady. Budzenie się bez ciebie przy moim boku... Słuchanie tykania zegara zamiast trajkotania na temat quidditcha... Samotne błądzenie po mieście zamiast wesołych spracerów... Puste krzesła zamiast towarzystwa przy posiłku... Zimna skóra, której nikt nie ogrzeje przytulasem... Samotność zamiast wypełniającej po brzegi miłości...
Harry, zabiłbym się. Zabiłbym się, aby chociaż po śmierci zaznać szczęścia.
Dlatego... nie umieraj, proszę. Możesz się na mnie wyżywać, możesz przestać być tym najodważniejszym w czasie walki, możesz płakać kiedy zechcesz. Nigdy się od ciebie nie odwrócę i nawet, gdybyś wyzywał mnie od najgorszych, bił, nienawidził to bym ci nie oddał, nie odszedł. Wiesz dlaczego?... Ponieważ znam ciebie. Jestem pewien, że nie zrobiłbyś tego bez powodu.
Wyciągnę dłoń tyle razy, ile będzie trzeba, abyś w końcu został przy mnie. Możesz odrzucić ją tysiące razy, ale ona nadal będzie wyciągnięta. Harry, zawsze będę żył dla ciebie. Zawsze będę cię kochał. Zawsze będziesz rządził moim sercem.
Jesteś moim największym skarbem, moim powietrzem, moim słońcem, moim... kochaniem. Żałuję, że nie pokazałem ci więcej czułości, ale nadrobię to jak tylko ponownie ujrzę twoje cudowne oczy.
Chcę być dla ciebie całym światem tak jak ty jesteś nim dla mnie.
Kocham cię...
Na zawsze...
CZYTASZ
Wszystko jest złudne /Drarry
Acak,,Twoje wargi, które muskają moje usta na dobranoc. Twoje zielone oczy przepełnione odwagą. Twoją czuprynę stroniącą od szczotki czy grzebienia. Twoje czyste serce, które mimo zaznanego cierpienia zawsze wybiera dobro. Twoje serce, które podałeś mi...