73

5.9K 466 1.1K
                                    

  Z przyczyn osobistych musiałem przesunąć maraton. Za zawiedzione buzie przepraszam.

***

   Harry spojrzał na steka. Nie miał ochoty jeść. Ciągle miał w głowie słowa Voldemorta. Ten czarodziej na pewno użyje Draco do dopadnięcia Pottera. Czy mógł powiedzieć o wszystkim Malfoyowi? Nie mógł. Wtedy Czarny Pan zwabiłby do siebie Cudownego Chłopca pod groźbą zrobienia krzywdy blondynowi? Czy było jakieś wyjście z tej sytuacji?

Tak, Harry musiał być wobec Ślizgona skończonym dupkiem. Ale czy potrafił? Uwielbiał droczyć, całować i przytulać się z Malfoyem. Jak miał przestać to robić?

- Ej, żyjesz?- spytał Ron, szturchając Pottera w ramię.

- A więc dobiegł końca- powiedział Dumbledore- kolejny rok szkolny. Zakończył się tragicznie dla jednego z nas- mężczyzna zawiesił wzrok na sole Puchonów- Wspaniałego przyjaciela, bystrego ucznia, honorowego reprezentanta naszej szkoły i genialnego członka drużyny quidditcha Hufflepuffu... Cedrika Diggory'ego. Wstańmy i wznieśmy za niego puchary!

Uczniowie posłuchali się dyrektora. Mileczli. Niektórzy ciągali nosami, powstrzymując płacz. Harry wpatrywał się w puchar. Miał wyrzuty sumienia, że wciągnął chłopaka w swoje porachunki z Riddlem. Miał wrażenie, że przynosi innym tylko nieszczęście.

- Macie prawo wiedzieć jak zmarł wasz przyjaciel- odezwał się Dumbledore po minucie ciszy- Cedrika zamrodował Lord Voldemort.

Po sali przebiegły szepty. Potter otworzył szeroko oczy. Przecież dyrektor obiecał Knotowi, że nie powie tego nikomu. Uczniowie patrzyli po sobie przerażeni z lekkim niedowierzaniem.

- Ministerstwo Magii nie życzyło sobie, abym wam to oznajmił. Prawda jest jednak lepsza od kłamstwa. Przemilczenie prawdy lub kłamstwo byłoby obrazą pamięci Cedrika. Harry, dziękuję, że sprowadziłeś ciało przyjaciela, narażając własne życie. To oznaka prawdziwego honoru. Wypijmy za śmierć Cedrika i zdrowie Harry'ego.

Uczniowie wznieśli swoje puchary i się napili. Słychać było tylko cichy płacz Cho oraz odstawiane z lekkim brzdękiem kielichy.

***

  Brunet spojrzał na Draco. Nagle zabrakło mu języka w gębie. Ślizgon był jak zwykle nienagannie ubrany, a z jego fryzury nie odstawał nawet jeden kosmyk. Okularnik zawstydzony poprawił swój krawat.

- Jesteś pewny, że wrócisz do wujostwa?- spytał Malfoya i oparł się o ścianę.

- Tak. Muszę ci powiedzieć coś bardzo ważnego.

- No to słucham.

Potter zwiesił wzrok. Tak bardzo nie chciał tego mówić, ale musiał. Gdy już pokona Voldemorta, postara się wrócić do blondyna, wytłumaczy mu wszystko. Kochał go, a przecież zakochanym najbardziej zależy na bezpieczeństwu drugiej osoby. Nie mógł być samolubny, musiał odsunąć od siebie Draco dla ich dobra.

- Długo nad tym myślałem i chyba nie gustuję w chłopakach- skłamał. Starał się przy tym zachowywać jak najbardziej naturalnie.

- W co ty pogrywasz? Jeszcze wczoraj rano się całowaliśmy. O co tak naprawdę chodzi?

- Denerwujesz mnie. To chciałeś usłyszeć? Masz ciężki charakter. Mam tego dość. Nie interesujesz się mną tak często jak powinieneś. Jesteś cyniczny i arogancki. Nie szanujesz moich przyjaciół. Nasz związek to pomyłka. Mamy kompletnie inne charaktery- zaczął wymyślać na szybko Potter.

- I ty to mówisz? Zamiast spędzać czas ze mną to ty wolisz bawić się w bohatera. Ciągle trzeba się o ciebie martwić! To irytujące, jakbym zajmował się trzylatkiem- odpowiedział dość agresywnie arystokrata, który nie nienawidził, gdy ktoś go krytykował.

Wszystko jest złudne /DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz