Harry zamiast skupić się na rozmowie z dyrektorem i Knotem myślał ciągle o Syriuszu. Co teraz robi jego ojciec chrzestny? Płacze? Wyżywa się na meblach? Układa ciało Lupina w trumnie? Siedzi przy kominku i wpatruje się melancholijnie w ogień? Wszystkie przypuszczenia były prawdopodobne, ale do Blacka najbardziej pasowała Potterowi totalna demolka.
- Harry- przedarł się do jego głowy głos ministra.
- Tak?- spytał i przeniósł wzrok z fontanny na twarz Knota.
- Nikomu nie mów co się tu wydarzyło.
- Nadal pan nie wierzy?!- krzyknął porządnie zdenerwowany Gryfon- Voldemort zabił Lupina! Lupina!
- Jedynego dorosłego, któremu powiedziałem o wuju- dodał w myślał okularnik, a w jego oczach zamajaczyły łzy.
- Wierzę- powiedział minister, zaskakując tym Pottera- Po prostu na razie nie chcemy siać paniki. Musisz dać nam czas na ułożenie planu działania.
- Dobrze- mruknął niewyraźnie Harry i zwiesił wzrok- Mogę iść do Syriusza?
- Oczywiście- odezwał się dyrektor- Czeka na ciebie Tonks. Nie zapomnij o Draco.
***
Brunet powoli podszedł do pokoju Blacka. Ustał przed drzwiami. Powinien zapukać? Ale Syriusz wtedy go pewnie wygoni. Położył dłoń na klamce. A może mężczyzna chce pobyć sam? Ale kto chce być sam w takiej sytuacji? Mimo iż nie chce człowiek towarzystwa i woli płakać w samotności, obecność drugiej osoby zawsze działa kojąco.
Harry nabrał powietrza i wszedł pewnym krokiem do pokoju. Zgodnie z jego przewidywaniami pokój był w totalnej ruinie. Syriusz kopał i tak już rozwaloną szafkę nocną. Wszędzie walały się pióra, a ubrania z szafy jakimś cudem wylądowały na karniszu.
- Wyjdź- powiedział ostro ojciec chrzestny, podnosząc wzrok na Pottera. Wyglądał strasznie. Miał czerwone oczy i spuchnięte powieki, a jego wargi drżały.
- Syriuszu, nie chcę cię zostawiać samego. Wiem, co czujesz, mogę ci pomóc.
- Nie wiesz, co czuję.
- Obaj straciliśmy Remusa. Dla mnie też był bardzo ważny- oznajmił Harry.
- Nie tak jak dla mnie!
- Wiem, że byliście przyjaciółmi. To musiało boleć. W końcu straciłeś też mojego ojca i...
- Ty nie rozumiesz, Harry! Remus nie była jak twój ojciec! Remus był mi dużo bliższy! To ja najwięcej serca wkładałem w opiekowanie się nim, gdy był w formie wilkołaka. To ja namawiałem go do jedzenia, gdy się źle czuł. To ja prosiłem nauczycieli o wyrozumiałość, gdy Remus nie mógł skupić się na lekcji.
- Oh... Potrafię to sobie wyobrazić, Syriuszu. Gdyby umarła Hermiona...
- Jesteś niekumaty jak James! Kochałem Remusa!- wykrzyczał Black i nadział portret na lekko obdarte krzesło.
Harry otworzył szeroko oczy. Nie spodziewał się takiego wyznania. Usiadł z wrażenia na łóżku i zamarł. Nagle przed jego oczami pojawiła się wizja umierającego Draco. Czy zachowałby się tak jak Syriusz? Nie. Potter zdawał sobie sprawę, że najpewniej poszedłby samotnie walczyć z Voldemortem jak ostatni idiota. Podziwiał Blacka za to, że zachował jakimś cudem zdrowy rozsądek.
- Tak mi przykro- szepnął brunet, a w jego oczach zamajaczyły łzy. Czy może być coś gorszego od straty ukochanych osób? Zielonooki nawet nie pamięta wspólnych chwil z rodzicami, a każdego dnia przed zaśnięciem tęskni za nimi. Jak mogła czuć się osoba, która spędzała z ukochanym całe dnie?
- On... Wiedział o tym?- spytał Gryfon, gdy Syriusz usiadł obok niego.
- Dowiedział się dzień przed bitwą. Miał mi powiedzieć co o tym myśli w dniu swej śmierci.
To dobiło Pottera. Co mógł powiedzieć? Czy jakieś słowa mogły wyrazić współczucie jakie odczuwał Złoty Chłopiec? Nagle uderzyło go poczucie winy. Gdyby nie uwierzył w ten durny sen, Remus by żył, a Black dostałby upragnioną odpowiedź.
- Przepraszam- przerwał ciszę- Jestem debilem, Syriuszu. To przeze mnie zginął. Wpadłem w pułapkę. Zginął przeze mnie. Jestem skurwysynem, a nie Wybrańcem- rozpłakał się i schował twarz w dłoniach. Okulary spadły mu z nosa. Odbiły się od jego kolana i spadły na podłogę.
- Harry, nie winię cię. Chciałeś mnie ratować. Winię siebie. Nie uważałem, byłem nieuważny, byłem za mało skupiony, ja...- Black głośno westchnął i przytulił chrześniaka- Jestem z ciebie dumny. Masz dobre serce, jesteś bardzo dzielny i silny. Każdemu zdarzają się błędy.
- Każy prowadzi przyjaciół na śmierć?!
- Nie, ponieważ nie każdy jest Wybrańcem. Wielkość naszych błędów zależy od tego kim jesteśmy. Generał źle poprowadził wojska przez zmęczenie i zmarło parędziesiąt oddziałów, król źle rozporządził żywnością i państwo nęka głód, rodzic spuścił dziecko z oczy, a te wpadło pod auto, a jakiś chłopczyk zapomniał nakarmić chomika i chomik zmarł. Gdybyś był zwykłym nastolatkiem, popełniałbyś inne błędy... Ja... Em... Dobrze wytłumaczyłem? Nie jestem tak mądry jak Remus.
- Dobrze. Kocham cię, Syriuszu- powiedział Potter i przytulił mocno mężczyznę.
- Wiem, Harry, wiem. W innym wypadku nie pobiegłbyś od razu mnie ratować po zobaczeniu wizji. Też cię kocham, cieszę się, że mam rodzinę. Remus na mnie poczeka, w niebie.
- Poczeka, na pewno- przytaknął Gryfon, zamykając oczy- I wtedy da ci odpowiedź.
- Oby zaakceptował i odwzajemnił moje uczucia. Inaczej nie będę mógł nazywać tamtego miejsca niebem. Nie poznałem nikogo wspanialszego od niego, był takim promyczkiem słońca. Męczyło go te całe wilkołactwo, ale pozostawał przy tym wesoły, doceniał każdą chwilę szczęścia. Nie widziałem człowieka bardziej cieszącego się ze zwykłego spaceru.
- I nauczycielem też był genialnym. Nauczył nas wielu zaklęć w formie dobrej zabawy. Nigdy nie było cicho na jego lekcjach. Był też najlepszym powiernikiem tajemnic.
- Jakich tajemnic?- podchwycił Syriusz.
Harry mentalnie uderzył się w czoło. Zbyt się rozgadał. Nie chciał, aby Black poznał prawdę. To może zmienić postrzeganie Pottera przez mężczyznę. Chłopak nie chciał być w jego oczach słabeuszem, który nie umie odepchnął własnego wuja. Chciał być bohaterem, dzielnym i idealnym wojownikiem.
- O moim związku z Draco- wypalił.
- Zadrgał ci prawy kącik ust, jak dla Jamesa, gdy kłamał. Powiedz prawdę.
***
- Zajebię gnoja! Rozchlastam ten jego gruby bebech! Zdechnie w męczarniach!- wykrzykiwał Black trzymany przez Pottera, Malfoya i Weasleya.
- Uspokój się!
- Jak mam się uspokoić?! Te jebane prosię! Jak mógł zrobić to mojemu chrześniakowi?! Zajebię!
Hermiona ustała przed nimi i bez wahania rzuciła na Syriusza zaklęcie usypiające. Mężczyzna uderzyłby głową o podłogę, gdyby nie szybka reakcja Rona. Chłopcy spojrzeli w szoku na szatynkę.
- No co? To kobiety rządzą światem zza pleców mężczyzn- wzruszyła ramionami i schowała różdżkę.
- Niby szlama, a baba z jajami- wymsknęło się Draco.
- Co?...- Granger spojrzała na blondyna z jakby politowaniem.
- Jajco- warknął szarooki. Spojrzał na nią z wyższością i wyszedł z pomieszczenia. Zawsze tak się zachowywał, gdy zdawał sobie sprawę, że palnął coś głupiego.
- Przenieśmy go na łóżko- zaproponował Harry i złapał Syriusza za kostki. Ron chwycił ręce mężczyzny. Podnieśli go i ułożyli na posłaniu.
- A więc tak się załatwia sprawy w Zakonie Feniksa?- usłyszeli zimny głos Snape'a za plecami.
CZYTASZ
Wszystko jest złudne /Drarry
Random,,Twoje wargi, które muskają moje usta na dobranoc. Twoje zielone oczy przepełnione odwagą. Twoją czuprynę stroniącą od szczotki czy grzebienia. Twoje czyste serce, które mimo zaznanego cierpienia zawsze wybiera dobro. Twoje serce, które podałeś mi...