23

6.8K 546 613
                                    

- Co zrobiłeś?!

- Ron, uspokój się- powiedziała Hermiona, odkładając lekturę na stertę grubych tomiszczy.

- Malfoy zniszczy ci życie i dobrze o tym wiesz.

- Wiem, ale nie było innego wyjścia. Nieważne jakie argumenty byś znalazła, komisja i tak obaliłaby je na skinienie dłoni ojca tego szczura.

- Zawsze możesz go oszukać. No wiesz... On ocali Hardodzioba, a ty nie będziesz mu służył- zaproponował Weaslay. Pierwszy raz poczuł, że jest mądrzejszy od Hermiony czy Harry'ego.

- Nie mogę tego zrobić- westchnął Potter- Chciałbym go przechytrzyć, ale po pierwsze zawsze do sprawy ataku hipogryfa można wrócić nawet po uznaniu go za niewinnego, a po drugie chcę pokazać temu dupkowi, że zawsze dotrzymuję słowa i jak kiedyś obiecam, że go zabiję to powinien się bać.

- Harry!- krzyknęła Granger przerażona słowami chłopaka- Nie można zabijać i tak brzydko grozić.

- To był tylko przykład.

- Ale bardzo dobry przykład. Nadal jednak jestem za tym, aby oszukać Malfoya. Przecież Ślizgoni nieraz wykiwali innych. To będzie nauczka- wyjaśnił Ron.

- Chcę w końcu zakończyć te wieczne kłótnie z tym łajzą. Jest okropnym człowiekiem, ale naprawdę nie mam ochoty wyzywać się z nim na środku korytarza i słuchać, jak rozsiewa jakieś okropne plotki o mnie.

- Jesteś zbyt szlachetny, pajacu.

- A ty zbyt nienawistny, Ronaldzie- rzuciła Hermiona, odkładając piękne pióro, które dostała na Święta od mamy.

- Niech wam będzie, ale i tak pewnie tego pożałujecie. A jak Malfoy każe ci zeżreć gówno?

- On ma chyba bardziej wyrafinowany humor... Tak mi się zdaje... W końcu nie mamy pięciu lat- odpowiedział niepewnie Potter. W sumie nie przemyślał tego, że blondyn będzie się nad nim niewiarygodnie znęcał.

- Jak chcesz.

***

   Harry poczuł, jak jego wątroba uprawia zapasy z lewą nerką. Widok jedzenia przyprawiał go o mdłości, a każdy brzdęk sztućców wywoływał ból zębów. Stres zżerał go od środka i miał wrażenie, jakby ktoś umieścił mu w żołądku ogromny ciężarek.

- Harry, wszystko okej?- spytała zmartwiona Hermiona.

- Mój szukający! Jesteś chory?! Boli cię coś?! Słabo ci?! Powiedz, że dasz radę grać!- wykrzyczał na jednym tchu Wood.

- To tylko stres- odpowiedział niezbyt przekonująco brunet.

- A pamiętasz chociaż taktykę? Czekasz aż...

- Zdobędziemy pięćdziesiąt punktów przewagi i łapię znicza, aby wygrać puchar a nie tylko mecz- przerwał mu Harry.

- Zdolny chłopak. Zjedz cokolwiek. Nie chcę, abyś zemdlał, ale nie za dużo, bo zwymiotujesz i...

- Daj mu już spokój- powiedziała twardo Granger i podsunęła w Pottera talerz ze zwykłymi kanapkami. Był to najlepszy posiłek w takiej sytuacji.

- Dziękuję.

- Proszę. Nie pij niczego poza wodą.

- Wiem, wiem. Lekki posiłek i żadnych napojów poza wodą- mruknął Harry i zabrał się za kanapki.

  Zobaczył kątem oka, jak Cedrik wstaje, a za nim reszta Puchnów. Odwrócił się w ich stronę. Wszyscy wyglądali na bardzo radosnych i zaciętych, jakby mieli stanąć na boisku zamiast Gryfonów. Przy stole Krukonów również wybuchło lekkie zamieszanie, a po chwili i oni ustali przy swoim stole.

Wszystko jest złudne /DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz