Chłopcy spojrzeli na siebie w milczeniu. Harry zmierzył Draco wzrokiem od stóp do głowy. Zmróżył oczy. Gdzie Malfoy mógł pójść o drugiej w nocy? Blondyn przygryzł wargę i zaczął rozglądać się boki.
- Gdzie byłeś?- warknął zielonooki- I to z Syriuszem.
- Na zwiadzie?- bardziej spytał niż oznajmił Ślizgon.
- Na zwiadzie... No tak, każdy członek zakonu bierze nieletniego na zwiady w środku nocy. A tak naprawdę?
- Zrobił mi wykład- powiedział szarooki, co było po części prawdą.
***
- Jakim cudem się spikneliście?- zapytał Black, gdy usiedli na ławce w parku z kubkami herbaty ze sklepu całodobowego.
- Jakoś tak... Nie mieliśmy wracać?- odezwał się Draco. Wpatrywał się w plastikowy kubek. Czuł narastające napięcie i pewną wrogość ze strony ojca chrzestnego Pottera.
- Pogadamy sobie chwilę. Słuchaj, skoro Harry cię kocha to nie mam nic do tego. Najwidoczniej widzi w tobie wiele dobrego. Ja też zobaczyłem te dobro podczas bitwy w departamencie. Uratowałeś mi życie, a mogłeś nadal bezpiecznie chować się za słupem. Dziękuję.
- Nie zrobiłem tego ze względu na ciebie- powiedział Malfoy i upił łyk ciepłej, malinowej herbaty- Nie chciałem, aby Harry cierpiał przez twoją stratę. A propo Harry'ego... bardzo go martwi twoje zachowanie.
- Jakie zachowanie?- spytał mężczyzna, mimo iż dobrze wiedział, co powie Ślizgon.
- Mało jesz, nie wychodzisz praktycznie z pokoju poza spotkaniami z członkami Zakonu Feniksa, uśmiechasz do ludzi, a czasem słyszymy jak ryczysz za ścianą, przestałeś zagadywać do Harry'ego. Powinieneś chociaż poprawić te ostatnie. Harry uwielbia siebie o wszystko obwiniać, to takie jego hobby. Jak będziesz zachowywał się jakby go nie było to pomyśli, że obwiniasz go ośmierć Lupina. W końcu to on zaprowadził nas w pułapkę.
- Ale ja mu mówiłem, że...
- Słowa są słowami, a czyny czynami. Mogę powiedzieć, że wprost uwielbiam Weasleya, ale nie zmieni to faktu, że będę podstawiał mu nogę i śmiał się z jego porażek- wyjaśnił Draco.
Syriusz otworzył szerzej oczy. Czuł się jakby rozmawiał z Remusem. Lupin zawsze był od niego mądrzejszy, mówił jakieś piękne przemowy, pouczał i właśnie to zobaczył w Malfoy. Były więzień Azkabanu westchnął głośno. Zwiesił wzrok. Tyle życiowego doświadczenia w tak małym chłopcu. Gdzie te wszystkie hałaśliwe, przygłupie dzieci?
- Akceptuję cię.
- Co?- spytał Ślizgon i zmarszczył brwi. Spojrzał na Blacka jak na wariata.
- Zaopiekuj się Harrym.
- On prędzej zaopiekuje się mną- zaśmiał się szarooki i dopił herbatę.
- Racja. Akurat z tym poszedł w matkę. Lily traktowała każdego jakby był jej młodszym rodzeństwem. Taka dobra mamusia dla naszej paczki.
- A co ma z ojca?- zapytał szczerze ciekawy Draco.
- Chyba tylko tendencję do pakowania się w tarapaty, odwagę i szczęście.
***
- Oh, rozumiem- mruknął Potter i wszedł do pokoju- Wracamy do spania?
- No oczywiście.
Chłopcy spojrzeli na siebie, ale szybko odwrócili wzrok. Przed oczami mieli sceny z ich upojnego wieczoru, co niezwykle obu zawstydzało. Gryfon wskoczył pod ciepłą kołdrę. Spojrzał na blondyna, który właśnie zdejmował spodnie. Harry przygryzł wargę.
CZYTASZ
Wszystko jest złudne /Drarry
Random,,Twoje wargi, które muskają moje usta na dobranoc. Twoje zielone oczy przepełnione odwagą. Twoją czuprynę stroniącą od szczotki czy grzebienia. Twoje czyste serce, które mimo zaznanego cierpienia zawsze wybiera dobro. Twoje serce, które podałeś mi...