98

5.1K 379 437
                                    

   Chłopcy spojrzeli na siebie w milczeniu. Harry zmierzył Draco wzrokiem od stóp do głowy. Zmróżył oczy. Gdzie Malfoy mógł pójść o drugiej w nocy? Blondyn przygryzł wargę i zaczął rozglądać się boki.

- Gdzie byłeś?- warknął zielonooki- I to z Syriuszem.

- Na zwiadzie?- bardziej spytał niż oznajmił Ślizgon.

- Na zwiadzie... No tak, każdy członek zakonu bierze nieletniego na zwiady w środku nocy. A tak naprawdę?

- Zrobił mi wykład- powiedział szarooki, co było po części prawdą.

***

- Jakim cudem się spikneliście?- zapytał Black, gdy usiedli na ławce w parku z kubkami herbaty ze sklepu całodobowego.

- Jakoś tak... Nie mieliśmy wracać?- odezwał się Draco. Wpatrywał się w plastikowy kubek. Czuł narastające napięcie i pewną wrogość ze strony ojca chrzestnego Pottera.

- Pogadamy sobie chwilę. Słuchaj, skoro Harry cię kocha to nie mam nic do tego. Najwidoczniej widzi w tobie wiele dobrego. Ja też zobaczyłem te dobro podczas bitwy w departamencie. Uratowałeś mi życie, a mogłeś nadal bezpiecznie chować się za słupem. Dziękuję.

- Nie zrobiłem tego ze względu na ciebie- powiedział Malfoy i upił łyk ciepłej, malinowej herbaty- Nie chciałem, aby Harry cierpiał przez twoją stratę. A propo Harry'ego... bardzo go martwi twoje zachowanie.

- Jakie zachowanie?- spytał mężczyzna, mimo iż dobrze wiedział, co powie Ślizgon.

- Mało jesz, nie wychodzisz praktycznie z pokoju poza spotkaniami z członkami Zakonu Feniksa, uśmiechasz do ludzi, a czasem słyszymy jak ryczysz za ścianą, przestałeś zagadywać do Harry'ego. Powinieneś chociaż poprawić te ostatnie. Harry uwielbia siebie o wszystko obwiniać, to takie jego hobby. Jak będziesz zachowywał się jakby go nie było to pomyśli, że obwiniasz go ośmierć Lupina. W końcu to on zaprowadził nas w pułapkę.

- Ale ja mu mówiłem, że...

- Słowa są słowami, a czyny czynami. Mogę powiedzieć, że wprost uwielbiam Weasleya, ale nie zmieni to faktu, że będę podstawiał mu nogę i śmiał się z jego porażek- wyjaśnił Draco.

Syriusz otworzył szerzej oczy. Czuł się jakby rozmawiał z Remusem. Lupin zawsze był od niego mądrzejszy, mówił jakieś piękne przemowy, pouczał i właśnie to zobaczył w Malfoy. Były więzień Azkabanu westchnął głośno. Zwiesił wzrok. Tyle życiowego doświadczenia w tak małym chłopcu. Gdzie te wszystkie hałaśliwe, przygłupie dzieci?

- Akceptuję cię.

- Co?- spytał Ślizgon i zmarszczył brwi. Spojrzał na Blacka jak na wariata.

- Zaopiekuj się Harrym.

- On prędzej zaopiekuje się mną- zaśmiał się szarooki i dopił herbatę.

- Racja. Akurat z tym poszedł w matkę. Lily traktowała każdego jakby był jej młodszym rodzeństwem. Taka dobra mamusia dla naszej paczki.

- A co ma z ojca?- zapytał szczerze ciekawy Draco.

- Chyba tylko tendencję do pakowania się w tarapaty, odwagę i szczęście.

***

- Oh, rozumiem- mruknął Potter i wszedł do pokoju- Wracamy do spania?

- No oczywiście.

Chłopcy spojrzeli na siebie, ale szybko odwrócili wzrok. Przed oczami mieli sceny z ich upojnego wieczoru, co niezwykle obu zawstydzało. Gryfon wskoczył pod ciepłą kołdrę. Spojrzał na blondyna, który właśnie zdejmował spodnie. Harry przygryzł wargę.

Wszystko jest złudne /DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz