Miłość otworzyła szeroko oczy. Los rozłączył dwójkę przyjaciół, w dodatku jeden z nich był zakochany. Z jej oczu zaczęły lecieć słone łzy. Czy była bezsilna wobec przytaczającej mocy znajomego? Spojrzała na swoje dłonie, które świeciły się delikatnym, różowym światłem. Uczucia są niezwykle kruche. Miłość nie posiadała takiej mocy, aby ocalić człowieka od śmierci. Podniosła wzrok. Los śmiał się głośno, wpatrując się w spokojną twarz śpiącego Syriusza. Pociągnęła nosem i wytarła łzy z policzków. Musiała po prostu porozmawiać poważnie z Losem, wpłynąć na niego, ponieważ nie miała innego wyboru.
***
Harry słuchał ochrzanu Severusa, wpatrując się w stół. Dobrze wiedział, że mężczyzna ma rację nazywając chłopaka głupim, zarozumiałym osłem i debilem. Potter wykręcał palce. Nie chciał pyskować. Wolał przyjąć krytykę na klatę.
- Dlaczego nie skontaktowałeś się z żadnym nauczycielem? Jak zwykle myślisz, że jesteś wyjątkowy i możesz robić, co ci się żywnie podoba. Wystarczyło, że zajrzałbyś do mnie, powiedział o wizji, a ja bym ci uświadomił jak krowie na rowie, że to zwykłe oszustwo.
- Wiem, profesorze- mruknął Gryfon ku zaskoczeniu samego nauczyciela eliksirów. Snape zmarszczył brwi i zamilkł. Pierwszy raz brunet nie odpyskował, nie odpowiedział ironią czy nie spojrzał na niego spod byka. Co się stało z tym zarozumiałym Potterem?
- Syriusz się obudził- przerwała ciszę Hermiona, zaglądając do kuchni przez uchylone drzwi.
Harry ku zdumieniu Severusa i Granger nie popędził od razu w stronę sypialni mężczyzny. Przygryzł wargę. Jak mógł spojrzeć mu w oczy po tym, co powiedział. Wstydził się. Przetarł twarz i wstał. Co mógł powiedział na swoje wytłumaczenie?
- Syriusz nie będzie zawiedziony twoim najgorszym wspomnieniem- oznajmił nagle Snape. Hermiona zmarszczyła brwi. Nie rozumiała, co miał na myśli mistrz eliksirów.
- Nie musisz zawsze udawać jakiegoś niezniszczalnego bohatera. Nikt tego od ciebie nie oczekuje- Potter zaskoczony spojrzał na czarnowłosego mężczyznę- Poza tysiącami czarodziejów.
- Czego ja oczekiwałem?- pomyślał Gryfon. Zaśmiał się w duchu. Wyszedł z kuchni i zaczął wspinać się po schodach.
Wszedł do sypialni Syriusza. Black stał przy oknie, ściskał dłoń na ramieniu i wpatrywał się w podłogę. Wyglądał jakby głęboko nad czymś myślał. Po chwili przeniósł wzrok na okularnika.
- Przepraszam, że nie było mnie przy tobie- odezwał się, drżącym głosem.
- Ale jesteś teraz. Nie rób im krzywdy, mogą cię znowu zamknąć w Azkabanie. Vernon nie jest warty twojego cierpienia.
- Chcę być najlepszym ojcem chrzestnym na świecie. Dursleyów i tak dopadnie zasłużona kara, karma wraca, zawsze. Do Voldemorta i reszty tych śmieci też wróci.
Harry minął łóżko i podszedł do Syriusza. Przytulił go mocno. Mężczyzna odwzajemnił uścisk. Był szczupły, ale dużo przytył od wyjścia z Azkabanu.
- Twój chłopak- zaczął Black- Mal... Malfoy jest całkiem okej. Nie mam nic przeciwko waszemu związkowi.
- Nie potrzebowałem twojej zgody- zaśmiał się Potter.
***
Czytali przy kominku gazetę, w której minister oficjalnie obwieścił powrót Czarnego Pana. Harry trzymał nogi na udach blondyna i wpatrywał się w zdjęcie dyrektora na drugiej stronie. Westchnął głośno, gdy przypomniał sobie, że niedługo wraca do szkoły.
- Znowu wszyscy będą mnie o wszystko wypytywać- jeknął Potter i rzucił gazetę na ziemię.
- Za tydzień zakończenie roku szkolnego. Wytrzymasz cztery dni- powiedział Draco. Złożył wydanie Proroka i położył je na stoliczku kawowym.
- Twój tata jest w Azkabanie- szepnął brunet, bojąc się, że te słowa wypowiedziane głośniej zranią Ślizgona.
Blondyn westchnął. Nie wiedział, co odpowiedzieć. Nie było mu jakoś specjalnie smutno, ale wesoły z tej sytuacji też nie był. Miał mieszane uczucia i nie potrafił ich określić. Spojrzał na Gryfona. Był piękny, jak zwykle.
W zielonych oczach odbijał się tańczący ogień, a policzki zdobił lekki rumieniec. Okulary zsunęły się aż na czubek nosa. Jego włosy były jak zwykle rozwalone w każdym możliwym kierunku, mimo iż brunet starał się je rano ułożył. Miał na sobie zwykłą, szarą koszulkę i czarne dżinsy. Przygryzał lekko wargę, krążąc myślami dzieś bardzo daleko.
Blondyn wstał, wyrywając tym Gryfona z zadumy. Potter uśmiechnął się lekko, gdy Ślizgon pochylił się nad nim pocałował go w czoło. Draco usadowił kolana po obu stronach ciała Harry'ego i złączył ich usta.
Brunet zamknął oczy. Uwielbiał patrzeć na bladą twarz Malfoya, jego niezwykle jasne włosy, szare jak księżyc oczy i lekko zaróżowione wargi. Jednak tym razem wolał poświęcić się w całości pieszczocie, którą kochał całym sercem.
Gryfon położył jedną dłoń na plecach chłopaka, a drugą zaczął bawić się jego włosami, rozwalając tym idealnie ułożoną fryzurę. Czuł bijące od Ślizgona ciepło. To uzależniało, nie chciałby nigdy przerwać tej chwili.
Harry zjechał dłonią na klatkę piersiową blondyna. Bawił się guzikiem białej koszuli, drażniąc tym Malfoya. Nagle usłyszeli głośne chrząknięcie. Oderwali się od siebie w ułamku sekundy.
Severus patrzył na nich jak na wariatów, sącząc przy tym kawę. Chłopcy usiedli prosto, zerkając na siebie w zawstydzeniu.
- Nie powienieneś wracać do szkoły pracować?- przerwał przytłaczającą ciszę Draco.
- Nie powienieneś powstrzymywać się od molestowania Pottera na kanapie?- odpowiedział pytaniem na pytanie Snape i upił kolejny łyk kawy.
***
- Nie wracasz do domu?- spytała Hermiona, wpatrując się w widok za oknem.
- Nie. Zabiją mnie- westchnął Malfoy i schował twarz w dłoniach.
- Czyli spędzicie wakacje u Syriusza?- dopytywała się Granger.
- Tak- odpowiedział za Draco Harry- Mam już plany.
- O ludzie...- jęknął blondyn, wiedząc, że zielonooki nie da mu wypocząć. Pewnie chciał oprowadzić Ślizgona po całym mugolskim świecie, pokazując przy tym każde gówno z mugolskiej wystawy, jedząc mugolskie potrawy i używając mugolskich środków transportu.
- Nie narzekaj. Starałem się- warknął brunet i trzasnął chłopaka w udo, wywołując tym dość piskliwy krzyk Draco. Potter zaśmiał się głośno z reakcji Ślizgona.
- Nienawidzę się- syknął Malfoy.
- Czyli kochasz po Ślizgońsku.
Ron wydał dźwięk przypominający wymiotowanie. Wszyscy spojrzeli na rudzielca. Chłopak przykładał aktorsko dłoń do ust.
- Nienawidzę zakochanych parek- powiedział.
- Odezwał się ten, co płacze nocami, że nie ma do kogo się przytulić- zaśmiał się Harry, którego złapała jakaś głupawka.
- Nie zesraj się- warknął Weasley, ale uśmiechnął się lekko.
- Dojeżdżamy- oznajmiła Hermiona, gdy pociąg zaczął zwalniać- Syriusz będzie na was czekał?
- Tak. Pod postacią psa- odpowiedział Draco, gdy zobaczył, że Potter przez śmiech nie jest w stanie nic wydukać- Ćpałeś coś?
- Twoje perfumy- z trudem wydusił Harry.
- Spadłeś na łeb ze schodów?
- Spadłem z poziomu twojego ego na poziom twojego IQ.
- O ty mendo- warknął Malfoy i wbił łokieć w udo Gryfona. Brunet wydał dźwięk przypominający wrzask pterodaktyla- Policzymy się potem.
- Uuu, będą klapsy- zaśmiała się Hermiona z niezwykłą radością obserwując zniesmaczonego Rona- Co tak patrzysz jak kot srający na pustyni?
- Wyobraziłem to sobie- jęknął Weasley- Muszę umyć oczy i pamięć.
CZYTASZ
Wszystko jest złudne /Drarry
De Todo,,Twoje wargi, które muskają moje usta na dobranoc. Twoje zielone oczy przepełnione odwagą. Twoją czuprynę stroniącą od szczotki czy grzebienia. Twoje czyste serce, które mimo zaznanego cierpienia zawsze wybiera dobro. Twoje serce, które podałeś mi...