136

3.2K 307 390
                                    

     Minął miesiąc. Draco zaczął coraz częściej znikać. Chodził z ojcem do ministerstwa załatwiać różne sprawy, aby w przyszłości zająć jego miejsce. Harry za to nauczył się samodzielności. Potrafił już względnie bezpiecznie poruszać się po domu. Rozmawiał z Narcyzą i musiał przyznać, że była całkiem miłą kobietą mimo chłodnej aury.

Zszedł na parter z zamiarem ogrzania się przy kominku, gdy nagle zawróciło mu się w głowie. Upadł na podłogę. Poczuł, że z nosa cieknie ciepła krew, a twarz płonie jakby żywym ogniem. Jęknął z bólu, ale nie krzyknął. Doznał zbyt wiele cierpienia, aby to jakoś bardziej go ruszyło.

Usiadł i oparł się plecami o kanapę. Zaczął dotykać okolic oczu, ale nie wyczuł niczego, co mogłoby powodować uczucie palenia. Nie miał pojęcia, co się dzieje i co powienien zrobić. Przecież pokonał Voldemorta, więc dlaczego miał wciąż te same problemy?

Usłyszał kroki, a po chwili salon wypełnił głośny krzyk pani Malfoy. Narcyza podbiegła i kucnęła obok chłopaka. Zaczęła dotykać jego twarzy wyraźnie czymś przerażona, ale Wybraniec nie miał pojęcia, co mogło spowodować u kobiety taki stan.

- Boli cię?- spytała.

- Trochę. Co się dzieje?

- Ja... Nie wiem... Nie znam się na klątwach, ale to wygląda jakby się rozrosła...- mruknęła i pomogła zielonookiemu wstać. Skierowała swe kroki do łazienki.

Spojrzała jeszcze raz na twarz ukochanego jej syna. Czarne szlaczki podobne do pęknięć rozrosły się aż do połowy czoła i kości policzkowych. Krew, która wyciekła z nosa zasychała na ustach i brodzie chłopaka. Narcyza weszła do łazienki. Namoczyła ręcznik i zaczęła delikatnie zmywać czerwoną ciecz z twarzy Pottera.

- Czy masz resztę zmysłów?- spytała zaniepokojona.

- Chyba tak. Choć w sumie... Nie czuję zapachu krwi... W ogóle nie czuję nic- spanikował Gryfon. Jego dłoń drżała, a głos się łamał.

- Spokojnie. Nie panikuj. Wezwiemy lekarza jak wróci Draco. Boli cię coś?

- Nie.

- To najważniejsze. Już jesteś umyty. Po co zszedłeś do salonu?

- Zimno mi- odpowiedział chłopak i zaczął dotykać twarzy, chcąc wyczuć na niej jakiekolwiek zmiany. Nie natrafił jednak palcami na nic poza starą blizną w kształcie błyskawicy.

- W domu jest dużo cieplej niż wczoraj... Masz gorączkę?- zdziwiła się pani Malfoy. Dotknęła czoła Wybrańca i ze zdziwieniem zauważyła, że chłopak jest bardzo chłodny, jakby spędził godzinę na mrozie.

- Chodźmy do pokoju. Położysz się pod kołdrę- powiedziała wciąż zszokowana zaistniałą sytuacją.

***

   Draco przejechał palcami po czarnych szlaczkach w kształcie pęknięć. Harry błądził wyblakłymi oczami po pokoju, jakby oczekiwał na jakiś cud, jakikolwiek przebłysk czy zarys przedmiotu. Niestety widział tylko ciemność. Ciemność, która kierowała jego życiem i powoli wkradała się do serca.

- Lekarz na pewno znajdzie tę klątwę w spisie- oznajmił blondyn- Jest najlepszy w kraju. Napisał nawet parę dzieł na temat klątw i zdjął ich tysiące. Uda mu się.

- Nie czuję twojego zapachu- szepnął brunet- Uwielbiałem go.

- Pomyśl, co będzie jak odzyskasz węch i wzrok. Nie będziesz mógł się tym nacieszyć. Wtedy ponakupuję od groma kwiatów i porozstawiam je po domu, abyś mógł nacieszyć oczy tysiącami kolorów i nos przepięknym zapachem.

Wszystko jest złudne /DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz