Minął miesiąc. Draco zaczął coraz częściej znikać. Chodził z ojcem do ministerstwa załatwiać różne sprawy, aby w przyszłości zająć jego miejsce. Harry za to nauczył się samodzielności. Potrafił już względnie bezpiecznie poruszać się po domu. Rozmawiał z Narcyzą i musiał przyznać, że była całkiem miłą kobietą mimo chłodnej aury.
Zszedł na parter z zamiarem ogrzania się przy kominku, gdy nagle zawróciło mu się w głowie. Upadł na podłogę. Poczuł, że z nosa cieknie ciepła krew, a twarz płonie jakby żywym ogniem. Jęknął z bólu, ale nie krzyknął. Doznał zbyt wiele cierpienia, aby to jakoś bardziej go ruszyło.
Usiadł i oparł się plecami o kanapę. Zaczął dotykać okolic oczu, ale nie wyczuł niczego, co mogłoby powodować uczucie palenia. Nie miał pojęcia, co się dzieje i co powienien zrobić. Przecież pokonał Voldemorta, więc dlaczego miał wciąż te same problemy?
Usłyszał kroki, a po chwili salon wypełnił głośny krzyk pani Malfoy. Narcyza podbiegła i kucnęła obok chłopaka. Zaczęła dotykać jego twarzy wyraźnie czymś przerażona, ale Wybraniec nie miał pojęcia, co mogło spowodować u kobiety taki stan.
- Boli cię?- spytała.
- Trochę. Co się dzieje?
- Ja... Nie wiem... Nie znam się na klątwach, ale to wygląda jakby się rozrosła...- mruknęła i pomogła zielonookiemu wstać. Skierowała swe kroki do łazienki.
Spojrzała jeszcze raz na twarz ukochanego jej syna. Czarne szlaczki podobne do pęknięć rozrosły się aż do połowy czoła i kości policzkowych. Krew, która wyciekła z nosa zasychała na ustach i brodzie chłopaka. Narcyza weszła do łazienki. Namoczyła ręcznik i zaczęła delikatnie zmywać czerwoną ciecz z twarzy Pottera.
- Czy masz resztę zmysłów?- spytała zaniepokojona.
- Chyba tak. Choć w sumie... Nie czuję zapachu krwi... W ogóle nie czuję nic- spanikował Gryfon. Jego dłoń drżała, a głos się łamał.
- Spokojnie. Nie panikuj. Wezwiemy lekarza jak wróci Draco. Boli cię coś?
- Nie.
- To najważniejsze. Już jesteś umyty. Po co zszedłeś do salonu?
- Zimno mi- odpowiedział chłopak i zaczął dotykać twarzy, chcąc wyczuć na niej jakiekolwiek zmiany. Nie natrafił jednak palcami na nic poza starą blizną w kształcie błyskawicy.
- W domu jest dużo cieplej niż wczoraj... Masz gorączkę?- zdziwiła się pani Malfoy. Dotknęła czoła Wybrańca i ze zdziwieniem zauważyła, że chłopak jest bardzo chłodny, jakby spędził godzinę na mrozie.
- Chodźmy do pokoju. Położysz się pod kołdrę- powiedziała wciąż zszokowana zaistniałą sytuacją.
***
Draco przejechał palcami po czarnych szlaczkach w kształcie pęknięć. Harry błądził wyblakłymi oczami po pokoju, jakby oczekiwał na jakiś cud, jakikolwiek przebłysk czy zarys przedmiotu. Niestety widział tylko ciemność. Ciemność, która kierowała jego życiem i powoli wkradała się do serca.
- Lekarz na pewno znajdzie tę klątwę w spisie- oznajmił blondyn- Jest najlepszy w kraju. Napisał nawet parę dzieł na temat klątw i zdjął ich tysiące. Uda mu się.
- Nie czuję twojego zapachu- szepnął brunet- Uwielbiałem go.
- Pomyśl, co będzie jak odzyskasz węch i wzrok. Nie będziesz mógł się tym nacieszyć. Wtedy ponakupuję od groma kwiatów i porozstawiam je po domu, abyś mógł nacieszyć oczy tysiącami kolorów i nos przepięknym zapachem.
![](https://img.wattpad.com/cover/185526237-288-k49832.jpg)
CZYTASZ
Wszystko jest złudne /Drarry
Nezařaditelné,,Twoje wargi, które muskają moje usta na dobranoc. Twoje zielone oczy przepełnione odwagą. Twoją czuprynę stroniącą od szczotki czy grzebienia. Twoje czyste serce, które mimo zaznanego cierpienia zawsze wybiera dobro. Twoje serce, które podałeś mi...