Minął tydzień od wyjścia ze szpitala, dwa od przyjazdu April i nic się nie zmieniło. Nie chcąc denerwować Rachel, pracowałem przez ostatnie pięć dni w domu. W weekend zabrałem dziewczyny i dzieciaki do zoo. Wow, Paul, szalejesz, rodzinna rozrywka. Na jakiś czas miałem dość wyjść do klubów. Jeżeli miałem znaleźć kobietę, którą pokocham z wzajemnością, to na pewno nie tam. Potrzebowałem trochę czasu, żeby powiedzieć o wszystkim Rachel. Zdecydowałem, że do niej należała decyzja. Będzie mi tylko przykro, że najprawdopodobniej nie będzie chciała mnie już znać, a ja nie zobaczę jej ani dzieciaków. Takie były właśnie konsekwencje, gdy zdradzało się kobietę, z którą dzieliło się życie.
Dziś wracam do pracy, a z wykładowcą April zamierzałem sobie porozmawiać, jeszcze zanim odeślę ją do Paryża.
Była godzina siódma. Będę spóźniony, wiedziałem o tym i uprzedziłem sekretarkę. Rachel już szykowała dzieciaki do szkoły. Nie chcąc jej przeszkadzać, poszedłem obudzić siostrę. Gdybym teraz wszedł do kuchni, dzieciaki pewnie przestałyby słuchać mamy i zrobiłby się niepotrzebny hałas, co wydłużyłoby ich przygotowania, aż w końcu, by się spóźnili. Mógłbym ich wtedy odwieźć. Uśmiechnąłem się na tę myśl. Szkoła była raptem piętnaście minut stąd.
Delikatnie zapukałem w drzwi do pokoju gościnnego i wszedłem. No nie zamierzałem czekać, aż siostra mnie zaprosi. To mój dom, a April była gościem. Podszedłem do łóżka, żeby ją obudzić, ale jej tam nie było. Dopiero po chwili dostrzegłem ją na balkonie w szlafroku i z kubkiem w dłoniach.
Moja mała siostrzyczka dorosła. Nie była już małą i grubą brzydulą biegającą z lalkami po salonie, a ładną kobietą. Odkąd zaczęła ćwiczyć, ważyła tylko pięćdziesiąt kilo. Z małego grubaska nie został ani ślad. Zawsze jej dokuczałem z tego powodu i teraz żałowałem, bo może niepotrzebnie schudła, aż do przesady. Jednak zapewniała mnie wiele razy, że jej nowa figura podobała jej się bardziej od wystającego brzucha i grubych nóg.
Stała tyłem do mnie, więc pewnie nawet nie wiedziała, że przyszedłem. Czy wyobrażałaś sobie kiedyś mamo, że twoje dzieci będą się trzymać razem? Że kiedyś staną w jednym domu i będą szczęśliwe? Wiedziałem, że nie, ale będziemy szczęśliwi. Na razie zaskoczyliśmy cię w jednym.
Nie chcąc wystraszyć siostry, podszedłem do niej, stając obok.
– Cześć. - Zerknąłem na April, opierając się o barierkę.
– Cześć. - Uśmiechnęła się. – Nie powinieneś być już w pracy? - Upiła łyk kawy.
– Może i tak, ale jestem tam szefem. - Zaśmiałem się.
– Mama byłaby z ciebie dumna. - Spoglądała przed siebie.
Nie byłaby, gdyby dowiedziała się, jak traktowałem kobiety. Nie taki wzorzec miałem dorastając. Tata nigdy nie zdradził matki, a i tak od nas odszedł. Zostawił ją ze mną samą, gdy miałem kilka lat. Mała April pojawiła się dwa lata po jego odejściu. Tata do tej pory nie wiedział, że mama miała córkę, której bardzo pragnęła. Nigdy się już nie dowie. To nasza tajemnica. Zginął w wypadku samochodowych w dniu moich dziesiątych urodzin. Jako dzieciak nie rozumiałem, co się wtedy stało. Nie docierało do mnie nic, gdy mama mówiła, że tata już nie wróci. Odpowiadałem, że wiem, bo nie było go już z nami dość długo. Nie wracaliśmy już do tej rozmowy, ale może powinniśmy? Gdybym wiedział, że mieliśmy tak mało czasu, na pewno bym to zrobił.
– O czym myślisz? - Przysiadła obok mnie.
Nowy facet mamy od początku mi nie pasował. Podejrzewałem, że ją bił, ale gdy spytałem, o to mając siedemnaście lat, zaprzeczyła. Do tego tematu też nie wracałem. Zawsze mówili mi, że mimo wszystko powinienem trzymać się z April razem, bo kiedyś ich zabraknie. Kto by się przejmował wtedy tym marudzeniem? Mama zmarła rok później. Moja siostra miała wtedy tylko dziesięć lat. Jak ja, gdy straciłem ojca. Później kochanek mamy chciał, żebym zajął się jego córką. Nie rozumiałem. Dopiero po strzelaninie, w której znaleźliśmy się przypadkiem albo i nie, zapewniłem go o tym. Przecież była moją siostrą i uczył nas z mamą, żebyśmy trzymali się razem. Zmarł na moich oczach, gdy czekaliśmy na karetkę. Do tej pory myślałem, że gdybym wtedy umiał mu pomóc...
Ktoś szturchnął mnie lekko, upominając się o odpowiedź.
– O mamie. - Patrzyłem przed siebie.
– Szkoda, że nie mogła zobaczyć, jak dostaję się na studia. W sumie to dużo ją ominęło. - Dopiła swoją kawę i odstawiła kubek.
– Chodź tutaj. - Przytuliłem ją do siebie. – Była z ciebie dumna, bo zawsze chciała mieć córkę. Kochałaby cię, nawet jeśli byłabyś najgorszą osobą na świecie, bo jesteś jej córką.
– Paul. - Zaśmiała się. – Z ciebie na pewno byłaby dumna.
– Bo zaopiekowałem się maleńką siostrzyczką? - Uśmiechnąłem się zadziornie.
– Już nie taką maleńką. - Wtuliła się we mnie. – Dorosłam, ale jestem już lżejsza, żeby siadać ci na kolanach. - Zaśmiała się.
Udałem, że tego nie słyszałem. Raz wszedłem z nią w dyskusję na temat utraty wagi. Do dziś żałowałem podjęcia tego tematu z kimkolwiek.
– Dla mnie zawsze będziesz małą siostrzyczką.
– Cóż, nie zmieni się to, że ty zawsze będziesz starszy. - Zaczęła mnie łaskotać.
Zaczęła wojnę, której nie wygra. Wykorzystała moment mojej nieuwagi i nie minęła nawet chwila, a leżałem pod nią na podłodze. Turlaliśmy się ze śmiechem po pokoju, dopóki Rachel nam nie przerwała. Musiała niedawno wrócić ze szkoły. Ładnie musiało to wyglądać. Dwójka dorosłych ludzi zachowała się gorzej niż jej dzieci, które miały po kilka lat. Czy widziałem kiedyś Luca z Antonem tarzających się po podłodze? Nie bili się? Nie, więc nie miałem nic na swoją obronę.
Podniosłem się, poprawiając koszulę i podałem rękę siostrze, żeby mogła wstać.
– Może do nas dołączysz? - Zaśmiała się i spojrzała na mnie porozumiewawczo.
Załapałem od razu i Rachel też, bo zaczęła się wycofywać, ale April była szybsza. Złapała ją za nogę i nie udało jej się przed nami uciec.
– Chcecie dzisiaj jeść? To puszczać! - Zaśmiała się.
Nie było mowy. To jedyna taka okazja na wariactwa z Rachel. Nie zamierzałem odpuścić. Szybko do nich dołączyłem, opadając z Rachel na łóżko. Leżała pode mną uśmiechnięta. Uniosłem się lekko na rękach i chciałem ją pocałować, gdy usłyszałem mocne trzaśnięcie drzwiami. Odwróciliśmy się oboje, a po April nie było już śladu. Krzyknęła jeszcze coś, stojąc za drzwiami. Grzeczna dziewczynka, zaśmiałem się pod nosem.
– I co? - Rachel objęła mnie za szyję, przyciągając do siebie.
– Dobrze ją wychowałem. Wie, kiedy wyjść. - Wyszczerzyłem zęby w szerokim uśmiechu.
– Ciekawe, czy umie gotować, bo jeżeli zostaniemy tu dłużej, to nie będzie miała wyboru. - Zaśmiała się.
– Wolę seks niż jedzenie. - Zacząłem ją całować.
Wiedziałem, że powinienem być w pracy, ale nie mogłem sobie odpuścić Rachel wijącej się pode mną. Zdjęła ze mnie koszulę i znieruchomiała z ręką przy opatrunku na brzuchu. Nasze spojrzenia skrzyżowały się na chwilę. O nie, nie chciałem żadnej litości ani współczucia. Chciałem jej.
– Nie zniechęcaj się, proszę – wyszeptałem, całując ją znowu.
CZYTASZ
Pokusa. [ ZAKOŃCZONA]
RomancePaul- facet, który ma dobrą pracę, cudowną kobietę, o którą długo się starał nie potrafi zrezygnować z nocnych rozrywek z przypadkowymi panienkami. Jego relację z partnerką opierają się na kłamstwie. Czy będzie w stanie się zmienić i przyznać do li...