Następnego dnia odwiozłem chłopców do szkoły. Byli strasznie marudni. Ten dzień zaczął się kiepsko dla nas wszystkich, a nie skończy się wcale lepiej. Uważałem, że Rachel nie powinna odwiedzać matki, ale oczywiście jej tego nie powiedziałem.
– April, nie pytaj.
Siedziałem z siostrą w salonie, gdy Rachel poszła się szykować. Zastanawiała się, czy powinna zabrać jakieś rzeczy dla matki. Miałem ochotę powiedzieć, że ta kobieta nie zasługiwała na nic. Jednak nie chciałem denerwować bardziej narzeczonej. Już wystarczająco się stresowała. Chociaż nie wiedziałem czemu. Nikt nie oczekiwał, że Rachel będzie udawać kochającą córeczkę. Niby czemu miałaby to robić?
– Zamierzasz patrzeć na to? - Siostra spojrzała na mnie.
– A co? Mam jej zabronić? To jej matka. - Wzruszyłem ramionami.
Nieważne, co my o niej myśleliśmy. To Rachel decydowała, co zrobi. Zamierzałem szanować jej każdą decyzję. Nawet te, z którymi się nie zgadzałem. A z tą się nie zgadzałem.
– Co, jeśli to spotkanie ją rozczaruje?
A miała w ogóle jakieś oczekiwania? Myślałem, że rudowłosa była na tyle mądra, żeby nie robić sobie żadnych nadziei z tych odwiedzin. Nie mogła liczyć, że matka nagle zapragnęła kontaktu z córką. Mogła zrobić to wcześniej. Nie pozwolę, żeby ktoś taki zbliżył się do naszych dzieci.
– Nie wiem. - Potarłem twarz dłonią. – April, chciałbym, żeby to było łatwiejsze. Chociaż dla Rachel.
– Nie zostawiaj jej samej z matką. - Złapała mnie za dłoń. – Nawet na chwilę. Nie zapominaj, że pozwoliła cierpieć własnej córce – dodała ciszej.
Właśnie dlatego jej nienawidziłem. Była tak samo winna, jak Matt.
– Tego nie da się zapomnieć. - Usłyszałem głos Rachel i od razu do niej podszedłem. – Próbowałam.
Siostra miała rację. Nie powinienem się zgodzić. Jednak było już za późno. Rachel nie zmieni zdania.
Chłopcy na szczęście byli jeszcze w szkole. Będą źli, że się nie pożegnaliśmy. Zbyt często ostatnio zostawali pod opieką mojej siostry. Po powrocie ze szpitala będziemy musieli im to wynagrodzić. Zamierzałem zabrać całą rodzinę do Miami. Trochę odpoczynku dobrze nam zrobi.
Nie załapaliśmy się na odwiedziny dzisiaj. Czekało nas kilka godzin drogi, a była już piąta. Będziemy musieli przeczekać w hotelu. Kolejne godziny stresu. Obce miejsce wcale nie pomoże Rachel się wyluzować.
– Możemy wyjechać rano. - Spojrzałem na nią.
– Do tego czasu mogę się rozmyślić. - Pocałowała mnie w policzek. – Będąc tam, nie będę miała wyboru.
Oczywiście, że będzie miała. Jeśli nie będzie chciała zobaczyć matki, po prostu wrócimy do domu. Żaden problem.
Pożegnaliśmy się z siostrą i ruszyliśmy w drogę. Zastanawiałem się, czego mogliśmy się spodziewać. Nie chciałem udawać, że wierzyłem w przemianę matki Rachel. Niemożliwe, żeby nagle zrozumiała, że córka była dla niej ważna. Musiało chodzić o coś innego.
– Może gdybym chciała z nimi porozmawiać wcześniej... - Spojrzała na mnie. – Chciałam zobaczyć się z ojcem. Widzieć żal na jego twarzy, że pozwolił skrzywdzić swoją córeczkę.
Po tym wszystkim miała jeszcze siłę rozmawiać o rodzicach, wspominać ojca. Wspomnienia rodziców z dzieciństwa zazwyczaj były dobre. Nawet ja nie miałem za złe tacie, że nas zostawił. Może gdyby został, mama byłaby nieszczęśliwa i nigdy nie miałbym siostry. Jednak ktoś pozwolił, żeby Lucas nie miał dobrych wspomnień z dzieciństwa. Obwiniałem za to rodziców Rachel. Nie wiedziałem, nawet czy nie bardziej niż Matta.
– Jaki był? – spytałem po chwili ciszy.
– Dopóki nie zaszłam w ciążę, był naprawdę dobrym tatą. Matka ciągle się czepiała.
Skoro był dobry, to czemu nie pomógł córce? Co się stało, że ją znienawidził? Do tej pory myślałem, że to ojciec zmusił matkę, żeby pogoniła córkę. Nigdy nie brałem pod uwagę, że mogło być inaczej.
– To nie twoja wina. - Złapałem ją za dłoń.
– Żałuję, że poznałam Matta – powiedziała cicho. – Gdzie byłeś wtedy? - Zerknęła na mnie.
Gdyby poznała mnie wcześniej, nie bylibyśmy teraz razem. Wtedy nie liczyło się dla mnie nic poza klubami. Przeżywałem trudny okres po śmierci ojca April. Nikt nie był w stanie mnie zrozumieć, a już na pewno nie, osiemnastoletnia dziewczynka. Przykro mi stwierdzić, że musieliśmy się poznać dużo później, żebym się w niej zakochał. Inaczej byłaby teraz tak samo nieszczęśliwa, jak Ivy albo w ogóle, by mnie nie chciała.
– Nic bym nie zmienił.
– Wiem – westchnęła. – Po prostu czasami zastanawiam się, czy było coś, co mogłam zrobić inaczej.
– To nie pomoże. - Zerknąłem na nią.
Hotel nie był luksusowy, ale na jedną noc nie było, co wybrzydzać. Rachel poszła pod prysznic, a ja zadzwoniłem do April zapytać, jak chłopcy. Na szczęście nie przejęli się naszym wyjazdem. Porozmawiałem nawet chwilę z Antem, który zagroził, że musieliśmy mu coś kupić.
– I Lucowi też.
No, a jakby inaczej? Przecież mieliśmy dwóch synów. Dobrze, że nie powiedział nic o prezencie dla April. Może jej też powinniśmy coś kupić?
– Dobrze. Nie zapomnę. - Zaśmiałem się. – Pilnuj cioci.
– Słyszałam. - Odezwała się April. – Myślałam, że to ja mam pilnować chłopców, a nie oni mnie.
– Chyba powinienem wam wynająć opiekunkę.
– Spadaj! - Rozłączyła się.
Mówiłem, że zachowywała się dziecinnie? Czasami czułem się, jakbym niańczył trójkę dzieci. Z czego moja siostra była o wiele trudniejsza w wychowaniu niż chłopcy. Im przynajmniej można jeszcze coś przetłumaczyć.
Rachel wróciła po chwili z zapłakanymi oczami.
– Co znowu? - Przytuliłem ją do siebie.
Wolałbym, żeby się przejmowała mniej.
– Czemu nie dadzą mi spokoju? - Zerknęła na mnie. – Chciałam tylko mieć szczęśliwą rodzinę.
Nic straconego. Na to akurat miała jeszcze szansę i postaram się, żeby nasza rodzina była szczęśliwa.
– I będziesz ją miała. - Uśmiechnąłem się. – Za kilka miesięcy.
Dzięki mojej siostrzyczce przygotowania do ślubu szły szybciej, niż myślałem. Nigdy przez myśl, by mi nawet nie przyszło, że będę się cieszyć na wieść o ślubie.
– Jesteś pewny, że chcesz? - Spojrzała na mnie. – Nie chcę, żebyś później żałował.
Czyżby miała wątpliwości? Miałem nadzieję, że się nie rozmyśliła i nadal chciała ze mną być. Musiała wiedzieć, że już nie wyobrażałem sobie życia bez niej.
– Jesteś gotowa?
– Tak. - Uśmiechnęła się lekko.
– To, o co się martwisz? - Pogłaskałem ją po policzku. – Gdybym nie chciał, nie rozmawialibyśmy o tym.
CZYTASZ
Pokusa. [ ZAKOŃCZONA]
RomancePaul- facet, który ma dobrą pracę, cudowną kobietę, o którą długo się starał nie potrafi zrezygnować z nocnych rozrywek z przypadkowymi panienkami. Jego relację z partnerką opierają się na kłamstwie. Czy będzie w stanie się zmienić i przyznać do li...