54.

5.3K 202 9
                                    

Po cichu weszliśmy do sali, gdzie leżała Rachel. Nie chciałem jej budzić, ale wiedziałem, jak bardzo chciałaby zobaczyć się z Luciem. Na szczęście nie spała. Zrobiła wielkie oczy, widząc naszą dwójkę. Jak tylko chłopiec stanął przed nią, podniosła się i przytuliła go mocno do siebie. Szczerze mówiąc, miałem łzy w oczach na ten widok. Bałem się, że już nigdy go nie zobaczymy, że będę musiał powiedzieć Rachel, że nie znalazłem jej syna. Nie wybaczyłbym sobie tego nigdy.

– Luc, moje kochanie. - Odgarnęła mu włosy i pocałowała go w czoło. – Tęskniłam za tobą, bardzo.

– Ja za tobą też, mamo. - Wtulił się w nią. – Nie chcę już nigdy iść z tatą.

Zapewne, gdyby wiedział, co się stanie, gdy pójdzie z Mattem nigdzie, by nie poszedł. Matt go oszukał i nie mogliśmy mieć o to pretensji do Luca, był tylko dzieckiem, które zaufało swojemu tacie. Miałem nadzieję, że facet w końcu dostanie, na co zasłużył. Jeśli nie, to zadbam, żeby już nigdy nie zagrażał mojej rodzinie.

– I nigdy nie pójdziesz, obiecuję. - Zerknęła na mnie znad jego ramienia i wyszeptała: – Dziękuję.

Nie masz za co, Rachel. Tak bardzo was kocham, że byłem w stanie zrobić dla was wszystko. Już nie mogłem się doczekać, jak jej to powiem. Nieważne, czy czuła do mnie to samo, musiałem jej w końcu powiedzieć, bo nie umiałem już tego w sobie dusić.

Próbowaliśmy dowiedzieć się, co się działo z Luciem przez cały ten czas, ale nie dużo chciał mówić na ten temat. Powiedział tylko tyle, że tata go pobił, ale tylko mi. Nie wiedziałem, czy powinienem tym teraz martwić Rachel.

– Niedługo stąd wyjdę. - Uśmiechnęła się lekko. – Będziemy razem i nikt już nie zrobi ci krzywdy.

– A Paul do nas wróci? - Zerknął na mnie, a następnie przeniósł wzrok na Rachel.

Już chciała coś odpowiedzieć, ale do sali wbiegł Ant, który na widok brata zaczął krzyczeć z radości. Wtulił się w niego i nie chciał puścić. Może na co dzień nie widać, że tak się kochali, ale gdy byli osobno, widziałem doskonale, że Antonowi brakowało brata.

Gdy April wyjechała na studia, było mi trudno, bo przedtem miałem ją na co dzień, ale nikt mi jej nie zabrał i mogłem zobaczyć się z nią w każdej chwili.

– Pan detektyw cię znalazł! – krzyczał. – W końcu! Tata wiedział, że cię znajdziemy! Mamo, cieszysz się?! - Spojrzał na Rachel.

– Tak. - Spojrzała na synów.

Zerknąłem w stronę drzwi na April, która patrzyła na mnie z wyrzutem. Była zła, że nie znalazłem chwili, żeby do niej zadzwonić i powiedzieć, że znalazłem Luca. Zadzwoniłbym, ale musiała zrozumieć, że Rachel chciała pierwsza dowiedzieć się, co z jej synem. Zasłużyła na to po kilku tygodniach życia w niepewności.

– Tata? - Luc zmarszczył brwi.

Ant nie wiedział, że ich biologiczny tata zrobił krzywdę jego bratu. Nie wiedział nawet, że to jego tata, dlatego nie rozumiał, że jego brat trochę inaczej reagował na słowo tata. Dla niego nie było to nic dobrego, ale mogłem sprawić, że będzie.

– Paul, pozwolił mi tak do siebie mówić. Chciałem, żeby był moim tatą, a ty nie chces? - Usiadł obok brata.

– Chcę. - Spojrzał na mnie niepewnie.

– Świetnie. - Ucieszył się młodszy. – Prawda, tato? Luc też może tak do ciebie mówić?

– Ant... – zaczęła Rachel, ale jej przerwałem.

– Oczywiście, że będę też tatą Luca, jeśli chce. - Uśmiechnąłem się do nich.

– Chce! Widzisz, Paul jest fajnym tatą! – krzyczał z entuzjazmem.

Zrobiło mi się lepiej, wiedząc, że maluch uważał mnie za fajnego tatę. Przez ostatnie dni miałem wrażenie, że nie szło mi dobrze w opiece nad nim. Będę się starać, żeby Luc poczuł, że miał w końcu prawdziwego tatę, a nie takiego, który go skrzywdzi.

April podeszła do nas i usiadła obok mnie.

– Fajnie, że go znalazłeś. - Spojrzała na mnie. – Może w końcu coś do ciebie dotarło.

Moja siostra stwierdziła, że nie będzie namawiać Rachel na to, żeby mi wybaczyła i dała kolejną szansę. Uważała, że nie zasłużyłem. Może miała rację, ale nie chciałem żyć bez Rachel w momencie, gdy w końcu ją pokochałem. Kocham ją, naprawdę. Nigdy nie czułem przy żadnej kobiecie tego, co czułem przy rudowłosej. Cały czas wydawało mi się, że jej nie kochałem, a okazało się, że było inaczej. Zrozumiałem to dopiero w momencie, gdy mogłem ją stracić. Przykro mi, że musiała tyle cierpieć, zanim to zrozumiałem, ale postaram się, żeby jej to wynagrodzić.

Ant z Luciem zaczęli robić hałas. A raczej Ant zaczął. Od chwili, gdy zobaczył brata, odżył. Nie był już spokojny jak przez ostatnie tygodnie. Brakowało mi hałasu, jaki wokół siebie robił.

– Chłopcy! - Rachel podniosła głos, żeby chociaż na chwilę jej posłuchali. – Uspokójcie się.

Zadziałało na chwilę. Cieszyłem się, że Luc, chociaż na moment przestał się bać. Jednak zastanawiałem się, jak to będzie po jego powrocie do domu. Mogły męczyć go koszmary i czułem, że ja i April mogliśmy sobie nie poradzić. Będę musiał pomyśleć o psychologu dla małego. Nie chciałbym, żeby zamknął się w sobie.

– Zabiorę ich do domu – odezwała się April. – Paul chyba ma ci do powiedzenia coś ważnego, bo bardzo się denerwuje. - Zerknęła na mnie, marszcząc brwi.

To prawda, denerwowałem się, ale skąd o tym wiedziała? Myślałem, że doskonale potrafiłem ukrywać swoje uczucia. Jednak już nie chciałem tego robić. Byłem wykończony ciągłym ukrywaniem czegoś. Nie chciałem dłużej żyć w kłamstwie. Zbyt długo okłamywałem Rachel i siebie samego.

Bardzo bałem się tej rozmowy. Bałem się, że Rachel już mnie nie chciała. Nie wiedziałem, jak sobie poradzę z myślą, że nie mogliśmy być razem i być może kiedyś ktoś inny będzie na moim miejscu i zajmie się nią, i dzieciakami. Wiedziałem, że powiedziała, że jak znajdę jej syna to mi wybaczy, ale nie chciałem, żeby to zrobiła wbrew sobie. Powiedziała tak, bo myślała, że to jedyny sposób, żeby zmusić mnie do znalezienia Luca, a to nie prawda. Chciałem go znaleźć nie dlatego, żeby mi wybaczyła. Znalazłem go dla niej.

– Pójdziecie z ciocią? - Rudowłosa spojrzała na chłopców.

– Ale tata wróci do nas? - Ant spojrzał na nas. – Z tobą, prawda?

– Najpierw muszę z nim porozmawiać.

– Przeplosi cię. - Wtulił się w nią. – Pozwolis mu z nami wrócić, plawda? – upewniał się.

Nie wyszli z sali, dopóki Rachel nie przytaknęła kiwnięciem. Jednak to wcale nie musiało znaczyć, że będzie mnie chciała z powrotem. Co miała powiedzieć dzieciom? One jeszcze nie rozumiały naszych problemów. Ant wierzył we mnie bardziej niż ktokolwiek. Jednak gdyby wiedział, jak bardzo zraniłem jego mamusię na pewno, by mi nie wybaczył. Przestałbym być dla niego dobrym tatą.

Bałem się, że chłopcy kiedyś dowiedzą się, jaki byłem i mnie znienawidzą. Nie chciałbym tego, ale nic nie poradzę, gdy odkryją prawdę. Mógłbym tylko sprawić, że będą widzieć, jak bardzo tego żałowałem i że każdego dnia wynagradzałem to ich mamie i dziękowałem, że mi wybaczyła.

Nie wiedziałem, jak zacząć rozmowę i Rachel chyba też nie, bo długo się nie odzywała. Przyglądałem jej się uważnie. Jej wzrok błądził po sali i co jakiś czas na chwilę zatrzymywał się na mnie. Może wcale nie miała ochoty na rozmowę ze mną.

Pokusa. [ ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz