Minął tydzień, odkąd wróciłem z Antem ze szpitala. Nie radziłem sobie. Doskonale wiedziałem, że nie nadawałem się na ojca, ale teraz nie miałem wyboru.
Anton nie narzekał na moje towarzystwo i do tej pory nie usłyszałem, że byłem beznadziejny. Starałem się, ale czasami z tej bezradności miałem ochotę wyjść i nie wrócić. Jednak powstrzymywało mnie to, że miałem pod opieką syna Rachel, który mógłby wołać na mnie tato, gdybym tylko tego chciał.
Mały miał koszmary, przez co oboje nie sypialiśmy za dobrze, o ile w ogóle sypialiśmy. W nocy zdarzało mi się coś wypić, żebym mógł jakoś funkcjonować. Ant czasami bawił się sam w salonie, a ja wtedy miałem czas, żeby trochę zająć się pracą. Zrzuciłem wszystko na Annie, ale prawda była taka, że było sporo dokumentów, których ona podpisać nie mogła.
Jeździliśmy do Rachel codziennie i szlag mnie trafiał, gdy dowiadywałem się, że nic się nie zmieniło. Z bólem serca patrzyłem na chłopca, który siedział przy jej łóżku i opowiadał, jak bardzo mu jej brakowało, co w szkole, że szukałem Luca. Szukałem, ale wkurwiało mnie, że policja nie chciała ze mną współpracować. Zasugerowałem, żeby sprawdzili Matta, ale uznali, że sprawdzą w odpowiednim czasie. Na szczęście detektyw, którego wynająłem, był bardziej rozgarnięty i od razu zabrał się za szukanie ojca chłopców. Wierzyłem, że niedługo się znajdzie. Minęło sporo czasu. Nie wiedziałem, jak młody się czuł, czy nic mu nie było.
– Niech mi pan powie, kiedy ona w końcu się wybudzi? - Zaczepiłem lekarza, który właśnie wychodził z sali obok.
– Niestety nie wiem tego. Mogę powiedzieć tylko tyle, że stan Pani Rachel się polepszył. Może się obudzić za kilka dni, ale nie chcę nic obiecywać.
– Ale wybudzi się, prawda? – zapytałem z nadzieją.
– Cały czas ją obserwujemy, ale wygląda na to, że tak.
– Czyli musimy czekać – powiedziałem bardziej do siebie.
– Daje Pan sobie radę sam z dzieckiem? - Spojrzał na mnie. – Jeżeli potrzebujecie pomocy...
– Na razie dajemy sobie radę – przerwałem mu. – Ant po prostu tęskni za matką.
– Rozumiem.
Nie sądziłem, żeby to rozumiał, ale nie zamierzałem mu tego mówić. Miałem nadzieję, że się nie mylił i Rachel niedługo się wybudzi. Tak wiele rzeczy chciałbym jej powiedzieć, przeprosić.
– Paul – Ant stanął przede mną – zadzwonimy do cioci April?
Cholera, powinienem do niej zadzwonić, ale nie chciałem martwić swojej siostry. Nie chciałem, żeby tu przyleciała. Poza tym nie wiedziała nawet, że zdradzałem Rachel i że się rozstaliśmy. Jak miałem wytłumaczyć to małemu chłopcu?
– Kiedy z nią ostatnio rozmawiałeś? - Spojrzałem na niego.
– Dawno.
– Zadzwonimy do niej jutro, dobrze? – spytałem, mając nadzieję, że do jutra mały zapomni.
Nie byłem jeszcze gotowy na rozmowę z siostrą. Miałem nadzieję, że gdy przyjdzie mi z nią rozmawiać, to Rachel się już wybudzi i będę mógł pominąć kilka rzeczy.
– Dobrze – pokiwał głową – a teraz chodźmy do tego pana, co ma znaleźć Luca. Muszę mu powiedzieć, z kim poszedł, zieby mógł go znaleźć.
– Dobrze. - Uśmiechnąłem się.
Ant był mądrym chłopcem. Nigdy w to nie wątpiłem. Mimo że miał dopiero niecałe cztery latka, musiałem przyznać, że Rachel dobrze go wychowywała. Oczywiście zdarzały się problemy, ale wiadomo, że z dziećmi zawsze były jakieś problemy. Miałem nadzieję, że gdy chłopcy dorosną, będą mądrzejsi ode mnie i nie wpakują się w żadne tarapaty. Chciałem dla nich jak najlepiej, tak samo, jak dla April.
U detektywa Ant grzecznie odpowiadał na pytania i starał się dokładnie opisać faceta, z którym poszedł jego brat. Z każdym kolejnym zdaniem przekonywałem się, że to Matt. Mimo że chłopczyk nie widział go z przodu, to zauważył na jego nodze tatuaż, dokładnie taki, jak posiadał ich ojciec. Teraz wystarczyło, że go znajdę. Zacisnąłem dłonie w pięści.
– Poczekasz chwilkę? - Usłyszałem, jak mówił do Anta. – Porozmawiam z Paulem.
– Dobrze – chłopczyk zerknął na mnie, na co się uśmiechnąłem – ale znajdzie pan mojego brata?
Sam go znajdę, jeżeli on tego nie zrobi.
– Postaram się i z twoją pomocą będzie mi łatwiej.
Wyszliśmy na korytarz, żeby maluch nie słyszał, o czym rozmawialiśmy. Zapewne detektyw domyślił się, jaki miałem plan i dlatego chciał ze mną porozmawiać. Ale czy chociaż trochę rozumiał, w jakiej byłem sytuacji?
– Wiem, co myślisz, ale nie możesz wymierzyć sprawiedliwości na własną rękę.
Mówiłem? Każdy mi to mówił, ale nikt nie potrafił się postawić w mojej sytuacji. Co powiem Rachel, gdy się wybudzi? Wybacz, nie znalazłem twojego syna, bo policja i detektyw sami sobie radzą, a ja tylko czekam. Poczekamy razem, przecież Matt był kochanym ojcem, który nigdy nie zrobił wam krzywdy. O nie, nie było mowy!
– Zrobię to.
– Pamiętaj, że masz pod opieką Antona, dopóki jego mama się nie wybudzi. - Patrzy na mnie. – A nawet jak się wybudzi, też będzie cię potrzebować.
– Cholera! – podniosłem głos. – Poradzi sobie beze mnie, ale nie bez Luca. Jest jej synem, a ja w tej chwili nawet nie jestem jej facetem. Rozumiesz, że ona mnie znienawidzi? Już ją skrzywdziłem... – przetarłem twarz dłonią. – Gdybym nie myślał tylko o sobie, to nic by się nie stało.
– O czym ty mówisz? - Zmarszczył brwi.
– Ten skurwiel u niej był zaraz po tym, jak wyszedł z więzienia. Oczywiście nie powiedziała mi, bo się rozstaliśmy.
Powinienem wspomnieć o tym wcześniej. Nie wiedziałem, dlaczego tego nie zrobiłem.
– Jesteś pewny, że to ich ojciec?
– A co to zmieni? - Spojrzałem na niego zrezygnowany.
– Wtedy mogę zacząć działać od razu.
– Tak, jestem pewny.
– Dam ci dwa tygodnie na znalezienie go i zrobisz, co uważasz. Chociaż uważam, że to za długo. Jeżeli ci się to nie uda, dasz mi działać i nie będziesz się wtrącać w moją robotę, a ja postaram się znaleźć chłopca. Nic więcej dla ciebie zrobić nie mogę.
– Dobrze, dzięki.
– Chcę ci pomóc, ale lepiej od razu skontaktuj się z adwokatem, bo później będzie trudniej. - Poklepał mnie po plecach. – Powodzenia.
Dobrze kombinował, ale jeżeli teraz skontaktuję się z adwokatem, nie będę mógł się tłumaczyć, że działem pod wpływem emocji, że wcale nie planowałem zaatakować Matta. Wiadome będzie, że chciałem zrobić mu krzywdę.
Zabrałem z gabinetu Anta. Będę musiał z nim porozmawiać i poprosić Annie, żeby zaopiekowała się nim kilka dni po pracy. Wiedziałem, że zrzuciłem na nią dość dużo, ale nie znałem nikogo innego, kto mógłby zostać z Antem.
– I co ci powiedział ten pan?
– Że znajdziemy Luca.
– To dobzie. Mam nadzieję, że nić mu nie jest.
– Ja też. - Wziąłem go na ręce.
CZYTASZ
Pokusa. [ ZAKOŃCZONA]
RomancePaul- facet, który ma dobrą pracę, cudowną kobietę, o którą długo się starał nie potrafi zrezygnować z nocnych rozrywek z przypadkowymi panienkami. Jego relację z partnerką opierają się na kłamstwie. Czy będzie w stanie się zmienić i przyznać do li...