75.

5K 201 47
                                    

Claire, tak dawno jej nie widziałem, że miałem nadzieję, że sobie odpuściła. Po co ta dziewczyna zawracała sobie mną głowę? Czy nie dałem jej jasno do zrozumienia, że nie byłem zainteresowany znajomością z nią? Każda inna już dawno, by sobie odpuściła.

Wyszedłem do baru na spotkanie biznesowe, a ona akurat była w pracy. Dyskretnie dała mi do zrozumienia, że chciała się spotkać i nie zamierzała odpuścić. Kompletnie nie miałem pojęcia, czego ta dziewczyna ode mnie chciała. Ok, uratowałem jej życie, ale gdybym wiedział, że przez to się ode mnie nie odczepi, to bym tego nie zrobił. Żartowałem. Była w tak kiepskim położeniu, że nie mogłem wtedy odejść bez wyrzutów sumienia. Nie mogłem pozwolić, żeby ją zgwałcili. Nie zasługiwała na to. Nic w zamian nie chciałem, naprawdę.

Całe spotkanie się mi przyglądała. Widziałem, bo nie mogłem się skupić i co jakiś czas zerkałem w jej stronę. Może i była ładna, ale co z tego? Nie była dla mnie. A nawet jeśli, miałem kobietę, którą kocham. Nie obchodziły mnie już przelotne romanse. Wyrosłem z tego. No, taką miałem przynajmniej nadzieję.

Po spotkaniu, gdy wydawcy się rozeszli, postanowiłem zostać, żeby powiedzieć młodej, że miała mi dać spokój. Najlepiej, jak każde z nas pójdzie w swoją stronę. Niech zostanie sobie w tym barze, jeśli chciała, a ja zmienię miejsce spotkań. Aż tak nie lubiłem Adama, żeby żałować, że już się nie zobaczymy.

– Jedna rozmowa. - Stanęła przede mną. – I dam ci spokój, zniknę ci z oczu. Cokolwiek, ale potrzebuję jednej rozmowy. Nie każ mi się prosić.

Nieźle to rozegrała. Teraz nie mogłem jej spławić. Nie było mi jej żal. Po prostu byłem ciekawy, dlaczego zależało jej na rozmowie ze mną.

– Dobrze. - Pokiwałem głową. – Tutaj?

Nie wiedziałem, czy powinniśmy zostać, czy zmienić lokal. Tę decyzję zostawiłem jej. Może nie chciała, żeby jej szef wiedział, o czym rozmawialiśmy.

– Możemy się przejść. - Rozejrzała się po pomieszczeniu.

– Zgoda.

Poczekałem, aż pójdzie po swoje rzeczy.

Zdecydowaliśmy się na spacer po parku. Znaczy, przystałem na jej propozycję. Nie miałem z tym problemu, dopóki ktoś się do nas nie przyłączy. Nie zamierzałem się pakować znowu w bójki z chłopakami, którzy szukali wrażeń, zaczepki czy czegokolwiek.

– O czym chciałaś rozmawiać?

Nie zamierzałem łazić w nieskończoność po parku, zanim powie mi, o co chodziło. Miałem jeszcze kilka innych spraw do załatwienia.

– Chciałam podziękować. - Spojrzała na mnie. – Jestem młoda i popełniam błędy, ale to, że ich wtedy spotkałam, było przypadkiem.

Myślałem, że już podziękowała. Wtedy w szpitalu. Nie musiała tego robić za każdym razem, gdy się spotkaliśmy.

– Nie musisz mi się tłumaczyć.

Naprawdę nie obchodziło mnie, dlaczego była w tym parku tamtego wieczora. Uratowałem ją, bo uznałem, że tak powinienem zrobić. Wiedziałem, że większość ludzi na moim miejscu przeszłoby obok obojętnie. Ale to nie znaczyło, że była mi coś winna. Nic od niej nie chciałem i ona nie powinna chcieć nic ode mnie.

– Uratowałeś mi życie. - Uśmiechnęła się.

– Ale to nie znaczy, że musisz za mną łazić. - Spojrzałem na nią.

Nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało.

– Chciałam po prostu... Nie wiem. Może masz rację to bez sensu. Nie będę cię więcej prześladować.

– Czekaj – złapałem ją za ramię – skoro zależało ci na tej rozmowie, to nie powinnaś tak łatwo odpuścić.

– Wiedziałam, kim jesteś, Paul. - Spojrzała na mnie.

– Co? - Zmarszczyłem brwi.

O co, do cholery, chodziło? Ktoś sobie ze mnie robił żarty? Przez chwilę miałem wrażenie, że tamten wieczór nie był przypadkiem, ktoś to zaplanował. Patrzyła na mnie, kręcąc głową, ale po chwili chyba stwierdziła, że zacznie mówić. W końcu po to się chciała ze mną spotkać.

– Po prostu znam kogoś z twojego wydawnictwa – dodała szybko. – Mój brat... Skrzywdził kogoś. Niepotrzebnie się w to mieszałam. Chciałam mu pomóc! – podniosła głos. – Tyle że on jest na tyle zakłamanym ćpunem, że był w stanie sprzedać własną siostrę. Gdyby nie ci gnoje wtedy w parku, gdyby nie ty, przez tego skurwiela byłabym już w jakimś burdelu!

Patrzyłem na nią, nie wiedząc, co powiedzieć. Zszokowała mnie. Nie wierzyłem, że brat byłby w stanie zrobić coś takiego własnej siostrze, ale po co miałaby kłamać? Jednak wspomniała najpierw, że chciała mu pomóc. Musiała dowiedzieć się czegoś złego, skoro zmieniła zdanie. Przecież to było, jeszcze zanim dowiedziała się, że chciał ją sprzedać.

– Kontaktowałam się z kimś od was. Chciałam sprzedać to do mediów, żeby ten idiota nie skrzywdził już nikogo więcej. I znalazłam ją. Tamtą dziewczynę. Rozmawiałyśmy długo i zrozumiałam, że nie mogę zniszczyć jej życia po raz kolejny. Zmieniłam zdanie.

– Kto?

Nie zauważyłem, żeby któraś z moich pracownic miała problemy, ale prawda była taka, że nie interesowałem się życiem swoich pracowników i tego samego wymagałem od nich. Dla mnie ważne było, żeby wykonywali swoją robotę, jak najlepiej. Dopóki robili to, jak należy, nie przeszkadzały mi ich problemy prywatne. Zresztą, kto by chciał gadać o czymś poza pracą, ze swoim szefem? Na pewno nie ja.

– Nie mogę, Paul. - Spojrzała na mnie. – Obiecałam.

– Od początku to chciałaś mi powiedzieć? - Potarłem twarz dłonią.

W ogóle co to miało wspólnego ze mną?

– Nie. Chciałam zrobić cokolwiek, żeby ona mogła przestać się bać.

– Nie mogę pomóc, skoro nie wiem komu. - Wzruszyłem ramionami.

A może nie chciałem pakować się w problemy. Miałem rodzinę i musiałem zadbać o jej bezpieczeństwo, a nie ciągle ich narażać.

– Myślę, że możesz. - Uśmiechnęła się smutno.

Niby jak? Nie musiałem długo czekać. Podała mi pendrive i powiedziała, że tam był spory materiał na artykuł. Zastrzegła tylko, że miał być napisany w taki sposób, żeby nikt nie domyślił się, że to ona. Ok, czegoś tutaj nie rozumiałem. Chodziło jej tylko o ten pieprzony artykuł? Co było na pendrivie, że nie mogła o tym mówić? Mimo że nie chciałem brać w tym czymś udziału, cokolwiek to było, chyba już za późno.

– Dlaczego akurat ja? - Zerknąłem na nią.

– Ponieważ uratowałeś mi życie.

Jakże by inaczej, przewróciłem oczami. To raczej ona powinna mi być coś winna.

– Nie wiem, co tam jest – uniosłem dłoń z pendrive'em – ale mam nadzieję, że będzie warto.

– On już dostał za swoje, a ja oczekuję zapłaty za moją krzywdę. Tylko w taki sposób przestanę go nienawidzić.

Pokusa. [ ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz