Kto do cholery dzwonił o czwartej nad ranem? Miałem ochotę zrzucić telefon z szafki nocnej i liczyć na to, że się rozpadnie. Nie musiałbym go odbierać. Heather znowu miała problemy ze snem i budziła się kilka razy. Rachel położyła się niedawno, nie chciałbym jej obudzić. Jeśli teraz moja żona się nie wyśpi przeze mnie, będę bawił cały dzień córeczkę i nie będę mógł liczyć na żadną pomoc.
– Zrób coś z tym – mruknęła, nakrywając kołdrę na głowę.
Zmuszony byłem wstać i odebrać. Nie znałem numeru. Miałem nadzieję, że sprawa była ważna, bo jeśli ktoś zadzwonił z głupotą, byłbym w stanie go udusić.
– Słucham? - Odebrałem zaspany.
– Claire, znałeś ją prawda? - Kto do cholery mówił?
I skąd wiedział, że ją znałem? Uratowałem jej życie, nie wiedziałem nic więcej na temat tej dziewczyny. Skąd w ogóle ten ktoś miał mój numer telefonu? Musiał dzwonić wcześniej do wydawnictwa i się dowiedzieć. Tylko po co? W co znowu się wpakowała? Cokolwiek by nie zrobiła, nie miałem zamiaru się w to mieszać.
– Nie sądzę.
– Jej ciało znaleziono dziś rano niedaleko wydawnictwa. - Rozłączył się.
Co? To chyba jakiś żart. Niby czemu ta dziewczyna miałaby kręcić się koło mojego wydawnictwa? Nie widziałem jej już kilka lat. Dokładnie, odkąd wróciłem do Rachel i nie zgodziłem się na opublikowanie jej historii. Od tamtej pory o niej nie słyszałem. Widocznie nikt nie chciał jej wysłuchać albo nie uwierzył w jej słowa.
Musiałem obudzić Rachel i poinformować ją, że musiałem wyjść. Nie powiedziałbym, żeby była zadowolona z tego pomysłu.
– Miałeś mieć wolne. - Zmarszczyła brwi.
– Jeżeli to, co się stało, jest prawdą, muszę być dziś w wydawnictwie. - Przetarłem twarz dłonią.
– Co się stało? - Podniosła się i złapała mnie za ramię.
Zamierzałem oszczędzić jej informacji o Claire. Powiem jej, gdy się czegoś dowiem.
– Sam jeszcze niewiele wiem. - Spojrzałem na nią. – Nie martw się.
– Jak mam się nie martwić, skoro ktoś dzwoni o czwartej rano, a ty od razu zbierasz się do wyjścia?
– Będę w pracy. - Pocałowałem ją. – Rachel, nic złego nie robię.
Widziałem, że mi nie ufała, ale nie musiała się bać. Nie zdradziłbym jej. Nie, teraz kiedy byliśmy rodzinę. Zależało mi na niej i nie chciałbym jej stracić. Myślałem, że już to wiedziała.
– Kocham cię. - Spojrzałem jej w oczy.
– Zadzwoń, jak czegoś się dowiesz. Proszę.
– Dobrze.
Pojechałem do biura, żeby dowiedzieć się czegoś więcej. Skoro znaleźli ciało Claire przed wydawnictwem, policja na pewno przesłuchała już moich pracowników. Kwestia czasu, gdy zechcą porozmawiać ze mną. Tyle że nie miałem im nic do powiedzenia.
Na wejściu dopadła mnie Annie.
– Paul, rozmawiałam z nią wczoraj – powiedziała roztrzęsiona.
To znaczyło, że będzie pierwszą podejrzaną. Musiałem dowiedzieć się czegoś, więcej, żeby jej pomóc. Niezależnie, co zrobiła lub czego nie zrobiła moja sekretarka, musiałem ją chronić. Wycierpiała w życiu wystarczająco dużo, żeby jeszcze jakaś gówniara dorzuciła jej problemów. Gdybym wiedział, że tamten wieczór przysporzy mi tyle problemów, nigdy bym jej nie uratował. Cholera, gówno prawda i tak bym to zrobił.
– Annie, uspokój się. - Złapałem ją za ramiona.
Jeśli będzie rozkojarzona, nic nie ustalimy. Musiałem dowiedzieć się, co się stało i po co Claire przyszła do Annie.
– Była tutaj. - Zaczęła płakać. – Gdyby... Żyłaby.
Gdyby co?
Rozejrzałem się po holu. Zaraz zacznie przyglądać nam się reszta pracowników. Nikt nie powinien podsłuchiwać naszej rozmowy.
– Nie tutaj. Porozmawiamy w gabinecie. Nie rozmawiałaś jeszcze z policją? - Spojrzałem na nią.
Prowadziłem ją do windy, bo sama nie dała rady iść. Co się musiało stać, że aż tak wytrąciło ją z równowagi? Posadziłem ją na kanapie, a wtedy już nie powstrzymywała się od płaczu. Mówiła coś niezrozumiałego.
– Annie, proszę. - Podałem jej szklankę wody i usiadłem obok. – Nie wiem, co się stało. Pomóż mi to zrozumieć.
– Chciała porozmawiać... - Spojrzała na mnie. – Nie wiem o czym, bo nie dałam jej dojść do słowa.
– Dobrze. - Pokiwałem głową. – Miałaś z nią nie rozmawiać i tak zrobiłaś. Reszta to nie twoja wina.
– Paul, ona zginęła przeze mnie! – podniosła głos i zaczęła nerwowo chodzić po gabinecie.
– Zrobiłaś jej coś?
– Nie!
– To powiedz mi w końcu, co się stało? - Podszedłem do niej.
Okazało się, że Claire przyszła tutaj wczoraj i czekała przed wyjściem na moją przyjaciółkę. Doskonale wiedziała, że tylko ona mogła potwierdzić jej wersje wydarzeń. Musiało ją wkurzyć, że Annie nie chciała nic mówić.
– Nie chciałam o tym rozmawiać. Już raz przeżyłam tę tragedię, nie dałabym rady po raz drugi, a doskonale wiemy, że media są jak sępy. Zniszczyliby mnie.
Oczywiście młodą to nie obchodziło, liczyła na łatwą kasę. Nie pomyślała nawet o uczuciach innych. Za wszelką cenę chciała rozdrapać stare rany. Komu jeszcze Claire zalazła za skórę?
– Myślisz, że ktoś chciał ją uciszyć?
– Co? - Spojrzała na mnie przerażona.
Jej brat nie żył, ale może miał jakichś kolegów, którym zależało, żeby nikt się nie dowiedział o tragedii sprzed kilku lat. A może ktoś, kogo jeszcze skrzywdził, nie chciał wracać do tych wydarzeń. Cokolwiek się stało podejrzenia i tak padną na Annie. Jako ostatnia widziała Claire żywą.
– Nie wiem. - Pokręciłem głową. – Próbuję coś ustalić.
Jako że nie udało mi się nic dowiedzieć od Annie, skontaktowałem się z policją. Przyjadą do wydawnictwa później. Jednak na tę chwilę nie zamierzali rozmawiać ze mną, bo nie było mnie wczoraj w pracy ani okolicach. Pierwsi przesłuchani zostaną ci, którzy pracowali do późna.
Zostałem, bo chciałem być z Annie, gdy będzie zeznawać. Może zlitują się, gdy zobaczą, w jakim była stanie i pozwolą wrócić do domu.
Zadzwoniłem do żony, żeby się nie martwiła.
– Możesz powiedzieć mi, co się stało?
Chciałbym. Nie zamierzałem tego przed nią ukrywać, chociaż tak byłoby lepiej. I tak darzyła mnie ograniczonym zaufaniem. Każda moja tajemnica rodziła w niej niepokój. Obawiała się, że mógłbym znowu ją zdradzić. Będę się z tym mierzyć za każdym razem. Musiałem zrozumieć, że ciężko było odbudować zaufanie, jakim mnie darzyła.
– To nie jest rozmowa na telefon. - Przetarłem twarz dłonią.
– Powiesz mi w domu?
– Tak, Rachel.
Przesłuchanie sekretarki nie trwało długo. Powiedziała to samo co mnie. Na szczęście na tym etapie nikt o nic ją nie podejrzewał. Widocznie nic nie wskazywało na to, żeby Annie była w coś zamieszana. Jedynie w to, że widziała ją jako ostatnia. Chyba że był ktoś jeszcze, kto się przyznał, a ja po prostu o tym nie wiedziałem.
CZYTASZ
Pokusa. [ ZAKOŃCZONA]
RomancePaul- facet, który ma dobrą pracę, cudowną kobietę, o którą długo się starał nie potrafi zrezygnować z nocnych rozrywek z przypadkowymi panienkami. Jego relację z partnerką opierają się na kłamstwie. Czy będzie w stanie się zmienić i przyznać do li...