15.

8.1K 269 11
                                    

Siedziałem w samolocie obok April wpatrującej się w okno. Ta podróż trochę mi się przedłuży, z czego nie byłem zadowolony, ale musiałem pomóc siostrze. Załatwiłem wszystkie sprawy w pracy i przekazałem sekretarce, że miała dzwonić nawet, jakby miała problem z głupim automatem do kawy. Patrzyła na mnie, jak na wariata, bo normalnie, gdyby ktoś z moich pracowników zawracał mi głowę jakąś głupotą, musiałby liczyć się z moją wściekłością.

Rachel było przykro, że musiałem wyjechać, ale rozumiała, że nie pozwolę siostrze zrezygnować z marzeń. O mało, co się na mnie obydwie nie obraziły, ale gdy przyszedł dzień wyjazdu, było wszystko dobrze. Dzieciakom obiecałem przywieźć jakieś prezenty. Już ich do tego przyzwyczaiłem.

Uśmiechnąłem się, przypominając sobie, jak żegnałem się poprzedniego wieczoru z Rachel. Najpierw zabrałem ją na kolację, a później do hotelu. Było miło, był seks. Wydawała się przerażona, ale ulżyło jej, gdy okazało się, że nie dostała pierścionka. Nie to, żebym w ogóle o tym pomyślał, ale dlaczego nie chciała? W sumie to dobrze, że nie była rozczarowana. Każda dziewczyna uważałaby to za romantyczne i czekała na oświadczyny, ale nie ona. Dobrze, że nie naciskała na mnie w tej kwestii. Miała już jedno nieudane małżeństwo za sobą. Nie chciałem narażać jej na kolejne.

April nie była szczęśliwa z powrotu. Od przyjazdu na lotnisko wyglądała smutna. Może czas umilić jej jakoś lot.

– Mam nadzieję, że wczoraj się świetnie bawiliście. - Zaczęła pierwsza.

– Nie narzekam. - Uśmiechnąłem się.

– Rachel była dzisiaj wesoła. - Cały czas patrzy w okno. – Nie skrzywdź jej.

– Nie mam takiego zamiaru... Zdrzemnę się. - Postanowiłem zakończyć tę rozmowę.

Zamurowało mnie. Młoda wiedziała, gdzie uderzyć. Moja siostra nie mieszkała z nami, ale gdyby tak było, to w porównaniu do Rachel zaczęłaby coś podejrzewać. Nie byłaby zadowolona z moich weekendowych wypadów do klubów i zostawania w pracy do późna. Co było w takim razie nie tak z Rachel, że nie widziała w tym nic złego? Może to, że kobieta zmieniała się, gdy pojawiły się dzieci. Nie miała już czasu na kontrolowanie faceta i ufała mu na tyle, że nie musiała mu robić żadnych wyrzutów. Wierzyła, że będzie wobec niej lojalny. John sam powtarzał, że odkąd urodził im się syn, żona zajmowała się tylko nim i miała gdzieś pragnienia męża.

Kilka godzin i w końcu byliśmy na miejscu. Nie to, żeby przeszkadzało mi towarzystwo ładnych stewardess, ale musiałem rozprostować nogi, a spacer do toalety się nie liczył. Miło, by było zaciągnąć tam jakąś panienkę tak, jak kilka lat temu, kiedy uprawiałem seks w samolocie po raz pierwszy.

Ostatni raz w Paryżu byłem jakoś rok temu. April niepewnie wzięła swoją walizkę i ruszyła przed siebie, nawet nie zwracając uwagi, że zostawiła mnie sporo w tyle. Dogoniłem ją dopiero na postoju taksówek.

– Jeździsz tutaj czymś, czy będę musiał wypożyczyć jakieś auto? - Spojrzałem na nią.

– Mieszkam w centrum i mam blisko na uczelnię. Gdy muszę jechać gdzieś dalej, to biorę taksówkę. - Wzruszyła ramionami.

Może powinienem sprawić jej jakieś auto? Pamiętałem, jak uczyłem ją jeździć i doskonale pamiętałem, że nie chciałem z nią jeździć. Cały czas zastanawiałem się, jak udało jej się zdać prawo jazdy.

– Powodzi ci się. - Zaśmiałem się, obejmując ją ramieniem.

Dojazd do mieszkania April zajął nam około godziny. Przez ten czas trochę się odzywała. Ten palant musiał jej nieźle zajść za skórę. Moja siostrzyczka mieszkała w bardzo miłej okolicy, więc nigdy nie musiałem się martwić o jej bezpieczeństwo. Sama wybrała tę lokalizację, a ja bez marudzenia zapłaciłem za mieszkanie. Wszystko, żeby była zadowolona.

– Od kiedy jesteś smutna, będąc tutaj? - Spojrzałem na nią.

– Od zawsze, Paul. Jestem tutaj sama. - Usiadła na kanapie.

– Chcę dla ciebie jak najlepiej. Jeżeli teraz się poddasz, to będziesz żałować tej decyzji. Proszę cię, spróbuj dla mnie. - Patrzyłem na nią. – Wiem, że nie zasługuję na nic. Obiecuję, że po tych studiach będziesz mogła mieszkać ze mną, ile będziesz chciała.

– Mam uszczęśliwić swojego brata i nie przynosić mu wstydu? - Uśmiechnęła się nieswojo.

– Wstyd to ja ci przyniosę jutro na uczelni. - Zaśmiałem się.

– Zrób to, a na pewno mnie wywalą. Czy wtedy będziesz zadowolony?

– Nie zrobię tego, jak dasz mi namiary na tego kutasa. Spotkam się z nim prywatnie. - Przytuliłem ją. – Myślisz, że dam cię skrzywdzić komukolwiek?

– Paul, brakuje mi rodziców. - Zaczęła płakać.

Chciałem powiedzieć, że mi też ich brakowało, ale słowa nic nie zmienią. Przytuliłem ją mocniej do siebie i głaskałem po plecach, powtarzając co jakiś czas „Ciiii". Nie wiedziałem, kiedy, ale okazało się, że uspokoiła się, dopiero gdy zasnęła, w moich ramionach. Była młoda, za młoda, żeby żyć bez matki, do której właśnie teraz, by się tuliła. Zabrakło nam rodziców w momentach, kiedy najbardziej ich potrzebowaliśmy. Pamiętałem ostatnie dni życia mamy. Była tak wykończona chorobą, że nie miała siły się ruszyć sama nawet do łazienki. Nie miała siły utrzymać kubka w dłoni. Na początku, widząc ją w takim stanie, przeraziłem się i uciekłem. Nie było mnie cały dzień, a gdy wróciłem i widziałem dziesięcioletnią April, która zajmowała się mamą, było mi wstyd. Czułem się jeszcze gorzej, gdy powiedziały, że nie miały mi tego za złe. Koniec ze wspomnieniami.

Nie budząc siostry, zaniosłem ją do łóżka. Przykryłem po sam nos i pocałowałem ją w czoło. Tego akurat nauczyłem się przy dzieciakach Rachel. Właśnie, miałem dać jej znać. Wklepałem kilka literek w ekran i wysłałem jej SMS-a. Nie miałem sił na rozmowę.

Stałem na balkonie jak debil, gapiąc się przed siebie. Moja siostra znalazła w tym mieście mieszkanie w samym centrum miasta z widokiem na te wszystkie, wiecznie zakorkowane ulice. Nie miało to dla mnie żadnego uroku, tym bardziej że rano robiły straszny hałas i długi sen graniczył z cudem. No, chyba że zainwestujesz w stopery.

Nie chcąc dłużej męczyć się z myślami, postanowiłem wziąć prysznic. Dobrze mi zrobiła chwila orzeźwienia. Pozwalając sobie na odrobinę luzu, wyszedłem z łazienki owinięty tylko w ręcznik. Nie miałem się raczej, czego wstydzić przed siostrą. To tak samo, jakbym paradował tu bez koszulki.

Właśnie miałem sobie robić kawę, gdy ktoś zaczął pukać do drzwi. Świetnie, April nie mówiła, że będzie miała gości. Nie zastanawiając się dłużej, poszedłem otworzyć.

– Przepraszam, pomyłka – powiedział od razu przestraszony chłopak.

Totalnie nie w guście mojej siostry. Ubrany w spodnie od garnituru, sweter i białe adidasy. Serio? Do tego rozczochrane blond włosy i ogolony, przez co wyglądał na jeszcze młodszego. Nie to, żebym uważał, że moja siostra nie miała gustu, ale spotykać się z kimś takim? No nie wierzyłem.

– Przyszedłeś do April? Coś jej przekazać?

– Tak, że spotkamy się na uczelni... Albo nie, nic jej nie mów.... – dodał po chwili. – Nie będę przeszkadzał.

Uciekł, zanim zdążyłem coś powiedzieć. Dziwny typ, zamknąłem drzwi i wróciłem do kuchni, gdzie zastałem siostrę. Widocznie już się wyspała.

– Ktoś do ciebie. Dziwny facet – zmarszczyłem brwi – ale uciekł.

– Może to ty jesteś dziwny. Otwierasz ludziom ubrany jedynie w ręcznik i dziwisz się, że uciekają? - Zaśmiała się. – Kto to?

– Skąd mam wiedzieć. - Wzruszyłem ramionami. – Poza tym liczyłem, że to będzie jakaś twoja znajoma. Zapoznasz mnie, chociaż z jedną?

– Paul. - Uderzyła mnie w ramię.

Uczuciowa była, nie ma co.

Pokusa. [ ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz