Nie budząc swojej kobiety, zszedłem na dół, żeby się czegoś napić. Najlepiej wody. Jednak zanim zdążyłem dojść do kuchni, ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Kto nie miał co robić z samego rana? Był weekend.
Niechętnie otworzyłem.
– Co ty tutaj robisz? - Spojrzałem zdziwiony na siostrę, która stała przede mną z walizką.
Nie tak się umawialiśmy. Miała siedzieć w Paryżu do wakacji, do zakończenia szkoły. Sama chciała. To pewnie ten idiota zmusił ją do przyjazdu. Obiję mu gębę. April miała się skupić w tym roku na nauce, a nie lataniem do swojego kochasia. Jak chciał się z nią zobaczyć, mógł wziąć wolne i do niej polecieć. Jeśli myślał, że moja siostra będzie na każde jego zawołanie, to zamierzałem udowodnić mu, że się mylił.
– Wpuścisz mnie? - Zaśmiała się, przekraczając próg domu.
Rachel i dzieciaki odsypiali wczorajszą imprezę. Najważniejsze, że wszyscy byli zadowoleni, a szczególnie Ant. W końcu to były jego urodziny. Staraliśmy się, żeby jego przyjęcie urodzinowe wypadło jak najlepiej. Wydawało mi się, że śmiesznego wujka Brada można zaliczyć do atrakcji wieczoru.
Chciałem wrócić, spać, zaraz po tym, jak napiję się wody. Jednak siostrzyczka pokrzyżowała moje plany. Musiała mi natychmiast wyjaśnić co się stało, że przyleciała i na jak długo? Chyba nie zamierzała zostać na dłużej niż... Zerknąłem na jej walizkę. Zapakowała się w największą, a u nas i tak miała pełno swoich rzeczy. Nie, nie zostanie na długo. Przysiągłem sobie, że odwiozę ją do Paryża szybciej, niż myślała.
– Spokojnie. - Postawiła walizkę przy kanapie. – Jutro wieczorem wracam. Chciałam przylecieć na urodziny Anta, ale nie było już biletów, więc jestem dziś. - Wzruszyła ramionami.
Nie wierzyłem. Rzuciła wszystko, żeby przylecieć na dwa dni, bo jeden z maluchów miał urodziny. Myślałem, że do tego byli w stanie tylko rodzice. Zaskoczyła mnie. Nie powinienem się dziwić. Co roku była obecna na urodzinach każdego z chłopców. Tylko że wtedy akurat nie miała długiej przerwy w nauce i mogła nas odwiedzić. Opuszczenie zajęć wtedy nie było problemem. Tym razem wypadło na weekend, więc ich nie opuści.
– Przyleciałaś specjalnie dla Antona? - Patrzyłem na nią.
– No oczywiście. Mam dla niego prezent. - Rozpięła swój bagaż, wyjmując idealnie zapakowane pudełko. – Zaprosił mnie. Jak miałam mu odmówić?
Teraz rozumiałem skąd ta wielka walizka. Młodemu nie dało się odmówić. Zresztą przyleciałaby nawet bez zaproszenia. Cieszyłem się, że przyleciała na chwilę tylko po to, żeby sprawić radość Antonowi. Na pewno się ucieszy na widok ciotki. April potrafiła być kochaną ciocią i czasami nawet siostrą.
– Dziękuję. - Uśmiechnąłem się.
– Niestety to ty odwieziesz mnie na lotnisko. Lot mam jutro o drugiej. - Zatrzymała się na schodach. – W nocy!
Nie miałem z tym problemu. Nie raz odwoziłem ją albo przywoziłem o tej godzinie. Chyba już zapomniała.
Pokręciłem głową, gdy usłyszałem piski maluchów. Uwielbiali moją siostrę. Pewnie dlatego, że często zachowywała się jak dziecko, jak oni. Miałem nadzieję, że nie obudzili Rachel. Sprzątała wczoraj do późna, mimo że prosiłem, żeby to zostawiła. Sprzątnąłbym, jakbym wstał, ale się uparła.
Poszedłem do sypialni. Rudowłosa na szczęście jeszcze spała. Położyłem się obok i poczułem, jak wtuliła się we mnie.
– Gdzie byłeś? – wymamrotała w moje ramię, nie otwierając oczu.
Powinienem dać jej jeszcze pospać.
– April przyleciała. - Odgarnąłem jej włosy z twarzy.
– Naprawdę? - Dopiero teraz spojrzała na mnie zdziwiona. – Wkręcasz mnie.
Nie miałem powodu, żeby to robić.
– Nie. - Zaśmiałem się. – Przekonasz się, jak wstaniesz.
Albo jak dzieciaki tutaj wpadną z krzykiem. Liczyłem jednak, że moja siostra zajmie się nimi jeszcze przez jakiś czas.
– Później. - Odwróciła głowę. – Najlepiej dużo później.
– Czy ty wczoraj coś piłaś?
Dopóki dzieciaków nie odebrali rodzice, Rachel nie chciała wypić nawet lampki wina. Rozumiałem, musiała pilnować maluchów, żeby nikt nie miał później do niej pretensji, że coś się stało. Też za dużo nie piłem. Za to po imprezie, gdy Ant z Luciem już zasnęli, towarzystwo się rozkręciło. Wtedy już nie piłem. Wiedziałem, że będę musiał pilnować Rachel, żeby za bardzo nie spiła się w towarzystwie moich kumpli. Oni najchętniej by ją upoili, bo wtedy było zabawniej. Musiała wystarczyć im Annie. Ona nie miała nic przeciwko. Zresztą rudowłosa bez picia była dobrą kompanką. Miło było widzieć, że nie przeszkadzało jej towarzystwo Brada i Josha. Na pewno zdawała sobie sprawę z tego, że to właśnie z nimi wychodziłem do klubu. Jednak nie potępiała ich za to. Interesowało ją tylko to, że ja już tam nie chodziłem.
– Troszeczkę – wymruczała.
– Chyba troszeczkę więcej. - Głaskałem ją po plecach.
– Może. To twoi znajomi mnie chcieli upić.
– Nie. - Zaśmiałem się. – Twoja kochana przyjaciółka ciągle napełniała twój kieliszek, bo uznała, że nie jest pełny.
Annie lubiła się upić. Lepiej, żeby piła u nas niż sama siedząc w domu. Nie wiedziałem, jak radziła sobie wcześniej, ale musiała być cholernie silna, skoro po swojej tragedii sama się pozbierała. Przecież oprócz Rachel nie miała nikogo. Zastanawiałem się kiedyś co z jej rodzicami, ale nie chciałem pytać. Rozumiałem, że dla niektórych rodzina była trudnym tematem. Jak dla mnie.
– April naprawdę przyleciała? - Rachel usiadła, poprawiając szlafrok.
– Ant ją zaprosił, więc niech się zajmie swoim gościem. - Objąłem ją w pasie. – Chodź do mnie.
– Przed chwilą mnie obudziłeś. – Spojrzała na mnie roześmiana.
– Więc skoro nie śpisz, to możemy się, chociaż obściskiwać. - Przyciągnąłem ją do siebie.
– Obściskiwać?
Leżała na mnie, opierając łokcie na moim torsie. Oczywiście chciałbym ją bzyknąć, ale nie miałem pewności, że któreś z dzieciaków tutaj nie wbiegnie. Mógłbym zamknąć drzwi na klucz, ale nie chciałem wstać. Nie, kiedy Rachel tuliła się do mnie i składała delikatne pocałunki na mojej szyi i twarzy.
– Co robisz? - Zaśmiałem się, czując jej oddech a na ustach.
– Całuję cię. - Pocałowała mnie, ale gdy chciałem to odwzajemnić, odchyliła głowę. – Całuję cię. Czego nie zrozumiałeś?
– Też chciałem cię całować.
– Nie. - Tym razem poczułem jej usta na nosie. – Będę całować cię teraz, a ty odwdzięczysz się później – wyszeptała. – Jak chłopcy i twoja siostra zasną.
– Aż ona zaśnie, nie będę czekał.
Jeśli nie pójdzie spać razem z chłopcami, będzie zmuszona słuchać naszych jęków. Nie zamierzałem czekać na seks, nie wiadomo ile. Moja siostra chodziła spać późno, o wiele za późno.
CZYTASZ
Pokusa. [ ZAKOŃCZONA]
RomansPaul- facet, który ma dobrą pracę, cudowną kobietę, o którą długo się starał nie potrafi zrezygnować z nocnych rozrywek z przypadkowymi panienkami. Jego relację z partnerką opierają się na kłamstwie. Czy będzie w stanie się zmienić i przyznać do li...