127.

3.7K 214 15
                                    

– Tato, a dlaczego nie możemy mieć pieska?

Zaczynało się. Myślałem, że ten temat został zakończony tydzień temu, gdy Rachel zrobiła im o tym wykład. Jednak Anton nie poddawał się łatwo. Chyba uznał, że skoro nie mógł namówić mamy, to ze mną mu się uda. Nie miałbym nic przeciwko zwierzakowi. Jednak moja żona stwierdziła, że pies nie był zabawką i w końcu wyszłoby, że to my byśmy się nim opiekowali nie chłopcy. Byli jeszcze za mali, żeby być odpowiedzialni. Jako że uważałem, że Rachel była dobrą mamą, nie miałem argumentów, żeby ją przekonać. Sorry, chłopcy. Może za jakiś czas. Chociaż wolałem kolejne dziecko niż zwierzaka.

– Mama już wam to tłumaczyła. - Przytuliłem go do siebie.

– Ale Luc jest już duży. - Spojrzał na brata.

Lucas ostatnio starał się nam pomagać w sprzątaniu. Podejrzewałem, że to ich kolejna zagrywka, żeby osiągnąć swój cel. Małe cwaniaki. Co miałem im powiedzieć? Mogłem porozmawiać z Rachel, ale i tak wiedziałem, że nie łatwo będzie ją namówić. Skoro umiała odmówić synom, nie będzie miała najmniejszego problemy zrobić tego mnie.

– Wytrzymasz jeszcze dwa lata? Może do tego czasu uda namówić mi się mamę. - Uśmiechnąłem się.

Pies mógłby biegać całymi dniami w ogrodzie.

– Wystarczy, że dałam namówić się na dziecko. - Stanęła za mną i powiedziała to tak cicho, żeby maluchy nie słyszały.

Nie zauważyłem, nawet kiedy weszła do pokoju. Dzieciaki jeszcze nie wiedziały, że za kilka miesięcy będą mieć rodzeństwo. W końcu nam się udało. Żałowałem, że nie domyśliłem się wcześniej, ale Rachel powiedziała, że nie miała żadnych podejrzeń, żadnych objawów. Nie byłem obecny na wizycie, gdy dowiedziała się o maluszku, ale zamierzałem być na kolejnej. Chciałby, zobaczyć swoje dziecko. Choć pewnie nie będę widział nic poza małą kropką.

– Powiedzmy im. - Pocałowałem ją w skroń.

– Teraz? - Spojrzała na mnie zdziwiona.

A kiedy? Nie mogliśmy odwlekać tego w nieskończoność. W końcu zauważą, że ich mama była grubsza. Zaczną coś podejrzewać.

– Tak. - Uśmiechnąłem się. – Chłopcy, chcielibyście mieć rodzeństwo?

– Tak! – wrzasnęli jednocześnie.

Ich radość była jeszcze większa niż moja. Kto by pomyślał?

– Trochę za późno na to pytanie. - Rachel się roześmiała.

– Mamo, będę miał siostrzyczkę? - Ant do niej podbiegł.

Albo braciszka. Nie wiedziałem, czemu Anton uparł się na siostrzyczkę. Chociaż miał już brata, więc pewnie dlatego. Nie miałem nic przeciwko, gdyby okazało się, że to dziewczynka.

– To zależy, jak Paul się postarał. - Przytuliła go.

– Tato, pamiętałeś, że chciałem siostrzyczkę? - Spojrzał na mnie.

Gdybym tylko miał na to wpływ.

– Luc, ty będziesz się cieszyć, nawet jeśli to będzie chłopczyk. Prawda? - Kucnąłem przed nim.

– Prawda. - Uśmiechnął się. – Czy będzie mieć pokój z nami?

W nowym domu mieliśmy pokój dla każdego z chłopców i dla dzidziusia. Oczywiście Ant z Luciem nie chcieli spać osobno, dlatego jeden pokój nadal stał pusty. Do czasu, aż będą chcieli mieć osobne.

– Mamy jeszcze dwa puste pokoje. Maluch będzie spał sam.

– A czemu? - Ant podbiegł do nas. – U nas jest jeszcze miejsce.

Nie wiedziałem, czemu nie chcieli mieć swoich pokoi. Podejrzewałem, że Anton bał się zostać sam, jak wtedy, gdy Matt porwał jego brata.

– Bo będzie dużo płakać, a nie mogę pozwolić, żeby was budził. - Rachel pogłaskała ich po głowach. – Paul będzie wolał usypiać jedno dziecko niż trójkę, prawda?

Już wiedziałem, po kim chłopcy byli tacy cwani. Właśnie wymyśliła, że to ja będę wstawać w nocy do dziecka. Miałem przerąbane.

– A ty wolisz usypiać trójkę? - Uśmiechnąłem się do niej zadziornie.

Jeśli będzie trzeba. Nie zamierzałem wymigiwać się od opieki nad dzieckiem. Będę dobrym ojcem. Nawet jeśli czasami będę musiał wstawać w nocy.

Po południu przyjechała April. Nie miała jeszcze okazji porozmawiać z Rachel, odkąd dowiedziała się o ciąży. Przeraziłem się, widząc, jak siostra parkowała przed domem. Nienawidziłem patrzeć, jak jeździła, a jeszcze bardziej być jej pasażerem. Unikałem tego. Gdyby ode mnie zależało, nigdy nie dostałaby prawa jazdy. Nadal nie wierzyłem, że dostała je już za drugim razem. Byłem przeciwny, żeby kupiła sobie samochód. Jednak nie mogłem mówić jej na, co na miała wydać pieniądze, które zarobiła za projekt mojego domu. Podejrzewałem, że chciała mi zrobić na złość.

– Zabiorę ci tego garbusa! – krzyknąłem do niej.

– Nie możesz. - Uśmiechnęła się. – Jest moją własnością.

Chłopcy przywitali ją z radością. Zawsze cieszyli się na widok April. Lubili moją siostrę. Zupełnie nie wiedziałem, czemu. Może przez to, że często zachowywała się dziecinnie, jak oni.

Dziewczyny plotkowały szczególnie o ciąży Rachel. Byłem dumny, słysząc, jak moja kobieta opowiadała o dziecku z radością. Bałem się, że nie będzie chciała kolejnego malucha albo że zgodzi się tylko ze względu na mnie. Jednak teraz widziałem, że pragnęła go tak samo, jak ja.

– Tato, czemu April mówi, że musisz się dużo nauczyć? - Ant spojrzał na mnie podejrzliwie. – To nie mama będzie zmieniać pieluchy?

Rachel starała się udawać, że tego nie słyszała. Musiałem ratować syna przed jej gniewem. I siebie.

– Czasami i my się tym zajmiemy. - Uśmiechnąłem się do niego.

Liczyłem na, że będą mi pomagać. Chcieli rodzeństwo? Chcieli. Ja się postarałem, więc oni będą musieli mi pomóc. Oczywiście żartowałem. Nie oczekiwałem, że chłopcy będą chcieli pomagać mi w opiece nad dzieckiem. Sami byli jeszcze dziećmi. Miałem nadzieję, że nadal będę miał czas, żeby grać z nimi na konsoli i na nasze mecze w ogrodzie. Nie mógłbym z tego zrezygnować.

– Luc! - Podbiegł do niego, krzycząc: – Ja nie będę ruszał tych śmierdzących pieluch. Ty je będziesz wyrzucał!

– Masz przerąbane. - Zaśmiała się April.

– Popracuję nad tym. - Usiadłem obok żony.

Ciężko było mi się powstrzymać, żeby nie dotykać jej brzucha. Na razie nie poczułem żadnych ruchów malucha, ale sama myśl, że tam było moje dziecko, sprawiała, że chciałem czuć jego obecność.

– Popracuj nad sobą. - Rachel uśmiechnęła się do mnie.

Cały czas to robiłem. Przeszliśmy długą drogę, żebyśmy mogli w końcu być szczęśliwi. Szczególnie ja. Rezygnacja z wypadów do klubów była najlepszą rzeczą, jaką mogłem dla nas zrobić. Nie żałowałem. Kochałem Rachel i moją rodzinę.

Pokusa. [ ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz