74.

4.8K 222 29
                                    

Wróciłem do domu zmęczony. Miałem pięć spotkań i ani chwili dla siebie. Padałem z nóg. Rozsiadłem się na kanapie z nadzieją, że zasnę niezauważony. Jednak Ant z Luciem przybiegli do mnie z kuchni, przekrzykując się nawzajem. Spojrzałem na nich zdziwiony. Nie wiedziałem, co znowu wykombinowali, ale miałem nadzieję, że szybko odpuszczą.

– Chłopcy, Paul jest zmęczony. - Usłyszałem głos Rachel, z kuchni.

Miło, że mnie rozumiała, bo dzieciaki nie wyglądały na przekonanych jej słowami.

– Jesteś? - Ant uniósł brew, przyglądając się mi.

Tak, ale tylko ciałem.

– Trochę.

– Dobzie. To słuchaj, mamy plan! – krzyczał entuzjastycznie.

No już się nie mogłem doczekać. Obawiałem się, że cokolwiek mi powiedzą i tak do mnie nie dotrze, ale Anta nawet to nie zniechęciło.

– Musisz nam pomóc z lekcjami – powiedział Luc. – A później zabierzemy mamę na pizzę.

Ok, na pewno coś kombinowali.

– I musisz ją pzekonać, że możemy mieć już psa! – dodał Ant.

– A możecie? - Spojrzałem na nich.

Niemożliwe, żeby rudowłosa w najbliższym czasie pozwoliła im na zwierzaka.

– Nie! – krzyknęła Rachel, na co zaśmiałem się pod nosem.

– To nie mam nic do gadania. - Wzruszyłem ramionami. – Wasza mama nie da się przegadać. Poza tym jest bardziej przekonująca ode mnie.

– Mógłbyś się postalać – odpowiedział naburmuszony Ant. – Nie będziemy załatwiać tego sami.

W sumie nie miałem nic przeciwko zwierzakowi. Mieliśmy ogród, więc mógłby sobie tam biegać, ale Rachel uznała, że chłopcy byli jeszcze za mali, a ona nie zamierzała wychowywać psa. Może zgodzi się, gdy Ant z Luciem podrosną i będą umieli wziąć odpowiedzialność za pieska, którego tak bardzo chcieli.

– Ok, ale innym razem. - Pogłaskałem go po głowie. – Teraz idziemy zrobić lekcje, a mama zrobi mi obiad.

– Nie pójdziemy na pizzę? – zdziwił się Ant i pobiegł do kuchni. – Mamo, powiedziałaś, że jak psyjdzie tata to pójdziemy na pizzę.

– Ale jest zmęczony. - Zerknęła na mnie.

Nie chciałem popsuć dzieciakom planów, dlatego ustaliliśmy, że lekcje odrobią z Rachel, zjem obiad i się zdrzemnę, a później pójdziemy na kolacje. Oczywiście na pizzę i wiedziałem, że będziemy się nią delektować, bo przez najbliższe miesiące mogliśmy o niej zapomnieć.

Poszedłem na górę wziąć szybki prysznic i rzuciłem się na łóżko. Zasnąłem od razu.

Zauważyłem dwóch facetów stojących nad Rachel, nie mogąc zrozumieć, co tutaj robili. Nie przypominałem sobie, żebym ich znał. Spojrzałem na rudowłosą. Była naga, a oni się nad nią pastwili. Przeraziłem się, widząc ją w takim stanie. Chciałem biec w ich stronę, ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Kurwa, co się działo? Nie mogłem pozwolić, żeby ją skrzywdzili. Szarpałem się, jakbym był do czegoś przywiązany, ale to nic nie dawało. Jednak nagle ci faceci zniknęli, a ja znalazłem się przy niej. Trzymałem jej zakrwawioną głowę na kolanach. Była owinięta kocem, a jej twarz robiła się coraz bardziej blada. Spanikowany próbowałem ją obudzić. Czułem się, jak wtedy, gdy umierał ojciec April. Nie mogłem nic zrobić, jak tylko czekać. Wtedy myślałem, że czekałem na pomoc, ale czekałem na śmierć. Nie mogłem pomóc Rachel, dłonie mi drżały. Ona musiała żyć! Do pokoju przyszedł Ant i powiedział, że mama nie żyje, a ktoś zabrał Luca. Zacząłem płakać. To nie mogło się stać, nie mogło. Przecież miałem ich chronić.

Nie wiedziałem, co się działo, ale obudziłem się przerażony i od razu zbiegłem na dół. Rachel z dzieciakami spojrzeli na mnie zdziwieni, a ja odetchnąłem z ulgą, opierając głowę o barierkę schodów. To był sen, okropny sen. Musiałem być naprawdę zmęczony. Teraz dopiero zdałem sobie sprawę, jak bardzo bałem się stracić Rachel i dzieciaki. Oni byli dla mnie najważniejsi.

– Coś się stało? - Rachel do mnie podeszła i położyła dłoń na ramieniu.

Bardzo się cieszyłem, że nic jej nie było.

– Sen. - Potarłem twarz dłonią. – Zły sen.

– Wyglądasz na przerażonego.

– Kocham Cię, Rachel. - Przytuliłem ją mocno do siebie.

Chciałem się upewnić, że to naprawdę był sen, a ona stała teraz przede mną cała i zdrowa. Oparłem głowę na jej ramieniu i delikatnie musnąłem jej szyję, z ledwością powstrzymując łzy. Mogłem ją stracić przez własną głupotę. Nie wiedziałem, dlaczego mi wybaczyła, ale nie mogłem pozwolić, żeby moje słabości wygrały, nie mogłem jej zranić. Nie zasłużyła na to.

– Hej, jestem tutaj. - Spojrzała na mnie. – I też Cię kocham.

– Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy – wyszeptałem.

Gdy już jakoś udało mi się dojść do siebie, poszliśmy z dzieciakami na pizze. Chłopcy byli zadowoleni. Ich mama nieco mniej. Obwiniła mnie, że przeze mnie maluchy przestały się jej słuchać. Przykro mi, że tak myślała, dlatego uzgodniłem z nimi, że wrócimy do starych zasad i o wszystko musieli jednak pytać mamy. Chciałem być ich ojcem, ale wiedziałem, że Rachel wychowywała ich dobrze i nie mogłem tego zepsuć. Nie będę się wtrącał w jej metody wychowawcze, ale to nie znaczyło, że przestanę jej pomagać. Chciałem, żeby miała we mnie wsparcie.

– Tato, ale wiesz co? Pantotlarz z ciebie. - Ant spojrzał na mnie ze współczuciem.

Rachel nie mogła powstrzymać śmiechu po słowach syna, a ja nie dowierzałem. Mały naprawdę uważał, że byłem pantoflarzem? Widocznie zbyt długo żyłem bez żadnych zasad i przyszedł czas najwyższy zacząć się kogoś słuchać.

– Tak cię to bawi? - Spojrzałem na Rachel.

– Troszeczkę. - Pogłaskała mnie po ramieniu.

– W domu pokażę ci pantoflarza – wyszeptałem jej do ucha.

Szturchnęła mnie, na co się zaśmiałem. Nie wiedziałem, jak to się działo, że nie uprawialiśmy seksu codziennie, a ja nie czułem, żeby mi go brakowało. Nie ciągnęło mnie do obcych kobiet, odkąd pokochałem Rachel. Chyba zrozumiałem, że w związku chodziło o coś więcej niż seks. Dlatego nie uciekałem do klubów. Nie potrafiłbym tam teraz iść, zdradzić i wrócić do domu, jak gdyby nigdy nic. Nie umiałbym ukryć, że spałem z inną kobietą.

Rachel była piękna i ilekroć widziałem ją wieczorem, gdy przebiera się w koszulę nocną, miałem ochotę się z nią kochać. Jednak wiedziałem, że jej ciało jeszcze się nie zregenerowało, a nawet jeśli, to wstydziła się swoich siniaków, które były jeszcze zbyt widoczne. Ale one znikną, a wtedy będzie pewniejsza siebie i wierzyłem, że sama wtedy będzie chciała, żebyś uprawiali seks. Poczekam, aż znowu będzie gotowa, żeby być ze mną blisko jak dawniej.

Pokusa. [ ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz