Po wejściu do sali zauważyłem starszą kobietę. Z tego, co wiedziałem, urodziła Rachel w wieku trzydziestu lat. Córka była raczej oczekiwanym dzieckiem, więc skąd się wzięła niechęć do niesienia jej pomocy? Nie wyglądała na umierającą. Pewnie nic jej nie będzie i niedługo wróci do domu. Nie wiedziałem, po co lekarze niepokoili Rachel. Chyba nie zdawali sobie sprawy, że rozdrapali stare rany. Zamierzałem porozmawiać z nimi na ten temat, jak tylko opuścimy salę. Nie chciałem, żeby zdarzyło się to po raz drugi. Niech zadzwonią do kogoś innego. Miała pewnie jakąś rodzinę, oprócz córki.
Rudowłosa, niepewnie stanęła przy łóżku matki. Zostałem przy drzwiach, gotowy jednak interweniować w każdej chwili. Zamierzałem zastosować się do rady siostry. Chodziło o dobro Rachel. Ona była najważniejsza.
– Po co przyjechałaś? – odezwała się kobieta, gdy nas zauważyła.
Miłe powitanie. Nie tak witało się dziecko, które martwiło się, mimo że nie powinno. Wiedziałem, że to głupi pomysł. Nie powinno nas tutaj być. Chłopcy mogliby teraz siedzieć z mamą. Oni byliby zadowoleni z jej towarzystwa.
– Nie powinnam – odezwała się niepewnie. – Tylko sprawdzam, czy z tobą dobrze. To wszystko.
– Liczyłaś, że się mnie pozbędziesz – prychnęła. – Ojca masz już z głowy, zadowolona?
Zupełnie nie rozumiałem tej kobiety. Zamiast cieszysz się, że ktoś się nią zainteresował, miała o to pretensje.
– Tak – powiedziała cicho. – To wy woleliście mieć mnie z głowy. Nie żałujesz? - Oparła się o ścianę przy łóżku.
Nie stanęła zbyt blisko. Przepaść między nimi dwiema była bardzo widoczna.
– Czego? - Matka spojrzała na nią z pogardą. – To małżeństwo miało cię uratować!
– Przed czym?
Też byłem ciekaw, czemu uważała, że Matt miałby ją uratować. Niby przed czym?
– Nie pamiętasz już, jak się kurwiłaś? - Zaśmiała się. – Nie byłoby dzieciaka, nie musiałaś wychodzić za mąż. To tylko i wyłącznie twoja wina, a masz za to żal do całego świata!
Na te słowa moja narzeczona zaczęła drżeć. Przekonałem się, że ta kobieta nie zasłużyła na ani trochę współczucia. Czas się stąd wynosić. Nie pozwolę, żeby obrażała moją narzeczoną. Była młoda i potrzebowała wsparcia rodziców niezależnie od tego, co zrobiła.
– Przestań! – podniosłem głos, podchodząc do Rachel. – Nie masz dość?
– A kim ty jesteś? - Spojrzała na mnie.
Kimś, kto zrobi ci z życia piekło, jak nie odpuścisz mojej kobiecie.
– Jej narzeczonym – powiedziałem spokojnie. Nie dałem się jej sprowokować. – Nie pozwolę ci tak do niej mówić.
– Ach, czyli nic się nie zmieniłaś. - Znowu się zaśmiała. – Ilu ich było? Będziesz musiał użyć siły, żeby ci nie uciekła. - Zerknęła na mnie, po czym przeniosła wzrok na córkę. – Kochanie, nie powiedziałaś mu, czemu Matt cię bił?
Zmarszczyłem brwi, nie rozumiejąc, co miała na myśli? Czyżbym nie znał swojej narzeczonej? Może rzeczywiście Rachel nie była grzeczną dziewczynką, ale kim byłem, żeby ją oceniać? Wcale nie byłem lepszy. Zdradzałem ją. Skoro była w stanie mi wybaczyć, czemu miałbym mieć pretensje o to, z kim była, zanim poznała mnie?
– Dlatego, że go nie kochałam! - Spojrzała na nią wściekła.
To samo powiedziała mi kiedyś. Uwierzyłem jej. Tylko że to nie był powód, żeby ją bić. Musiało być coś jeszcze.
– A byłaś w stanie kochać kogoś poza sobą?
Nie wierzyłem, co ta kobieta wygadywała? Przesadziła. Rachel kochała swoje dzieci. Była wspaniałą matką. To, że nie potrafiła kochać Matta, o niczym nie świadczyło. Skoro o tym wiedział, powinien dać jej odejść. Próbował zatrzymać ją przy sobie siłą. Dlatego ją bił, bo chciała go zostawić.
– Czemu to robisz?! – wrzasnęła. – Niszczysz mi życie!
– Ty zrobiłaś to pierwsza. Twój ojciec tak bardzo chciał córki, że zdradził mnie dzień po twoich narodzinach.
– Wyżywasz się za to na mnie? – spytała, zachrypniętym głosem. – A czym zawiniły mojej dzieci? Matt pobił Luca, tak że prawie go zabił!
Nie wspomniała o Ancie, więc może jej matka też nie wiedziała, że był jego synem. Wątpiłem, żeby Rachel powiedziała jej wtedy o ciąży. Nie rozmawiały ze sobą.
– Może nie jest jego dzieckiem. - Nawet na nas nie spojrzała.
Gdyby nie był jego synem albo miał, chociaż takie podejrzenie, nie porwałby go.
– Jesteś okropna! Gdyby tak było, nigdy nie zgodziłabym się na ten cholerny ślub! – krzyczała.
Złapałem Rachel za ramiona, próbując trochę uspokoić, ale to na nic. Sam byłem wściekły. Wyprowadziłem ją z sali. Jej matka wyglądała na zadowoloną, że wyprowadziła córkę z równowagi.
– Uspokój się. - Potrząsnąłem nią lekko.
– Nie brzydzisz się?! – wrzasnęła na mnie. – Właśnie dowiedziałeś się, że byłam puszczalska!
To nieprawda. Nie wierzyłem w to. Jej matka powiedziała to w złości. Nie ukrywałem, że przez chwilę zastanawiałem się, czy to prawda. Jednak nawet jeśli, to i tak teraz bez znaczenia. Kochałem ją.
– Nie. - Spojrzałem na nią. – Tak poznałaś Matta? W klubie?
– Tak.
– Co w tym złego? Wiele nastolatek chodzi do klubów. - Patrzyłem na nią.
– Paul, on mnie zgwałcił już wtedy. On i jego koledzy. – Zaczęła płakać. – Matka myśli, że poszłam z nimi do łóżka z własnej woli. I wiesz, co? Nawet w to uwierzyłam. Chciałam uwierzyć, bo tak było łatwiej. Matt się dowiedział od nich. Pewnie powiedzieli, że chciałam... Dlatego mnie bił. Za każdym razem, gdy sobie przypomniał.
– Ci. - Przytuliłem ją do siebie. – Spokojnie.
– Ale ja jej uwierzyłam! – łkała. – Obiecała, że po ślubie Matt zapomni.
Bił ją, a matka kazała jej za niego wyjść? Gdy to usłyszałem, byłem wściekły. Powinny to zgłosić na policję już wtedy! A ten skurwiel tyle lat był bezkarny. Mógł ją zabić, gdybym nie pomógł jej od niego odejść. Cieszyłem się, że byłem wtedy w szpitalu, tego dnia, kiedy ją poznałem. To była dla niej szansa na nowe życie. Dziękowałem April, że przekonała Rachel wtedy do rozmowy. Moja siostrzyczka potrafiła przekonać do siebie ludzi lepiej niż ja.
– Rachel, przestań. - Spojrzałem na nią.
Próbowałem uspokoić sam siebie. Przeszła o wiele więcej, niż myślałem. Dlaczego nigdy mi tego nie powiedziała? Rozumiałem, że się wstydziła, ale chyba mi ufa? Nie zostawiłbym jej. Trafiła na bandę idiotów, pastwiących się nad kobietami, którzy nie uznawali odmowy. Nienawidziłem siebie za to, że dokładałem się do jej bólu. Musiała czuć się o wiele gorzej niż myślałem, gdy dowiedziała się o moich zdradach. Pozwalała mi na to, bo wierzyła, że nic lepszego ją nie czekało. Byłem lepszym wyborem niż jej były mąż i było mi okropnie z tą myślą.
– Ty naprawdę mnie kochasz? - Spojrzałem jej w oczy.
Musiałem wiedzieć, czy byłą ze mną ze względu na miłość, czy tylko dlatego, że uważała mnie za mniejsze zło. Musiała być ze mną szczera. Tylko tyle potrzebowałem.
– Co? - Spojrzała na mnie zdziwiona.
– Tak czy nie?
– Oczywiście, że tak. Kocham cię. Wątpisz w to?
– Tylko trochę. - Uśmiechnąłem się, znowu tuląc ją do siebie. – Przejdziemy przez to. Przez wszystko przejdziemy razem.
CZYTASZ
Pokusa. [ ZAKOŃCZONA]
רומנטיקהPaul- facet, który ma dobrą pracę, cudowną kobietę, o którą długo się starał nie potrafi zrezygnować z nocnych rozrywek z przypadkowymi panienkami. Jego relację z partnerką opierają się na kłamstwie. Czy będzie w stanie się zmienić i przyznać do li...