32.

6.3K 212 12
                                    

– Jakaś kobieta pytała o ciebie – powiedziała Annie, jak tylko mnie zobaczyła.

– Kto? - Zmarszczyłem brwi.

Nie miałem pojęcia, kto mógłby mnie tutaj szukać. Nie przypominałem sobie, żebym miał jakieś umówione spotkanie.

– Nie wiem, nie znam jej. - Wzruszyła ramionami.

– Ładna, chociaż?

– Paul, mógłbyś choć raz przyprowadzić tutaj jakiegoś przystojnego faceta? - Spojrzała na mnie.

– Zapytam Evę. - Zaśmiałem się.

Wszedłem do gabinetu i od razu zauważyłem kobietę stojącą do mnie tyłem. Długie czarne włosy opadły jej na plecy. Ubrana w czarną sukienkę i czarne niewysokie szpilki. W końcu odwróciła się do mnie i dopiero wtedy ją poznałem. Nie sądziłem, że kiedykolwiek ją jeszcze spotkam. Myślałem, że po tym, jak wybrała Billy'ego, rozstaliśmy się na zawsze, a teraz stała przede mną ładna, jak zawsze. Nic się nie zmieniła. Wyglądała, jakby czas zatrzymał się dla niej kilka lat temu.

– Miło cię znowu widzieć. - Założyła opadające włosy za ucho.

– Nie mogę uwierzyć, że cię widzę, Ivy. - Przytuliłem ją. – Nie odezwałaś się ani razu. Tęskniłem.

Dobrze znowu móc ją przytulić, mieć obok, jak kiedyś. Nie sądziłem, że jeszcze ją kiedyś spotkam i pogodziłem się z tym, że zniknęła z mojego życia. A teraz stała w moich ramionach.

– Ja też. - Wtuliła się we mnie. – Nie mogłam odezwać się wcześniej.

– Co się z tobą działo? - Odsunąłem ją od siebie, ale nadal obejmowałem w pasie.

– Długo by opowiadać. - Zaśmiała się nerwowo. – Nie chcę marnować twojego czasu. Po prostu musiałam się z tobą zobaczyć.

– Zawsze mam dla ciebie czas i spędzony z tobą nigdy nie jest zmarnowany. - Uśmiechnąłem się.

– Może usiądziemy? - Spojrzała na moje ręce na swojej talii.

– Oczywiście. - Odprowadziłem ją na kanapę i usiadłem blisko niej. – Proszę cię, powiedz, co się stało, że wróciłaś?

– Mój mąż zmarł pół roku temu, a jego rodzina zabrała wszystko i kazali mi się wynosić. - Wzruszyła ramionami. – Wiesz, jacy byli. Cały czas powtarzali, że jestem z nim dla jego pieniędzy. - Przewróciła oczami.

– Jakich pieniędzy? Tych, które odkładaliście razem czy tych, które ty zarobiłaś?

Z tego, co pamiętałem, mój przyjaciel nigdy nie był chętny do pracy. Wcale nie zdziwiłoby mnie, gdyby okazało się, że Ivy zarabiała na ich utrzymanie. Oczywiście dla rodziców Billy'ego była złą wybranką. Nieważne jak bardzo starała się pokazać im, że pasowała do ich syna. Była dziewczyną, która przed długi czas uganiała się za mną i to wystarczyło, żeby ją znienawidzić.

– Też ich o to zapytałam. Niestety byłam naiwna i zapomniałam, że wszystkie pieniądze były wpłacane na jego konto. Po jego śmierci nie miałam już sił nic im udowadniać.

– Billy nie żyje? - Spojrzałem na nią zdziwiony. – Przecież był młodszy ode mnie.

Miałem nadzieję, że się przesłyszałem, gdy powiedziała to za pierwszym razem. Nie przyjaźniliśmy się od dawna, byłem zły na niego, ale nie aż tak, żeby cieszyć się z jego śmierci.

– Nowotwór.

– Masz gdzie mieszkać?

– Tak, zabrałam trochę pieniędzy. - Uśmiechnęła się. – Byli o to wściekli, ale jak inaczej miałam zniknąć z ich życia?

– Należały ci się.

Przyjaźniłem się z Billym i Ivy, odkąd zamieszkałem z matką u jej nowego faceta. Ivy zapoznałem pierwszą. Z czasem przypałętał się do nas Billy. Ta dziewczyna była dla mnie najlepszą przyjaciółką. Nikomu nigdy nie zaufałem tak bardzo, jak jej. Problem polegał na tym, że zaczęła się we mnie podkochiwać. Nie wiedziałem, kiedy się to stało, ale nie umiałem odwzajemnić jej uczuć. Próbowałem z nią być, ale nie umiałem być wierny. Jako przyjaciele dogadywaliśmy się świetnie, wiedzieliśmy o sobie wszystko, a w związku nie umieliśmy ze sobą rozmawiać. Przecież nie mogłem mówić jej, że podobały mi się inne dziewczyny i chętnie bym je przeleciał. Nie chciałem jej stracić, więc zerwaliśmy. Nie mogłem ryzykować, że mnie znienawidzi. Na złość mi zaczęła spotykać się z Billym. Nie miałem jej tego za złe, tym bardziej że wydawał się nią zainteresowany. Uganiał się za nią jak jakiś nastolatek. Prosiłem ją, żeby pomyślała o jego uczuciach, zanim będzie chciała odegrać się na mnie. Nie posłuchała. Na początku ich związek był idealny, ale gdy przyjaciel zauważył, że jego dziewczyna poświęcała mi więcej czasu, kazał jej wybierać. Nie była na to gotowa i ja też nie. Kazałem jej z nim zerwać. Widocznie nie kochała go tak bardzo, jak zapewniała, bo zrobiła to bez problemu. Doprowadziło to do tego, że pobiłem się z najlepszym kumplem, który nie chciał mnie znać. Miałem to w dupie, bo nadal mogłem spotykać się z Ivy. Miałem ją znowu tylko dla siebie, ale ona wciąż chciała czegoś więcej. Postanowiła, że wyjdzie za Billy'ego, co oznaczało, że musiała zniknąć z mojego życia. Znowu nie miałem jej za złe, że chciała się ustatkować, mieć rodzinę. Za złe miałem temu kutasowi, który stwierdził, że uganiając się za mną, nigdy nic nie będzie miała. Ani mnie, ani rodziny. Może miał rację. Nie nadawałem się do zakładania rodziny. Nie kochałem jej. Stop. Kochałem, ale to raczej rodzaj tej siostrzanej miłości, którą darzyło się swoich najlepszych przyjaciół. Okazało się, że nie była w stanie dać swojemu mężowi dziecka. Był wściekły i coraz częściej się kłócili. Nie miałem wyrzutów, bo tym razem nie z mojej winy. Odkąd za niego wyszła i wyjechali, nie rozmawialiśmy ani razu. Wiele razy chciałem zadzwonić, ale bałem się, że Billy znowu, by się wściekł, że spróbowałby ją ograniczać, że znowu zrezygnuje ze swojego życia dla mnie. A ja nie mogłem zapewnić jej nic.

– To on nie mógł mieć dzieci. - Wyrwała mnie z zamyśleń. – Właśnie wtedy dowiedzieliśmy się o chorobie.

– Przykro mi, że musiałaś przez to przejść. - Złapałem jej dłoń. – Miałem nadzieję, że gdy zniknąłem z twojego życia, to w końcu ci się udało żyć tak, jak chciałaś.

– Myślałam o tobie. - Spojrzała na mnie. – Nie potrafiłam do ciebie zadzwonić, bo bałam się kolejnej awantury. Billy, gdy słyszał o tobie od kogoś, po prostu się wściekał. Był wściekły, że kocham jeszcze kogoś poza nim – dodała cicho.

Czemu miałem wrażenie, że wróciła, bo nadal mnie kochała? Czułem się z tym źle, ale gdy ją zobaczyłem, stwierdziłem, że nie pozwolę jej znowu odejść.

– Ivy, chciałem... Nawet teraz nie potrafię pokochać kobiety, z którą jestem. - Przetarłem twarz dłonią. – Co jest ze mną nie tak?

– Nie wiedziałam, że kogoś masz. - Uśmiechnęła się, próbując ukryć szok. – Może nie próbujesz? - Chwyciła moją twarz w dłonie.

– Próbuję. - Spojrzałem jej w oczy. – Nie potrafię.

– Potrafisz. Po prostu się boisz – wyszeptała, przybliżając się do mnie.

– Boję się, że to nie ona? – spytałem cicho. – Czego się boję? Jest mi z nią dobrze, zależy mi na niej i chcę być z nią szczery...

– Ciiii. - Położyła mi palec na ustach. – Jesteś z nią i próbujesz. Spora droga przed tobą, ale boisz się, że możesz ją stracić. To sprawia, że nie zmarnujesz tego.

– Brakowało mi ciebie. - Przytuliłem się do niej. – Zostań, proszę – wyszeptałem.

Pokusa. [ ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz