Zostały trzy miesiące do wakacji. Trzy miesiące do powrotu April do Stanów. Bardzo się ucieszyłem, gdy zadzwoniła wczoraj poinformować mnie, że zostały jej do zaliczenia tylko dwa egzaminy końcowe i odbierze dyplom. Była tak podekscytowana, że nie musiałem się martwić, czy zda. Byliśmy niedawno u niej na kilka dni. Przepytywałem ją dzień i noc, nie mając pojęcia, o czym do mnie mówiła. Musiałem sprawdzić, czy naprawdę się uczyła. Ku mojemu zdziwieniu nawet jej to nie przeszkadzało. Doskonale wiedziałem, ile te studia dla niej znaczyły. Będzie mi tylko szkoda tych odwiedzin w Paryżu.
Usiadłem obok Rachel, która obserwowała mnie, leżąc w łóżku. Postanowiliśmy spędzić leniwą sobotę, pozwalając chłopcom na kilka godzin gier. W zamian za to w tygodniu będę musiał im znaleźć inne zajęcie.
Pomyślałem, że porozmawiam z Rachel o naszym dziecku, tym które miałoby się pojawić po ślubie. Za trzy miesiące moja siostra zajmie się organizacją ślubu i wesela. Nie będzie wtedy czasu na takie rozmowy.
– Nadal się zabezpieczasz? - Spojrzałem na nią.
Przecież gdyby tego nie robiła, już dawno zaszłaby w ciążę, ale powinna odstawić tabletki. Już chciałem mieć z nią dziecko. Chyba że uznała, że nie mówiłem wtedy poważnie. Wprawdzie nie wróciliśmy do tej rozmowy i pewnie uznała, że się rozmyśliłem. Nie rozmyśliłem się. Chciałem mieć dziecko z Rachel tak bardzo, jak chciałem, żeby została moją żoną.
– Tak. - Zmarszczyła brwi.
Czemu byłem zdziwiony? Powinienem się cieszyć, że nie zrobiła tego bez mojej wiedzy. Nic nie ustaliliśmy.
– Ok.
– Nie rozmawialiśmy o tym wcześniej. - Położyła mi dłoń na ramieniu. – Paul, ja... Nie jestem jeszcze gotowa na kolejne dziecko. Chcę je z Tobą mieć, naprawdę. - Patrzyła na mnie.
Oczywiście nie chciałbym jej do niczego zmuszać. Jeśli nie była gotowa, poczekam. Tak, jak ona poczekała na mnie.
– Dobrze. - Pocałowałem ją. – Chcę, tylko żebyś wiedziała, że się nie rozmyśliłem.
– Wrócimy do tej rozmowy niedługo. - Uśmiechnęła się. – I ustalimy, co zrobimy dalej. Będę się jeszcze zabezpieczać.
– Też mogę to robić. - Zaśmiałem się.
Chyba nie myślała, że zmusiłbym ją do zajścia w ciążę. To ona będzie nosić pod sercem tego malucha przez dziewięć miesięcy i jej ciało się zmieni. Dlatego ona musiała podjąć ostateczną decyzję. Dobrze, że mimo dwójki dzieci chciała mieć kolejne. Bałem się, że nigdy nie poczuję, jak to było być ojcem. Ojcem, który stworzył małego człowieka. Nie zmieni to mojej miłości do dzieci Rachel. Cała trójka będzie dla mnie tak samo ważna. Żadnego faworyzowania nie będzie. Jeśli nie ja, to moja siostra na to nie pozwoli.
– Myślę, że byłoby to dla ciebie mało komfortowe. - Zaśmiała się i wślizgnęła na moje kolana.
– Wytrzymałbym. - Objąłem ją w pasie. – Dla ciebie, ale skoro nie muszę.
Powoli zdjąłem z niej koszulę nocną. Wtuliła się we mnie. Chciałem patrzeć na jej piersi, którymi przywierała do mojego torsu. Ocierała się o mnie delikatnie, sprawiając, że robiłem się podniecony. Nie mogąc dłużej wytrzymać, uniosłem ją lekko, rozpinając rozporek i od razu w nią wszedłem.
– Paaul! – jęknęła, obejmując mnie mocniej.
– Spokojnie. - Odgarnąłem jej włosy z twarzy. – Powoli.
– Yhm. - Przytuliła twarz do mojej szyi.
Poruszałem się w niej powoli. Pozwoliłem, żeby narzuciła swój rytm. Ujeżdżała mnie coraz szybciej, przez chwilę pozwalając patrzeć na swoje piersi. Dłonią powędrowałem do jednej z nich. Drgnęła delikatnie na dotyk mojej dłoni na swoim sutku. Uśmiechnąłem się pod nosem. Zawsze reagowała na mnie tak samo.
Po wspólnym prysznicu zeszliśmy na dół, dołączyć do chłopców. W salonie było zadziwiająco cicho.
– Gdzie oni są? - Spojrzałem na Rachel.
– W kuchni. - Poszła w tamtą stronę.
Zaciekawiony poszedłem za nią. Miała rację. Maluchy stały przy lodówce. Ant trzymał mleko, a Luc próbował wyjąć coś z szafki. Co oni kombinowali?
– Co robicie? - Pomogłem mu wyjąć miski.
– Płatki – odezwał się Anton. – Byliśmy głodni!
Ok, zrozumiałem. Dlaczego nie przyszli powiedzieć? Jak do tej pory zawsze mówili, co chcieli.
– Mogliście nas zawołać. - Rachel zabrała mu mleko i nalała do misek.
Powinniśmy teraz jeść obiad, a nie płatki. Nie zamierzałem tego mówić, bo musiałaby to zrobić Rachel. Może nie miała ochoty nam dzisiaj gotować. Nic się nie stanie, jak raz na obiad zjemy płatki.
– Dla mnie też zrobicie? - Uśmiechnąłem się.
– Nie. - Mały usiadł obok mnie. – Miałeś mamusię przez pół dnia. Teraz nasza kolej. Sam sobie zrób jedzenie.
No, to sobie nagrabiłem. A myślałem, że się lubiliśmy.
– Ant! – skarciła go.
– Możemy się podzielić mamą? - Spojrzałem na niego.
– Nie. Już ją miałeś. Śpi dziś z nami. - Wpakował sobie do buzi łyżkę z płatkami.
Nie było mowy. Rachel śpi ze mną. Oni byli już na tyle duzi, że nie potrzebowali spać z mamą.
– A ze mną nie chcecie siedzieć?
– Chcemy – powiedział Luc – ale musi być z nami mama.
Rozumiałem, że potrzebowali mamy. Nie zamierzałem jej im zabierać. Miło, że chłopcy chcieli też spędzić czas ze mną. Będę się starał poświęcać im więcej czasu. Byliśmy rodziną, a rodzina spędzała czas razem.
– To, co będziemy robić? - Spojrzała na nich.
– Pójdziemy na spacer? – odezwał się Luc. – Do parku.
– I poglamy w piłkę! – krzyknął młodszy.
Nie miałem nic przeciwko spędzenia reszty dnia na powietrzu. Nieczęsto wychodziliśmy wszyscy razem na dłuższe spacery. Zazwyczaj chłopcy bawili się w ogrodzie i tam graliśmy w piłkę. Maluchy potrzebowały też towarzystwa innych dzieci nie tylko w szkole.
– Ant. - Rachel pogłaskała go po głowie. – Pogramy.
– Nie poprawiaj mnie. - Zmarszczył brwi. – Jestem duży.
– Dobrze. - Roześmiała się, tuląc go do siebie.
Nasz duży Ant lubiący się przytulać.
Chłopcy pobiegli na górę po swoją ulubioną piłkę. Mieliśmy jeszcze chwilę, więc przyciągnąłem do siebie Rachel.
– Nagrabiłeś sobie. - Cmoknęła mnie w policzek.
– Wybaczą mi.
CZYTASZ
Pokusa. [ ZAKOŃCZONA]
RomancePaul- facet, który ma dobrą pracę, cudowną kobietę, o którą długo się starał nie potrafi zrezygnować z nocnych rozrywek z przypadkowymi panienkami. Jego relację z partnerką opierają się na kłamstwie. Czy będzie w stanie się zmienić i przyznać do li...