Dzieciaki były zadowolone, widząc swoją mamę. Rachel również nie potrafiła ukryć radości, tuląc chłopców do siebie. Spędzała z nimi każdą chwilę, więc taka rozłąka była dla niej ciężka. Na szczęście teraz będą mogli znowu być razem przez całe dnie.
Luc nie mógł oderwać się od mamy, a ona od niego. Siedzieliśmy w salonie. Rachel głaskała starszego chłopca po główce, a młodszy siedział na moich kolanach. Poczułem się, jakbym w końcu miał szczęśliwą rodzinę. April uśmiechnęła się, siadając obok mnie. Cieszyłem się, że była tutaj z nami. Nie wiedziałem, jak znowu przyzwyczaję się, że jej nie było, gdy wyjedzie do Paryża. Jednak nie mogłem pozwolić, żeby przeze mnie rzuciła studia.
– April, dziękuję. - Rachel uśmiechnęła się do niej.
Mojej siostrze należały się wielkie podziękowania. Myślę, że powinienem jej jakoś wynagrodzić to, że nam pomogła. Będę musiał z nią o tym porozmawiać. Spełnię jakąś jej zachciankę, bo zasłużyła. Albo po prostu spędzę z nią więcej czasu. W zależności od tego, co ją bardziej zadowoli.
– Jesteście moją rodziną z Paulem, czy bez.
– Niestety teraz już nie ma bez. - Zaśmiałem się.
– Ale Paul jest teraz nasym tatą i go nie oddam. - Ant zarzucił mi rączki na szyi. – Więc jesteśmy rodziną z Paulem.
– To dobrze. - Rozczochrała mu włosy. – Zawsze możesz na niego naskarżyć, wiesz?
– I co mu zlobis? – spytał zaciekawiony.
No to miałem przerąbane. Miałem jednak nadzieję, że młody nie brał tego na poważnie.
– Oj, coś wymyślimy. - Zaśmiała się.
– Rachel, czy ty to słyszysz? - Spojrzałem na nią. – Buntuje mi syna.
Nie mogłem uwierzyć, że nazywanie dzieciaków Rachel swoimi synami przychodziło mi z łatwością.
– Cóż, ktoś musi cię pilnować, prawda? - Zerknęła na Luca, który siedział cicho, zbyt cicho.
Obawiałem się, że nadal się bał. Nie chciałem, żeby się bał. Myślałem, że po powrocie Rachel będzie weselszy. Co miałem robić? Nie chciałem jej zadręczać, gdy była w szpitalu i starałem się rozmawiać z Luciem, ale teraz już nic przed nią nie ukryję. Może mu minie, teraz gdy będzie miał mamę na każde zawołanie.
– Luc, co się dzieje? - Pogłaskała go po ramionach.
– Nic – odpowiedział cicho.
– Wiesz, że bardzo cię kochamy? - Przytuliła go mocno do siebie. – Już nic ci się nie stanie, obiecuję.
– Też cię kocham, mamo.
Spędziliśmy cały dzień na graniu. Chłopcy byli bardzo zadowoleni. Rachel też, mimo że nie zawsze im na to pozwalała. Wydawało mi się, że chciała im jakoś wynagrodzić to, co działo się w ostatnim czasie.
Widziałem, że była zmęczona, ale za nic nie chciała iść na górę i zostawić dzieciaków. W końcu April się zbuntowała i pomogła się chłopcom wykąpać, i obiecała położyć ich spać. Trochę marudzili, ale grzecznie poszli na górę.
Rachel nic nie mówiła, co mnie zaniepokoiło, ale po prostu zasnęła z głową na moim ramieniu. Pocałowałem ją delikatnie w czoło. Nie chciałem jej obudzić, ale musiałem ją zanieść do łóżka.
– Rachel – wyszeptałem jej do ucha.
– Hmm.
– Zaniosę cię do sypialni. - Pocałowałem ją w czoło i wziąłem na ręce.
– I położysz się ze mną do łóżka. - Wtuliła twarz w moją szyję, muskając ją ustami. – Przytulisz i po prostu zaśniemy.
– Oczywiście – odpowiedziałem rozbawiony.
– W takim razie się zgadzam.
– A miałaś inny wybór? - Pocałowałem ją w czubek głowy.
Bardzo za nią tęskniłem.
Położyłem ją delikatnie na łóżku i pomogłem pozbyć się ubrań, a następnie przykryłem kołdrą. W końcu byliśmy razem. Teraz czułem z tego prawdziwą radość. Czułem się o wiele lepiej, że nie musiałem już nic udawać.
Chciałem zajrzeć do maluchów, ale chwyciła mnie za dłoń, gdy wstawałem.
– Miałeś położyć się ze mną.
– Już się kładę.
Przytuliłem ją do siebie, ciesząc się, że znowu mogłem trzymać ją w ramionach. Teraz już tak będzie każdego wieczoru. Nawet w weekendy.
Mimo że Rachel zasnęła od razu, ja nie mogłem. Bałem się, że któryś z maluchów zacznie płakać albo nie zauważę, jak coś działo się z rudowłosą. Po wypadku chyba stałem się przewrażliwiony, ale nie mogłem pozwolić, żeby coś jej się stało.
Poczułem ręce Rachel oplatające mnie w pasie i zerknąłem na nią.
– Nie śpisz. - Odgarnąłem jej włosy z czoła.
– Nie. - Uśmiechnęła się. – Brakowało mi ciebie, Paul.
– Chcę tylko... Czy było ci lepiej beze mnie? - Przyjrzałem jej się dokładnie.
Nie powinienem teraz zadawać takich pytań, ale chciałem to wiedzieć. Co, jeśli wpakowałem się do jej życia na siłę?
– Nie. Cierpiałam, ale wcześniej byłeś przy mnie. Bałam się, że po wypadku będzie inaczej.
– Jak?
– Że nie będziesz chciał do nas wrócić. To dlatego pozwoliłam się do nas zbliżyć Mattowi. - Zaczęła płakać. – Bałam się, że ułożyłeś sobie życie z kimś innym. Że przeszkadzają ci moje dzieci.
– Rachel – uniosłem jej głowę tak, żeby na mnie spotkała – twoje dzieci nigdy mi nie przeszkadzały. Doskonale wiedziałem, że skoro zdecydowałem się być z tobą, będą z nami twoje dzieci. Teraz już nasze. - Pocałowałem ją. – Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałem, żeby Anton był moim synem, a nie Matta.
– Jesteś z nim od samego początku. - Wtuliła się we mnie. – Pokochał cię.
– Cieszę się, że Luc też mnie lubi. - Uśmiechnąłem się. – On mimo wszystko kocha swojego tatę.
Kochałem swojego tatę, mimo że go z nami nie było. Fakt, nie był skurwielem jak Matt, ale każde dziecko kochało swoich rodziców. Buntowaliśmy się i mieliśmy jakąś urazę do nich przez długi czas, ale docenialiśmy, dopiero gdy ich straciliśmy. Nie wiedziałem, jaki stosunek do ojca będą mieli chłopcy, ale mimo wszystko zasługiwali, żeby poznać o nim prawdę. Jeżeli mieli sobie wyrobić opinię i zdecydować, czy chcieli go znać... Jednak nie pozwolę, żeby zrobił im krzywdę i pozna ich tylko, gdy dorosną i będą tego chcieli. Musiałem wiedzieć, że będą umieli się bronić, gdy dojdzie do ich spotkania.
– Nie po tym, co mu teraz zrobił.
– To nadal jego ojciec.
– Ty nim jesteś.
I będę się starać być takim ojcem, jakiego nie mieli. Nie będę doskonały, ale nie skrzywdzę ich, obiecuję.
– Oczywiście. Nie jesteś śpiąca?
Na pewno była zmęczona. Wróciła dziś do domu po długim czasie, a ja, zamiast dać jej odpocząć, zadręczałem ją swoimi myślami. Zresztą też już się robiłem senny i tym razem na pewno zasnę.
– Jestem.
– Spróbujmy zasnąć. - Głaskałem ją po plecach.
CZYTASZ
Pokusa. [ ZAKOŃCZONA]
RomancePaul- facet, który ma dobrą pracę, cudowną kobietę, o którą długo się starał nie potrafi zrezygnować z nocnych rozrywek z przypadkowymi panienkami. Jego relację z partnerką opierają się na kłamstwie. Czy będzie w stanie się zmienić i przyznać do li...