140.

3.8K 197 29
                                    

Przeżywałem pierwszą noc córeczki w domu. Nie wiedziałem, czego mogłem się spodziewać. Heather zasnęła po ósmej, więc mogłem zająć się żoną. O seksie nie było mowy, ale mogliśmy pieścić się przecież w inny sposób. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że tak mi jej brakowało przez kilka tygodni, jej bliskości.

Gdy już zaspokoiłem żonę, wstawałem co kilka minut zaglądać do łóżeczka. Heather spała spokojnie. W porównaniu do mnie. Nie mogłem zasnąć z myślą, że ta mała istotka mogła mnie potrzebować, a ja nie usłyszę jej krzyku. Obudziła się dopiero po drugiej w nocy. Nie płakała, ale zaczęła się krzywić. Spanikowany od razu wziąłem ją na ręce. Chodziłem z nią po sypialni kilka minut. Może za chwilę zaśnie.

– Paul – usłyszałem za sobą zaspany głos Rachel – nawet nie płakała.

Ale mało brakowało.

– Jest głodna? - Zerknąłem na nią.

Tak mi się wydawało. Pieluszkę miała czystą. Wiedziałem, bo przed chwilą sprawdziłem.

– Nie musisz jej wyjmować z łóżeczka, dopóki nie płacze. - Wzięła małą w ramiona. – Dojdziemy do tego.

Jasne. Z czasem pewnie nie będę, ale to jej pierwsza noc w nowym miejscu. Chciałem, żeby czuła się tutaj dobrze.

– Martwię się. - Przysiadłem obok. – Czy to coś złego?

Może i byłem nadopiekuńczy, ale to moje pierwsze dziecko. Ona została matką po raz trzeci i doskonale wiedziała, kiedy zareagować. Musiała zrozumieć, że dopiero się uczyłem.

– Nie. - Uśmiechnęła się. – Jesteś dobrym tatą, ale później będzie gorzej, jak ją rozpieścisz. Niedługo nauczysz się rozróżniać, kiedy trzeba ją wziąć na ręce, a kiedy po prostu poczekać aż przestanie płakać.

Nie uważałem, że Rachel była złą matką, ale czy kiedykolwiek będę umiał zlekceważyć płacz córki? Niezależnie od tego, z jakiego powodu by był? Nie byłem pewny.

– Chyba nie. - Zmarszczyłem brwi.

– Wystarczy, że nie będziesz za każdym razem brał jej na ręce. - Przyłożyła dziecko do piersi, a ono od razu się do niej przyssało.

Moje maleństwo musiało być bardzo głodne.

– Kompromisy. - Przewróciłem oczami. – Wypracujemy je.

– Jeśli nie chcesz wychować małej terrorystki, to musimy. - Roześmiała się.

Rano będę musiał przeczytać kolejne książki na temat zajmowania się niemowlakiem i dokupić następne. Może to sprawi, że będę trochę spokojniejszy.

– Jak ty to robisz? - Pogłaskałem ją po udzie. – Wcale nie wyglądasz na zmęczoną i złą, że musiałaś wstać.

– Już to robiłam. - Spojrzała na mnie. – Jestem zmęczona, ale zobacz, ona nas potrzebuje.

– To prawda. - Przyglądałem się Heather.

Byliśmy za nią odpowiedzialni. Gdybym został ojcem wcześniej, pewnie bym tego nie docenił. Dziękowałem Rachel, że poczekała na chwilę, kiedy się zdecyduję. Przynajmniej nie musiała się martwić, że ją zostawię. Nie mógłbym.

Udało nam się zasnąć po trzeciej, jak tylko odłożyliśmy małą do łóżeczka. Nakarmiona zasnęła bez problemu. Jednak przewrażliwiony wstałem chwilę po piątej i zajrzałem do córeczki. Jeszcze spała. Uśmiechnąłem się na jej widok. Czy tak będzie zawsze? Byłem szczęśliwy. Decyzja o dziecku była dobra. Miałem nadzieję, że moja żona myślała tak samo.

Zerknąłem na nią. Mogłem wrócić do łóżka, ale postanowiłem zajrzeć też do chłopców. Na szczęście oni też jeszcze spali. Może i mnie jeszcze się to uda? Podejrzewałem, że wstaną dopiero za dwie godziny.

Wróciłem do siebie, położyłem się na łóżku i wtuliłem w drobne ciało żony. Nawet w ciąży nie przytyła zbyt wiele. Nadal była szczupła. Uwielbiałem jej ciało. Ją całą kochałem.

– Gdzie byłeś? – wyszeptała.

– Sprawdzić, czy Ant z Luciem jeszcze śpią. - Pocałowałem ją w ramię.

– Nie możesz spać? Myślałam, że wymęczyło cię to ciągłe wstawanie. - Nawet nie otworzyła oczu.

– Trochę tak.

Ale tylko trochę. Nawet nie czułem się zmęczony.

– Śpij. - Wtuliła się we mnie.

I tak właśnie zrobiłem. Rano nie było jej przy mnie. Zanim wstałem, usłyszałem na korytarzu głosu chłopców i Rachel, która ich uspokajała, żeby nie obudzili siostrzyczki.

Wstałem do niej, ale łóżeczko było puste. Marszcząc brwi, wyszedłem z salonu. Rachel stała, trzymając małą na rękach. To piękny widok. Mógłbym się nim zachwycać do końca życia.

– Tato! - krzyknął Ant, gdy tylko mnie zobaczył. – Chciałem wziąć Heather na ręce!

– Chodź tu. - Podniosłem go. – Usiądziemy w salonie i ją potrzymasz. Chwilę ty, a później Luc, zgoda? - Spojrzałem na starszego chłopca.

Zadowoleni pokiwali głowami i zbiegli na dół. Mieliśmy spokój na kilka minut. Doskonale wiedziałem, że za chwilę upomną się o swoje.

– Dziękuję. - Uśmiechnęła się. – Zaatakowali mnie przy schodach.

Dałaby sobie z nimi radę, ale miło wiedzieć, że byłem pomocny.

– Myślisz, że jak podrosną, nadal będą chcieli się nią opiekować?

Nie wiedziałem, jakie będą ich relacje z siostrą, ale miałem nadzieję, że dobre. Byli rodzeństwem i co by się nie działo, zawsze powinni się trzymać razem. Chciałbym, żeby te maluchy się sobą opiekowały. Jak ja z April. Powinienem im to mówić często, jak robili nasi rodzice. Gdy zabraknie mnie i Rachel będą mieli tylko siebie.

– Oczywiście. - Pocałowała mnie. – Weź Heather, zrobię śniadanie.

Oh, z miłą chęcią.

– A nie wolałabyś, gdybym je zrobił? – spytałem zadowolony.

– Nie odmówię.

Jako przykładny mąż zająłem się przygotowaniem śniadania, żeby Rachel mogła odpocząć. Co jakiś czas zerkałem na moją rodzinę. Chłopcy byli wpatrzeni w siostrzyczkę jak w obrazek, a ona patrzyła na nich swoimi dużymi oczkami. Obserwowała uważnie. Uśmiechnąłem się, gdy do nich podszedłem.

– Śniadanie gotowe. - Usiadłem przy nich.

Zauważyłem, że chyba nie byli głodni i woleli towarzystwo siostrzyczki. Najwyżej będą jeść zimne tosty. Ich wybór.

– Tato, ona się śmieje! - Ant wdrapał mi się na kolana.

Zauważyłem, że córeczka chichotała w chwilach, gdy Rachel łaskotała ją po stópkach. Uwielbiałem ten dźwięk.

– Łaskotałeś ją? - Spojrzałem na chłopca.

– Nie. - Uśmiechnął się. – A mogę?

– Ja pierwszy! – krzyknął Lucas.

Pokręciłem głową z rozbawieniem. Nie powinienem pytać.

– Czas na śniadanie – zawołała rudowłosa, starając się opanować sytuację i wzięła Heather na ręce. – Później się pobawimy. No, już. Do stołu.

Chłopcy grzecznie udali się do jadalni. Żadne z nas nie chciało podpaść Rachel. Widać kto rządził w domu.

Pokusa. [ ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz