Oczywiście przeprosiłem Destreya. Może to głupie, co powiedziałem, ale mógł przekonać jakoś moją siostrę, żeby poczekać z decyzją o pojawieniu się dziecka. Nie znali się, a wzięli ślub. Co, jeśli ich małżeństwo nie przetrwa? Będą wykłócać się o opiekę nad dzieckiem? Oby nie. Poza tym Destrey wiedział, że był chory i bez nowej nerki mógł nie przeżyć. Czy chociaż przez chwilę pomyślał, że jego dziecko mogło wychowywać się bez ojca? Podejrzewałem, że żadne z nich tego nie przemyślało. Chyba byli strasznie zdesperowani tylko czym? Zegar biologiczny mojej siostry jeszcze nie tykał, a Destrey w końcu doczekał się nowej nerki.
– Czy ty czasami myślisz nad tym, co mówisz?! – Siostra nawrzeszczała na mnie od razu, gdy pojawiłem się w jej sali.
Nawet nie zdążyłem przekroczyć progu i powinienem się zastanowić czy chciałem postawić kolejny krok, żeby stawić czoła wściekłej April. Mogłem się domyślić, że dowiedziała się o wczorajszej rozmowie z jej mężem. Pewnie sam jej powiedział.
– Nie denerwuj się – powiedziałem spokojnie.
Stres szkodził dziecku. Chociaż i tak podejrzewałem, że jej maluch będzie najbardziej znerwicowanym dzieckiem na świecie. I do tego rozpieszczonym. Nic tylko jej współczuć.
– To przestań mówić Destreyowi, że się do niczego nie nadaje! - Patrzyła na mnie wściekła. – Nie masz prawa oceniać, jakim będzie ojcem.
Może i nie miałem, ale bardzo chciałem się mylić.
– April – próbował ją uspokoić – daj spokój, nic się nie stało.
Skoro tak, po co na mnie skarżył? Nie przewidział, że jego żona się wkurzy? A może celowo chciał nas skłócić.
– Ty przestań przyjmować każdą jego obelgę. - Wskazała na niego palcem. – Odpyskuj mu czasem.
Raczej tego nie zrobi. Nie, bo wiedział, że miałem rację. Poza tym jej facet to mięczak. Cokolwiek bym nie powiedział, przyjmie to z pokorą. Pewnie był niezłym pantoflarzem.
– Trzeba było jej nie mówić. - Wzruszyłem ramionami.
– Aleś tu głupi. - Spojrzała na mnie. – Rachel mi powiedziała.
Niemożliwe. Gdyby tak było, obraziłaby się na mnie. Oczywiście mogła usłyszeć, jak rozmawiałem z Destreyem. Tyle że nic później nie powiedziała. Zachowywała się normalnie. Moja żona to cwaniara. Wiedziała, że skoro nie posłucham jej, to musiała naskarżyć na mnie April. Już ja sobie z nią pomówię.
– Niepotrzebnie.
– Idź już. - Machnęła ręką.
No to nie zdążę jej chyba przekazać dobrej nowiny. Miałem nadzieję, że ucieszy się, że mogła już opuścić szpital. Ale jeśli sala tutaj podobała jej się bardziej niż mój dom, może powinna zostać.
– Czyli nie masz zamiaru wracać do domu? - Uśmiechnąłem się, pokazując jej wypis. – Dla mnie lepiej.
Dziecku nic nie było. Oczywiście zrobili jej wszystkie badania, wykluczając możliwe wady dziecka. Nic nie znaleźli. Do końca ciąży nie powinno dziać się nic złego. April była pod stałą kontrolą najlepszych lekarzy. Zadbałem o, to gdy tylko dowiedziałem się o jej ciąży. Nie mogłem pozwolić, żeby jakiś lekarz coś przegapił. Mój siostrzeniec lub siostrzenica musiał urodzić się zdrowy.
– Zabierajcie mnie stąd natychmiast. - Podniosła się z łóżka.
Pomogłem jej wstać, a szwagier spakował rzeczy. Przez drogę żadne z nas nie odezwało się słowem. Nie wiedziałem, czemu April zamilkła, ja po prostu nie chciałem sprowokować kolejnej kłótni. Musiałem oszczędzić siostrze stresu. Do porodu powinienem, więc unikać jej męża. Każda rozmowa z nim kończyła się pretensjami April.
Zawiozłem siostrę do domu i postanowiłem, że podjadę do wydawnictwa. Musiałem podpisać kilka dokumentów i sprawdzić jak dawali sobie radę moi pracownicy.
– Tato! - Ant dopadł mnie przy drzwiach. – Mogę jechać z tobą?
Jeśli zabiorę Antona, będę musiał wziąć też Lucasa. A z chłopcami u boku raczej nic nie załatwię, ale jak miałem mu odmówić?
– I zostawisz Luca? - Spojrzałem na niego.
Bracia nie lubili się rozdzielać. Byłem ciekaw, jak dawali sobie radę w szkole. Byli w innych grupach i zdarzało się, że widzieli się dopiero na przerwie, gdy odbierała ich rudowłosa.
– Jeśli możesz, weź go ze sobą – powiedziała Rachel. – Odrobię z Luciem lekcje. Mamy tego trochę.
– A co z Heather?
Kto w tym czasie zajmie się moją Księżniczką? Mała potrafiła skupić na sobie całą uwagę.
– Ucięła sobie drzemkę. - Zaśmiała się.
Drzemka Heather trwała ponad godzinę. W tym czasie rudowłosa na pewno skończy odrabiać lekcje z synem, a może ja już zdążę wrócić. Nie zostało mi nic innego niż wziąć Anta ze sobą. Oby nie rozrabiał.
– To chodź. - Złapałem go za rączkę.
Mały był bardzo zadowolony, że mógł zabrać się ze mną. Przez drogę zadawała masę pytań. Na większość z nich nie umiałem mu odpowiedzieć. Jednak nie smuciło go to.
– Po prostu nie znasz odpowiedzi na wszystko. - Wzruszył ramionami.
No niestety nie znałem. Chociaż nie wiedziałem, czy to źle.
W wydawnictwie wokół Antona zgromadzili się wszyscy pracownicy. Oczywiście musiałem przeprowadzić spotkanie. Mój syn postanowił wykorzystać moment zainteresowania jego osobą i zaczął zadawać pytania wszystkim nowym ciotkom i wujkom. Nie miałem pojęcia, kiedy wrócimy do domu.
– Jest mądrym chłopcem. - Annie stanęła obok mnie, krzyżując ręce na ramionach.
– To prawda.
– Będzie kiedyś dobrym szefem. - Spojrzała na Antona, który słuchał uważnie odpowiedzi na swoje pytania.
Miałem nadzieję, że będzie chciał przejąć po mnie wydawnictwo, że któreś z trójki moich dzieci będzie chciało to zrobić. Szkoda byłoby mi oddać w obce ręce coś, na co długo pracowałem.
– Chyba że wyprzedzi go Lucas. - Zaśmiałem się.
– Coś ty. - Zerknęła na mnie. – Anton na to nie pozwoli. Poza tym patrząc na te maluchy, sądzę, że żadne z trójki nie da się zdegradować. Wszyscy będą rządzić.
Tego się obawiałem. Nie chciałbym, żeby pokłócili się o stanowisko. Pieniądze potrafiły zniszczyć nawet najlepszą rodzinę. Na szczęście moim dzieciom nigdy ich nie zabraknie. Zadbałem o to. Dla każdego z nich zgromadziłem już na osobnych kontach sporo gotówki. Tak, jak robiłem to dla siostry, gdy wyjechała na studia do Paryża.
– Nie pozwolę, żeby cokolwiek ich poróżniło.
– Jesteś dobrym tatą, Paul. - Poklepała mnie po ramieniu.
– Może kiedyś ty też dostaniesz szansę patrzeć na swoje... – zacząłem, ale po jej spojrzeniu zobaczyłem, że nie miała ochoty na tę rozmowę. – A jeśli nie to może będziesz kiedyś szczęśliwa.
CZYTASZ
Pokusa. [ ZAKOŃCZONA]
RomancePaul- facet, który ma dobrą pracę, cudowną kobietę, o którą długo się starał nie potrafi zrezygnować z nocnych rozrywek z przypadkowymi panienkami. Jego relację z partnerką opierają się na kłamstwie. Czy będzie w stanie się zmienić i przyznać do li...