33.

6.3K 237 15
                                    

Następnego dnia zaprosiłem przyjaciółkę na lunch. Nie potrafiłem ukryć, że czułem się lepiej, gdy znowu miałem ją na wyciągnięcie ręki. Cieszyłem się, że chciała tutaj wrócić, że wiedziała, że nadal mogła na mnie liczyć. Zastanawiała się, gdzie powinna szukać pracy. Uważałem, że nie musiała szukać, bo miała ją pod nosem.

– Możesz u mnie pracować – zaproponowałem.

Siedzieliśmy z Ivy na tarasie knajpki po drugiej stronie wydawnictwa. Czasami przychodziłem tu z Annie po pracy, żeby coś zjeść, zanim wróciliśmy do domu. Lubiłem to miejsce, bo o tej godzinie nie było tłoku i można cieszyć się ciszą.

– Kiedy ją poznam? – spytała, szukając czegoś w torebce.

– Kogo? - Zmarszczyłem brwi.

– Kobietę, z którą jesteś. - Uśmiechnęła się. – W ogóle opowiedz mi coś o niej. Do tej pory nie wiem nawet, jak ma na imię.

– Rachel.

– Na pewno jest ładna. - Uśmiechnęła się. – Lubisz ładne kobiety. Niech zgadnę, blondynka?

Zaśmiałem się na te słowa. To dziwne, że pamiętała, że gustowałem w blondynkach. Nie przeszkadzało mi, że Rachel była rudzielcem. Podobała mi się i tyle. Nie wyobrażałem jej sobie w innym kolorze.

– Nie. - Uśmiechnąłem się szeroko, pokazując jej zdjęcie na telefonie.

– Rudzielec? - Zmarszczyła brwi. – Zaskoczyłeś mnie... Jest śliczna.

– Wiem – powiedziałem dumnie – i ma dwójkę wspaniałych synów.

– Nie wiedziałam, że masz dzieci. - Otworzyła szeroko oczy.

– Bo nie mam. Nie nadaję się na ojca. Jakim przykładem byłbym, nie kochając matkę swoich dzieci? - Zerknąłem na nią.

– Może tego właśnie ci brakuje? - Zaczęła jeść sałatkę. – Dobrze się sprawdzasz w roli przybranego ojca?

Co ona sugerowała? Że powinienem mieć dziecko? Nie nadawałem się na ojca i nie chciałem się o tym przekonywać, nie chciałem utwierdzić w tym przekonaniu Rachel.

– Raczej roli wujka – odburknąłem.

– Ok, nie chcesz o tym rozmawiać. Dobrze. A co u April?

– Ostatnio znowu narozrabiała. - Zaśmiałem się.

Zapewne nie pierwszy i nie ostatni raz, ale miałem nadzieję, że romans z profesorkiem czegoś ją nauczył.

– A braciszek sprzątnął bałagan. - Również się zaśmiała. – Który to już miłosny podbój twojej siostry, który skończył się niepowodzeniem?

– Nie mam pojęcia, skąd ona bierze tych facetów. - Pokręciłem głową.

– Może szuka na podobieństwo brata. - Prychnęła.

– Na pewno nie.

Po Lunchu odwiozłem Ivy do jej nowego mieszkania. Wynajęła niewielki pokój z kuchnią i zapewniała mnie, że na początek jej to wystarczy. Ciężko mi w to uwierzyć, bo do tej pory mieszkała w miejscach, gdzie było więcej niż dwa pomieszczenia. Zgodziła się na pracę u mnie, dopóki nie znajdzie czegoś lepszego. Chyba nie wiedziała, co mówiła. Praca u mnie była właśnie czymś lepszym, ale widać tylko ja tak myślałem. Nie zamierzałem jej zatrzymać w swoim wydawnictwie siłą. Po prostu chciałem jej pomóc. Zdawałem sobie sprawę, że przyjęła moją propozycję tylko dlatego, że nie miała żadnych pieniędzy ani nikogo innego, kto mógłby jej w tej chwili pomóc.

Pokusa. [ ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz