Włóczyłem się po mieście całą noc, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Powinienem wrócić do Antona, ale nie mogłem. Zachowałem się okropnie. Kiedy jego mama leżała w szpitalu, ja polazłem do swojej kochanki, żeby się z nią pieprzyć. Nie tak zachowywał się facet, któremu zależało na jakiejś kobiecie. Co było, kurwa, ze mną nie tak? Wydawało mi się, że miałem już ten etap za sobą.
Do hotelu wróciłem nad ranem tylko po to, żeby wziąć prysznic i się przebrać. Ignorowałem wszystkie telefony poza tym ze szpitala. Ant się obudził i pytał o mnie, więc musiałem tam jechać. Nie mogłem też zignorować Annie, która wysłała mi SMS-a. Pożałuję, że jej nic nie powiedziałem. Gdyby wiedziała, ilu rzeczy żałowałem. Może, gdyby nie moje zachowanie Rachel nic, by się nie stało, a Luc byłby przy niej, a nie z obcym facetem.
Zgłosiłem porwanie na policję, ale na razie nic nie mogli zrobić. Najlepiej byłoby, gdyby zrobił to ktoś z rodziny. Wyszło na to, że musiałem podjąć poszukiwania na własną rękę. Musiałem się tym zająć jak najszybciej. Bałem się, co Matt mógł zrobić swojemu synowi. Starałem się myśleć, że facet się zmienił i nie zrobi chłopcu krzywdy. Bardzo chciałem w to wierzyć. Nie wybaczyłbym sobie, jeśli maluchowi by się coś stało. Rachel nigdy mi nie wybaczy...
– Co ty, kurwa, wyprawiasz!! – wrzasnęła na mnie Annie. – Dlaczego dowiaduję się ostatnia?!
Stała pod szpitalem i gdyby mogła, zaczęłaby mnie szarpać. Powstrzymała się pewnie tylko ze względu na przechodzących ludzi, którzy i tak nie zwracali na nas uwagi. Chociaż chciałbym, żeby mnie uderzyła. Może to, by sprawiło, że bym się w końcu ogarnął. Ile można gadać, że postępowałem źle? Skoro to do mnie nie docierało, może warto mi przywalić. Co musiało się stać, żeby w końcu dotarło do mnie, kto był najważniejszy?
– Powinnaś być w pracy. - Próbowałem ją wyminąć.
Nie zamierzałem z nią rozmawiać. Nie chciałem musieć opowiadać jej, co się stało i przyznawać, że to moja wina.
– Możesz mnie zwolnić. - Złapała mnie za ramię. – Mam to gdzieś.
To prawda, mogłem, ale to wcale nie znaczyło, że chciałem.
– Wiesz, że tego nie zrobię. - Spojrzałem na nią.
Oczywiście, że wiedziała i czasami odnosiłem wrażenie, że to wykorzystywała. Jednak były dni, kiedy traktowałem ją okropnie i wcale się nie dziwiłem, że nie miała ochoty dla mnie pracować. I tak byłem w szoku, że nadal zależało jej na pracy w moim wydawnictwie.
– Ostatnio robisz same głupie rzeczy. Paul, nie poznaję cię.
Miałem ochotę wykrzyczeć jej, że najwidoczniej nigdy mnie nie znała. Wiedziała tylko tyle, ile udało jej się usłyszeć od Rachel i na ile dałem jej się sam poznać. Jednak wydawało mi się, że pozwoliłem jej się poznać bardziej, niż myślałem.
– Wiele rzeczy wymknęło mi się spod kontroli. - Przetarłem twarz dłonią, przypominając sobie o chłopcu. – Ant na mnie czeka.
– Jasne. Masz okazję wszystko naprawić... - Spojrzała na mnie i dodała: – Ona cię potrzebuję, ale zasługuje na coś więcej, niż jej oferujesz.
– Wiem, Annie – powiedziałem cicho.
Rachel zasługiwała na wszystko, co najlepsze. Nie byłem facetem jakiego, by chciała, ale postaram się zmienić. Wiedziałem, że się powtarzałem, ale nie chciałem, żeby była z kimś innym. Chciałem jej udowodnić, że mi na niej zależało. Miałem gdzieś inne panny, od których nigdy nie chciałem nic poza seksem. Eva chyba miała rację. Nie pomagałem sobie, gdy łaziłem do laski, żeby ją przelecieć. Musiałem nauczyć się radzić sobie z problemami w inny sposób i zapomnieć, że seks mógł je jakoś rozwiązać.
Zanim poszedłem do Anta, zajrzałem jeszcze do Rachel. Leżała podłączona do wszystkich aparatur, ale się nie obudziła. Wyglądała normalnie, jakby spała. Chciałem, żeby tylko spała.
Usiadłem przy niej i chwyciłem jej dłoń w swoją. Nie mogłem się zebrać w sobie. Oparłem się czołem o jej rękę, zamykając oczy.
– Zajmę się Antem – wyszeptałem po chwili – i postaram się znaleźć Luca... Przepraszam.
Chyba siedziałem dłużej, niż miałem zamiar, bo zaczęła wydzwaniać do mnie pielęgniarka, że Anton cały czas pytał, kiedy przyjdę.
Spojrzałem jeszcze raz na Rachel, zanim wyszedłem, na jej spokojną twarz we śnie, którą widziałem tyle razy. Tyle że teraz nie było na niej żadnych emocji. Brakowało mi jej. Dopiero zdałem sobie sprawę, jak moje życie było puste bez Rachel i jej dzieci.
Wszedłem do sali chłopca, który podbiegł do mnie zapłakany. Zrobiło mi się przykro, patrząc na niego. Powinienem przyjść tutaj od razu.
– Mówiłeś, że będziesz. - Objął mnie mocno. – Obudziłem się i ciebie nie było.
– Musiałem na chwilę wyjść, ale już jestem. - Wziąłem go na ręce. – Byłem u mamy.
– I cio z nią? - Objął mnie rączkami za szyję.
Usiadłem na łóżku, sadzając go sobie na kolanach. Nigdy nie byłem najlepszy w rozmowach z dziećmi. Rachel zawsze im wszystko wyjaśniała. Wiedziała doskonale, co im powiedzieć. Chciałbym powiedzieć mu, że jego mama niedługo do niego przyjdzie, że wrócimy razem do domu, ale problem polegał na tym, że nie miałem pewności. Lekarz nie potrafił powiedzieć, kiedy Rachel się wybudzi.
– Jeszcze śpi – odpowiedziałem cicho.
– Musimy znaleźć Luca, wiesz?
– Wiem. - Spojrzałem na niego. – Już go szukam.
Powinienem zrobić coś od razu, gdy Rachel do mnie zadzwoniła, a nie czekać, aż sama się czegoś dowie.
– To dobrze, Paul.
Zdziwiłem się, że moje imię w jego ustach zabrzmiało dla mnie obco. Przecież zawsze tak do mnie mówił i wydawało mi się to normalne. Jednak teraz wolałbym, żeby powiedział do mnie tato. Ale nie powie, bo nim nie byłem i rudowłosa ostatnio mi to uświadomiła. Mnie i dzieciakom. Jednak Ant był dla mnie ważny, bo byłem przy nim, odkąd się urodził. To wcale nie znaczyło, że jego brat znaczył dla mnie mniej. Oboje byli moją rodziną, oni i Rachel. Jak mogłem pozwolić, żeby przypadkowe kobiety poznane w klubie to zniszczyły? Paul, durniu, sam to zniszczyłeś.
Położyłem się obok niego i słuchałem, jak opowiadał o wypadku. Z bólem słuchałem, jak bał się, gdy po tym, jak uderzył w nich tir, zauważył swoją mamusię śpiącą z lecącą jej krwią. Przytuliłem go do siebie, zakrywając twarz dłonią. Chroniliśmy Antona, żeby nigdy nie przeżył nic w tym stylu. Wystarczyło, że Luc cierpiał przez ojca.
– Paul – powiedział cicho – słuchasz mnie?
– Tak. - Zerknąłem na niego.
– Nie wiedziałem, co zrobić. Jakaś pani zadzwoniła gdzieś, a później nas zabrali – powiedział smutno. – Mama się nie obudziła, a później jej nie widziałem.
– Jest dobrze. Jeszcze śpi. Pójdziemy do niej później, ok?
– Dobrze. Chciałbym, żeby Luc był z nami, a nie z tamtym panem.
– Wiesz, jak wyglądał?
– Wysoki, z włosami trochę dłuższymi od twoich. - Przyjrzał mi się. – Stał tyłem, a zanim wybiegłem z klasy, już ich nie było. I naucycielka mnie złapała. – powiedział zły, czym trochę mnie rozbawił.
– Dobrze, że z nimi nie poszedłeś. - Rozczochrałem mu włosy.
– Czy myślisz, że to był tata?
– Ant... – zacząłem, ale nie dane mi było skończyć, bo wszedł lekarz.
Okazało się, że mogłem zabrać już młodego do domu. Teraz dopiero będzie ciężko. Wiedziałem, że tak będzie, bo nie umiałem mu zastąpić mamy, a on teraz jej potrzebował najbardziej.
CZYTASZ
Pokusa. [ ZAKOŃCZONA]
RomancePaul- facet, który ma dobrą pracę, cudowną kobietę, o którą długo się starał nie potrafi zrezygnować z nocnych rozrywek z przypadkowymi panienkami. Jego relację z partnerką opierają się na kłamstwie. Czy będzie w stanie się zmienić i przyznać do li...