Anton przez całą drogę cieszył się, że jedziemy do April. Przecież widzieli się tydzień temu.
– Nie wiem, czemu jest taki zadowolony. - Zerknąłem na żonę.
– Lubi twoją siostrę. - Uśmiechnęła się. – Też mógłbyś być zadowolony.
– Jestem, ale bez przesady.
Dzieciaki od razu dopadły ciotkę, a ja tylko pokręciłem głową. Nawet Heather lgnęła do mojej siostry.
– Może ich tu zostawimy. - Objąłem Rachel ramieniem.
Skoro moje dzieci wolały ciotkę od nas, nie powinna mieć z nimi problemów. Na pewno byłyby grzeczne i jeszcze pomogły przy małym terroryście.
– Nie ma mowy. - Roześmiała się.
– Szkoda.
– Chłopaki są w salonie. Jeszcze trochę, a Dex zacznie robić demolkę. Od rana ganiał za balonami. - April się zaśmiała, stawiając moją córkę na podłodze.
Ta od razu powędrowała w stronę chłopców. No oby za szybko nie ganiała za chłopakami, bo nie będę miał spokoju. Chyba powinienem już porozmawiać z Luciem i Antonem, że musieli pilnować siostry, szczególnie gdy będzie w pobliżu niej jakiś chłopak. Będą musieli się mieć na baczności.
Dexter wyglądał na zadowolonego z zabawek, ale z nim nigdy nic nie wiadomo. Może ten złośliwiec tylko udawał. Wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby okazało się, że był do tego zdolny. Złośliwość odziedziczył w genach po matce.
Mąż mojej siostry zniknął chwilę po tym, jak mały zdmuchnął świeczki i zaczęło mnie to zastanawiać. Co było ważniejsze od pierwszych urodzin własnego dziecka? Co było ważniejsze od własnego dziecka? Powinien siedzieć tutaj z nami. Musiałem mu chyba wyjaśnić parę spraw i przypomnieć jak wyglądało ojcostwo, bo chyba zapomniał.
Dzieci bawiły się grzecznie na dywanie, chociaż nie spuszczałem z nich wzroku, bo wiedziałem, że za chwilę ta zabawa przerodzi się w czyjś płacz. Niemożliwe, żeby czwórka maluchów bawiła się bez zabierania zabawek albo przepychanek. I bum. Miałem rację. Heather wyrwała Dexterowi samochód z rąk, a ten zaczął płakać histerycznie. Siostra ruszyła w jego stronę szybkim krokiem, a moja córeczka biegła do mnie zadowolona. Z rozbawieniem pokręciłem głową, ale moja żona już piorunowała mnie wzrokiem.
– Mam! - Pokazała mi swoją zdobyć.
– To nie twoje. - Odezwała się Rachel.
– Mój! - Przytuliła do siebie zabawkę.
Najmłodszy na szczęście przestał płakać. Heather w końcu dała mi samochodzik, więc go oddałem małemu. A ten prawie nim we mnie rzucił.
– Młody – spojrzałem na niego groźnie – ja ci go tylko oddałem.
Mówiłem, że to zło wcielone. Nie wiedziałem, jak April sobie z nim radziła, ale podejrzewałem, że nie radziła i dlatego robił, co chciał.
– Może byś coś powiedziała? - Zerknąłem na siostrę.
– Trzeba było się nie zbliżać. - Wzruszyła ramionami.
– Rachel, czy ty to słyszysz? Chyba powinnaś ją przeszkolić w wychowywaniu dzieci.
– Ale mały jest zadbany. - Uśmiechnęła się. – Dopóki April nie przeszkadza jego zachowanie, jest ok.
– Co innego mówiłaś, gdy pozwalałem Heather na wszystko. - Zbliżyłem się do niej.
– Tak, bo to moje dziecko. - Zaśmiała się. – A moje dzieci mają być grzeczne i nierozpieszczone.
– Powinnaś wybrać im innego ojca, jeśli tego chciałaś – odezwała się April. – Przecież Paul im nie umie niczego odmówić.
CZYTASZ
Pokusa. [ ZAKOŃCZONA]
RomancePaul- facet, który ma dobrą pracę, cudowną kobietę, o którą długo się starał nie potrafi zrezygnować z nocnych rozrywek z przypadkowymi panienkami. Jego relację z partnerką opierają się na kłamstwie. Czy będzie w stanie się zmienić i przyznać do li...