172.

2.8K 143 32
                                    

Anton przez całą drogę cieszył się, że jedziemy do April. Przecież widzieli się tydzień temu.

– Nie wiem, czemu jest taki zadowolony. - Zerknąłem na żonę.

– Lubi twoją siostrę. - Uśmiechnęła się. – Też mógłbyś być zadowolony.

– Jestem, ale bez przesady.

Dzieciaki od razu dopadły ciotkę, a ja tylko pokręciłem głową. Nawet Heather lgnęła do mojej siostry.

– Może ich tu zostawimy. - Objąłem Rachel ramieniem.

Skoro moje dzieci wolały ciotkę od nas, nie powinna mieć z nimi problemów. Na pewno byłyby grzeczne i jeszcze pomogły przy małym terroryście.

– Nie ma mowy. - Roześmiała się.

– Szkoda.

– Chłopaki są w salonie. Jeszcze trochę, a Dex zacznie robić demolkę. Od rana ganiał za balonami. - April się zaśmiała, stawiając moją córkę na podłodze.

Ta od razu powędrowała w stronę chłopców. No oby za szybko nie ganiała za chłopakami, bo nie będę miał spokoju. Chyba powinienem już porozmawiać z Luciem i Antonem, że musieli pilnować siostry, szczególnie gdy będzie w pobliżu niej jakiś chłopak. Będą musieli się mieć na baczności.

Dexter wyglądał na zadowolonego z zabawek, ale z nim nigdy nic nie wiadomo. Może ten złośliwiec tylko udawał. Wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby okazało się, że był do tego zdolny. Złośliwość odziedziczył w genach po matce.

Mąż mojej siostry zniknął chwilę po tym, jak mały zdmuchnął świeczki i zaczęło mnie to zastanawiać. Co było ważniejsze od pierwszych urodzin własnego dziecka? Co było ważniejsze od własnego dziecka? Powinien siedzieć tutaj z nami. Musiałem mu chyba wyjaśnić parę spraw i przypomnieć jak wyglądało ojcostwo, bo chyba zapomniał.

Dzieci bawiły się grzecznie na dywanie, chociaż nie spuszczałem z nich wzroku, bo wiedziałem, że za chwilę ta zabawa przerodzi się w czyjś płacz. Niemożliwe, żeby czwórka maluchów bawiła się bez zabierania zabawek albo przepychanek. I bum. Miałem rację. Heather wyrwała Dexterowi samochód z rąk, a ten zaczął płakać histerycznie. Siostra ruszyła w jego stronę szybkim krokiem, a moja córeczka biegła do mnie zadowolona. Z rozbawieniem pokręciłem głową, ale moja żona już piorunowała mnie wzrokiem.

– Mam! - Pokazała mi swoją zdobyć.

– To nie twoje. - Odezwała się Rachel.

– Mój! - Przytuliła do siebie zabawkę.

Najmłodszy na szczęście przestał płakać. Heather w końcu dała mi samochodzik, więc go oddałem małemu. A ten prawie nim we mnie rzucił.

– Młody – spojrzałem na niego groźnie – ja ci go tylko oddałem.

Mówiłem, że to zło wcielone. Nie wiedziałem, jak April sobie z nim radziła, ale podejrzewałem, że nie radziła i dlatego robił, co chciał.

– Może byś coś powiedziała? - Zerknąłem na siostrę.

– Trzeba było się nie zbliżać. - Wzruszyła ramionami.

– Rachel, czy ty to słyszysz? Chyba powinnaś ją przeszkolić w wychowywaniu dzieci.

– Ale mały jest zadbany. - Uśmiechnęła się. – Dopóki April nie przeszkadza jego zachowanie, jest ok.

– Co innego mówiłaś, gdy pozwalałem Heather na wszystko. - Zbliżyłem się do niej.

– Tak, bo to moje dziecko. - Zaśmiała się. – A moje dzieci mają być grzeczne i nierozpieszczone.

– Powinnaś wybrać im innego ojca, jeśli tego chciałaś – odezwała się April. – Przecież Paul im nie umie niczego odmówić.

Pokusa. [ ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz