128.

3.6K 196 10
                                    

April odwiedzała nas ostatnio dość często. Nie to, żeby miał dość towarzystwa siostry, ale myślałem, że bardziej ucieszy się z własnego domu i nie będzie chciała mnie odwiedzać. Szczerze mówiąc, bałem się, że będę musiał ją nachodzić. Jednak podejrzewałem, że jej częste wizyty wiązały się z zakupem samochodu. Chciała mi zrobić na złość i za każdym razem demonstrowała swoją umiejętność krzywego parkowania przed moim domem. Miałem nadzieję, że ośrodek, w którym robiła kurs na prawo jazdy, już dawno nie istnieje. Nie chciałbym więcej takich kierowców jak April.

– Rachel ostatnio przybiera na wadze. - Siostra spojrzała na mnie z uśmiechem.

Minęły trzy tygodnie od ślubu. Z tego, co wiedziałem, Rachel była w trzecim miesiącu ciąży. Przez ostatnie kilka dni zajadała się tylko słodyczami. Na jej chudym ciałku od razu widać każdy dodatkowy kilogram. Oczywiście nie komentowałem tego. Na jednym z forum przeczytałem, że kobiety były bardzo uczulone na tym punkcje. Nie mogłem się doczekać, jak będę podziwiać rosnący z każdym miesiącem brzuszek Rachel. To będzie cudowny widok. I wcale nie przeszkadzało mi, że moja żona przytyje. To nawet dobrze jak po ciąży zostanie jej kilka kilogramów. Po urodzeniu chłopców była bardzo szczupła. Patrząc na jej ciało, nie powiedziałbym, że urodziła dwóch synów.

– Nie mów jej tego. - Zaśmiałem się.

Chyba że chciała się narazić, to proszę bardzo.

– Przecież w ciąży to normalne. - Spojrzała na mnie, marszcząc brwi.

I myślała, że musiała tłumaczyć to akurat mnie? Ten temat jednak był przegrany, więc nie było po co go podejmować.

– Ale wy kobiety jesteście przewrażliwione na punkcie wagi.

– Żeby podobać się wam facetom.

– Skończ. - Machnąłem ręką. – Jest dobrze.

– Cieszę się, że w końcu masz rodzinę. - Wtuliła się we mnie.

Też się cieszyłem. Byłem szczęśliwy, w co nie mogłem uwierzyć.

– A co tu się dzieje? - Głos mojej żony pochodził ze schodów, więc spojrzałem w tamtą stronę.

Wyglądała pięknie z rozczochranymi włosami. Pozwoliłem jej dzisiaj pospać dłużej i sam zawiozłem dzieciaki do szkoły. Ku mojemu zaskoczeniu chłopcy byli zadowoleni. Przez całą drogę opowiadali, co będą robić na zajęciach z plastyki. Fajnie było patrzeć, jak się przekomarzali. Zapewne Rachel widziała to na co dzień, prowadzając ich do szkoły.

– Hej, piłeczko! - April rzuciła się w jej stronę.

I tyle z naszej rozmowy o byciu taktowną. Moja siostra zawsze robiła po swojemu. Trudno, to ona narazi się rudowłosej. Ostrzegałem. Czasami mogłaby posłuchać starszego brata.

– Nie tak szybko. - Zaśmiała się. – Czyli naprawdę ci powiedział?

– Myślałaś, że kłamał? - Zdziwiła się.

– Zbierał się tydzień.

Nie wiedziałem jak miałem jej to powiedzieć. W sumie nie wiedziałem czemu. Byłem dumy, że udało mi się spłodzić dziecko. Chyba łatwiej poszła nam ta rozmowa z Lucasem i Antonem.

– Nie wierzę. - Spojrzała na mnie ze złośliwym uśmiechem. – Bałeś się powiedzieć kochanej siostrze, że będziesz ojcem?

– Przestań. - Przewróciłem oczami.

Kochana siostra robiła wszystko, żebym miał jej dość. Mogła już wracać do siebie. Chciałem pobyć z żoną. Może udałoby mi się ją zaciągnąć do łóżka, zanim chłopcy wrócą ze szkoły.

– Ale bardzo się cieszył. - Żona postanowiła mnie uratować. – Dba o nas.

– Niech spróbuje nie! - Zagroziła.

April postanowiła zabrać Rachel na zakupy. Chciałem spędzić inaczej ten dzień, ale nie miałem nic przeciwko. Jednak postanowiłem je tam zawieźć. Nie pozwolę, żeby moja żona wsiadła za kierownicę z April. Nie narażę jej na to.

Postanowiłem w tym czasie podjechać do wydawnictwa podpisać papiery, o których coś ostatnio wspominała Annie. Jak na razie pracownicy odwalali swoją robotę bez marudzenia i miałem nadzieję, że pozostanie tak jak najdłużej. Musiałem się teraz skupić na żonie i liczyłem, że Annie da sobie radę z większą ilością obowiązków. Nadal nie rozmawiałem z nią o tym, żeby została wspólnikiem. To dla mnie trudna decyzja. Zapracowałem sam na swoją firmę, ale nie dało się ukryć, że od kilku lat Annie była jej częścią. Bez niej nie dałbym sobie rady z ogarnięciem wszystkich obowiązków i na pewno nie mógłbym sobie pozwolić na wiele wolnego.

– Co ty tu robisz? - Sekretarka spojrzała na mnie zdziwiona. – Nie powinieneś pilnować świeżo upieczonej żony? Albo starać się powiększyć rodzinę?

Już się postarałem, a żona wybrała zakupy z moją siostrą, więc musiałem się zająć czymś innym.

– Super, że cieszysz się na mój widok.

– Zawsze. - Wymusiła uśmiech.

– Będę u siebie jeszcze przez godzinę. - Wziąłem dokumenty. – Nie łącz mnie z nikim.

Nie miałem ochoty na marudzenie kogokolwiek. Dali sobie radę od rana, dadzą i później. Przynajmniej mieli czas, żeby podrzucić mi do podpisu stertę papierów.

Gdy podjechałem po dziewczyny pod galerię, April była oburzona, że pojawiłem się tak szybko.

– Jest czwarta. - Spojrzałem na nią. – Rachel tego nie dźwigała prawda? - Zerknąłem na torby leżące obok nich.

– To tylko ubrania. - Uśmiechnęła się, podchodząc do mnie.

– Podejrzewam, że jest tam coś więcej. - Pocałowałem ją w policzek.

– To weź te torby, żeby nie musiała ich nosić. - Siostra wepchnęła mi je w dłonie.

Cwaniara. Doskonale wiedziałem, że większość zakupów była jej. Chyba czas wysłać ją na jakiś odwyk. Przecież ona wydawała więcej pieniędzy na ciuchy, niż płaciłem za jej studia. Lepiej, żeby szybko zaczęła zarabiać, bo nie zamierzałem jej już utrzymywać. Nie po to zdobyła swoje wymarzone doświadczenie, żeby liczyć na moje pieniądze.

– Swoje możesz wziąć. - Zacząłem pakować zakupy do bagażnika.

Miałem rację. W torbach nie było samych ciuchów. Były jeszcze jakieś przedmioty. Zajrzałem i zobaczyłem zawieszkę do kołyski. Czyżby moja żona nie mogła się powstrzymać przed kupieniem czegoś dla naszego dzidziusia? Jeśli tak doskonale ją rozumiałem. Wczoraj w tajemnicy zamówiłem łóżeczko w kolorze brązu. Będzie pasować dla dziewczynki i chłopczyka. Może Rachel nie zorientuje się, gdy je przyślą i uda mi się je zmontować, zanim się domyśli.

– Musiałeś. - Szturchnęła mnie lekko. Zostałem przyłapany. – Chciałam pokazać ci w domu.

– Będę udawać zaskoczonego. - Uśmiechnąłem się. – Wsiadaj. Jedziemy po chłopców.

Pokusa. [ ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz