98.

4.1K 198 53
                                    

Znowu lotnisko. Ile jeszcze razu będę się żegnał z siostrą? Rachel nie mogłam z nami przyjechać, bo musiała zaprowadzić dzieciaki do szkoły. Spędziliśmy wszyscy miły tydzień poza domem. Chłopcy byli zadowoleni. Ja też, bo miałem April tylko dla siebie. Byłem samolubny, ale cieszyłem się, że odciągnąłem ją od tego dupka. Ale był teraz tutaj z nami i nie mogłem patrzeć, jak tulił się do mojej siostry. Mógłby już przestać. Czy nie powinien teraz pracować, czy coś?

– Myślę, że Paul cię zamorduje, jak tylko cię puszczę. - Zaśmiała się.

Zabawne. No płakałem ze śmiechu. Gdybym go zamordował, nie musiałbym dłużej patrzeć na jego gębę. Jednak to jeden z typów, za którego nie warto siedzieć. Mogłem załatwić to inaczej.

– Jakoś sobie poradzę.

To ją w końcu puść! Też chciałem się pożegnać, a jak tak dalej pójdzie, to April ucieknie na samolot, machając mi z oddali. Dzięki, kutasie.

Gdy w końcu do mnie podeszła, przytuliłem ją mocno do siebie. W końcu. Będę za nią tęsknić. Moja mała siostrzyczka. Jak wróci do Stanów na stałe, będę musiał jej coś powiedzieć. Coś, co mogło nas poróżnić, ale musiała w końcu poznać prawdę. Zasługiwała na, to by znać prawdę o ojcu. Tak, jak ja znałem ją o swoim.

– Nie pakuj się w nic – powiedziałem jej do ucha.

– Rok. - Uśmiechnęła się zadowolona. – Nie wiem, jak wytrzymamy razem, ale bardzo się cieszę, że zawsze będę miała cię blisko.

Wiedziałem, że będzie ciężko, ale rodzina powinna być blisko. Musiała być tutaj, żebym mógł być na każde jej zawołanie.

– Ja też.

– Paul – spojrzała na mnie – nie zepsuj niczego. Z Rachel. Oni cię potrzebują.

Zamierzałem być dla rudowłosej najlepszym facetem. Będzie to dla mnie trudne, ale wierzyłem, że dam sobie radę. Kocham ją. Moja siostra już nie musiała się martwić o mój związek. Już nie.

– Ja też ich potrzebuję. - Tuliłem ją do siebie. – Skup się na sobie. I dzwoń, częściej.

Teraz najważniejsze były studia April. To będzie dla niej ciężki rok, ale da sobie radę. Wierzyłem w nią.

– Kocham cię, braciszku. - Cmoknęła mnie w policzek.

– Ja ciebie też, siostrzyczko.

Nie mówiliśmy do siebie tak, odkąd skończyła osiem lat. Byłem jej braciszkiem, jak była mała. Chodziła za mną jak cień. Często mnie to wkurzało, ale nie mogłem nic zrobić. Była moją siostrą i musiałem jej pilnować na każdym kroku. To wpajała mi mama, odkąd urodziła się April. Później byłem już tylko bratem i Paulem.

Patrzyłem, jak odchodziła, machając nam na pożegnanie. Gdy zniknęła mi z oczu, odwróciłem się w stronę jej faceta. Jak on w ogóle miał ma imię i co jeszcze tutaj robił? Niech zniknie mi z oczu. Albo nie. Teraz sobie porozmawiamy.

– Co? – spytał zdezorientowany.

– Ty mi powiedz? Kiedy zamierzasz ją zostawić?

Chciałem zaoszczędzić siostrze bólu, zanim przywiąże się do tego idioty.

– Dlaczego zakładasz, że ją zostawię? - Patrzył na mnie.

– Masz dziecko z inną. April o tym wie?

Powinna wiedzieć. Chciałem, tylko żeby związała się z normalnym facetem. Nie mogła założyć rodziny z kimś, kto zrobił dziecko naćpanej nastolatce. I to kto? Policjant.

Pokusa. [ ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz