April czekała już na nas na lotnisku. Spojrzałem na roześmianą Rachel, która stwierdziła, że spóźniliśmy się tylko dwadzieścia minut.
– Jak to spóźniliśmy się? – szepnąłem, zanim podeszliśmy do mojej siostry.
To niemożliwe. Przecież wyszliśmy z pracy wcześniej.
– No nie wiem. - Wzruszyła ramionami.
Może dlatego, że w windzie nie mogłem się od niej oderwać. Nie, nie było mowy o seksie.
– Paul, nie wierzę! – wrzasnęła. – Spóźniony jak nigdy!
Po co robić z tego aferę? Każdemu się mogło zdarzyć. Tyle że zazwyczaj uprzedzałem, że będę trochę później, przez co nie pozwalałem nazwać tego spóźnieniem.
– Odwal się – burknąłem, biorąc jej walizkę.
Nie zamierzałem się z nią witać. To moja siostra, więc nie musiałem być dla niej miły.
– Urocze powitanie. - Uderzyła mnie w ramię i podeszła do Rachel.
Uściskały się, a moja siostra chciała udowodnić, chyba że nadal była małą dziewczynką, zaczęła piszczeć. Kręciłem głową, nie mogąc uwierzyć, że dorosła dziewczyna mogła się tak zachowywać. Ale to moja siostra, więc jej zachowanie nie powinno mnie w ogóle dziwić.
– Już? - Spojrzałem na nią z politowaniem.
Zrobiła przedstawienie, ludzie się na nas gapili wystarczająco długo, więc czas wracać do domu.
– Ciebie też wyściskam. - Rzuciła mi się w ramiona.
Niby od niechcenia ją przytuliłem. Zerknąłem na Rachel, która wzruszyła ramionami. Mogłem udawać, że nie cieszyłem się na widok siostry, ale nie ukryję tego przed moją kobietą. Ona wiedziała jak ważna była dla mnie April.
– Tęskniłam – wyszeptała mi siostra.
– Ja też. - Dałem jej buziaka w policzek.
Nie byłem wcale takim złym bratem. Ok, April często bywała wkurzająca, ale wiele razy mi pomogła. Nie mogłem zapomnieć, jak rzuciła wszystko, żeby być ze mną i dzieciakami po wypadku Rachel. Odrzucałem ją wtedy od siebie, ale prawda była taka, że sam nie dałbym sobie rady. Będę jej za to wdzięczny do końca życia. Poza tym można z nią normalnie porozmawiać.
– Zabierz mnie do jakiegoś fast food'a – powiedziała, zajmując miejsce na tyle samochodu.
– Nie masz ochoty na pizzę? - Puściłem oczko do Rachel.
Byłem pewny, że mojej siostrze nie odmówi. Wróciliśmy z chłopcami do normalnych posiłków, a o fast foodach mogliśmy zapomnieć. Mieliśmy wystarczająco rozpusty. Nie mogliśmy pozwolić, żeby dzieciaki nie chciały jeść nic innego niż pizza, frytki i hamburgery.
– Nie! – wrzasnęła. – Hamburger najlepiej. Mam dość francuskiego żarcia, pizzy i normalnych obiadów.
Spojrzeliśmy na nią zdziwieni. Jak mogła mieć dość normalnych obiadów, skoro nawet nie umiała ich gotować? Czyżby ktoś gotował dla niej te cholerne obiady? Kto?
– Czy o czymś nie wiem? - Zmarszczyłem brwi.
Myślałem, że mówiła mi wszystko. Rozmawialiśmy częściej, wydawała się zadowolona. Czemu wcześniej nie wpadłem, że to przez jakiegoś faceta. Tylko dlaczego mi nie powiedział? Może Rachel coś wiedziała.
– Lara, moja nowa koleżanka. Ma fioła na punkcie jedzenia – westchnęła. – Gotowała mi obiady przez dwa miesiące za to, że ją przekimałam. Na szczęście zarobiła na wynajem i wczoraj się wyprowadziła.
Uff, odetchnąłem z ulgą. Na razie nie musiałem się martwić o moją małą siostrzyczkę. Tylko na jak długo miałem spokój? Kiedyś przecież znajdzie sobie jakiegoś faceta i na pewno nie przejmie się tym, że mogłem za nim nie przepadać.
– Nie sądziłam, że ktoś może narzekać, że ma własnego kucharza. - Roześmiała się rudowłosa.
– Nigdy nie narzekałem.
– Tylko byś spróbował.
– O nie, Rachel gotuje świetnie, ale Lara znała tylko trzy przepisy, którymi raczyła mnie dzień w dzień.
Podejrzewałem, że w tym momencie moja siostrzyczka próbowała się podlizać. Nie musiała, rudowłosa i tak ją lubiła.
– Gdyby to była pizza, Paul by nie narzekał.
– I twoje dzieci też nie. - Złapałem ją za udo.
Po drodze do domu odebraliśmy chłopców ze szkoły. Anton nie wyglądał na zadowolonego, a my nie chcieliśmy zaczynać tematu w samochodzie. Miałem nadzieję, że nikogo nie pobił. Oczywiście maluchy ucieszyły się na widok ciotki.
Gdy dziewczyny zajęły się przygotowywaniem obiadu, postanowiłem porozmawiać z dzieciakami. Luc, nie chciał rozmawiać.
– Jest dobrze. - Spojrzał na mnie. – Jestem zmęczony.
Pokręciłem tylko głową i spojrzałem na młodszego.
– Ant, co jest?
– Nic – odburknął. – Ten gnojek Patt mnie wkurzył.
– Czym? – spytałem.
– Pocałował ją, więc go uderzyłem.
– Ant! Nie można nikogo bić – powiedziała Rachel, wchodząc do pokoju. – Ile rozmawialiśmy na ten temat?
– Ale ona go też uderzyła – wtrącił Lucas.
Ta sytuacja zaczynała mnie bawić. Najpierw Ant szarpał dziewczynkę za włosy, bo go pocałowała. A teraz bił swojego kolegę, bo pocałował tamtą dziewczynkę.
– Nie wolno się bić. Czego nie rozumiecie?
– O co chodzi? – odezwała się April.
– Pierwsze zaloty – powiedziałem rozbawiony, ale zmierzyłem się z piorunującymi spojrzeniami Rachel i Anta.
Widocznie to wcale nie było tak zabawne, jak mi się wydawało. Jeśli tak dalej pójdzie, to co tydzień będziemy dostawać informacje o bójkach syna. Musiałem znaleźć jakiś sposób, żeby wytłumaczyć jakoś Antonowi, że nie można tak rozwiązywać problemów. Chyba nie byłem najlepszą osobą do tego typu rozmów.
– Ok. - April usiadła między chłopcami. – Ja wam powiem jak się bawić z dziewczynkami i nie bić chłopców. Możecie ich przecież powyzywać.
– April! – krzyknąłem.
– No co? - Spojrzała na mnie, niewinnie.
– Jedno lepsze od drugiego. Porozmawiam z wami później – skomentowała ruda i wyszła do kuchni. – Żadnych bójek i kłótni!
– Jesteś przegrany, Paul. - Zaśmiała się siostra.
– Dobra, chłopaki. Dojdźmy do porozumienia, bo mama nas wyszkoli i przestanie być zabawnie.
– Wcale nie jest zabawnie – powiedział Ant. – Ty się śmiejes.
– Nie będę. Pogadamy? Chcę, żeby mama była z nas zadowolona. Zobaczcie, ona jest zawsze dla nas dobra, prawda? My też musimy.
CZYTASZ
Pokusa. [ ZAKOŃCZONA]
RomancePaul- facet, który ma dobrą pracę, cudowną kobietę, o którą długo się starał nie potrafi zrezygnować z nocnych rozrywek z przypadkowymi panienkami. Jego relację z partnerką opierają się na kłamstwie. Czy będzie w stanie się zmienić i przyznać do li...