164.

2.7K 148 36
                                    

Musiałem zostać w pracy do południa. Nie mogłem zostawić wydawnictwa bez odpowiedniej opieki. Bez Annie sprawy by się posypały. Nie miałem nikogo, kto przejąłby całą jej robotę. Myślałem, że może praca odciągnie ją od wydarzenia, ale było tylko gorzej. Kazałem jej siedzieć w swoim gabinecie. Nikt nie musiał oglądać jej w takim stanie. Dopiero pod koniec dnia zorganizowałem pracę tak, że mogliśmy opuścić wydawnictwo. Musiałem wrócić do domu i zająć się dziećmi, bo obiecałem to żonie.

– Ciocia! - Lucas podbiegł do Annie od razu, gdy weszliśmy do domu.

Może to nie najlepszy pomysł sprowadzać ją tutaj, ale kompletnie nie wiedziałem, gdzie mógłbym ją w tej chwili zabrać. Nie mogłem zostawić jej samej w takim stanie. Bałem się, że zrobi sobie krzywdę.

– Przepraszam. - Spojrzałem na żonę. – Ona sobie nie radzi.

Annie usiadła z chłopcami na kanapie, a oni pokazali jej nową grę. Próbowała się uśmiechać, a to już coś. Może moim synom uda się ją na chwilę zająć.

– Co się stało? - Zmarszczyła brwi.

– Pamiętasz dziewczynę, którą uratowałem? - Oparłem się o blat. – Tę, przez którą trafiłem do szpitala.

Na pewno pamiętała. Martwiła się wtedy o mnie.

– Tak – odpowiedziała niepewnie. – Ta, co chciała, żebyś napisał artykuł o Annie.

Minęło tyle czasu od tamtego wydarzenia. Nadal nie wierzyłem, że Claire nie żyje. Nie widziałem jej dawno. Tak jakby w ogóle nie było jej w moim życiu. Więc dlaczego przejąłem się jej śmiercią?

– Nie żyje. Znaleźli jej ciało przed wydawnictwem.

– Ktoś ją zabił?

Wiedziałem tylko tyle. Nikt nie raczył powiedzieć mi, w jaki sposób zmarła. Ale skoro nie podejrzewali Annie... Mogła sama coś sobie zrobić. Nie wpadłem na to wcześniej. Zastanawiałem się, czy policjanci udzielą mi informacji. Nie byłem nikim z rodziny ani żadnym znajomym. Powinienem powiedzieć o telefonie, który dziś dostałem. Tylko dlatego pojechałem do wydawnictwa. Normalnie zjawiłbym się tam dopiero po przyjeździe policji. Musiałem dowiedzieć się, czemu ktoś postanowił do mnie zadzwonić i poinformować, że przed wydawnictwem znaleźli ciało Claire i kto to był. Może miał coś wspólnego z jej śmiercią.

– Tego nie wiem. - Pokręciłem głową. – Annie się z nią widziała wczoraj.

Mogła dać mi znać, że się spotkały.

– Chyba nie jest podejrzana?

– Gdyby tak było, policjanci nie pozwoliliby jej wrócić do domu. - Zerknąłem w stronę salonu. – Zajmiesz się nią? Chłopcy chyba sobie nie radzą.

Zauważyłem, że starali się rozbawić ciotkę, ale ich próby nic nie dały. A szkoda. Może Rachel pójdzie o wiele lepiej. Przyjaźniły się od dawna. Wiedziały o sobie wszystko. Obie wspierały się w swoich tragediach, więc Annie nie będzie miała problemu z powiedzeniem rudowłosej wszystkiego.

– Jasne.

Wziąłem chłopców na górę, bo za chwilę pewnie ich siostra wybudzi się ze swojej popołudniowej drzemki. Będzie wtedy potrzebowała szczególnej uwagi, a jeśli będzie w złym humorze, nie odpuści mnie na krok.

– Czemu ciocia jest smutna? – spytał Lucas.

– Właśnie. Nie ucieszyła się z naszej nowej gry. - Ant stanął przede mną.

– Jest zmęczona. - Kucnąłem przed nimi. – Musi odpocząć.

– Może spać u mnie w pokoju! – krzyknął młodszy.

Ant niechętnie sypiał sam. Gdy go usypiałem, musiałem upewniać się kilka razy, że się nie obudzi. Już dwie noce zastałem go w pokoju brata. Rozmawiałem z żoną, żeby przenieść mu tam łóżko z powrotem. Jednak stwierdziła, że w taki sposób nigdy nie będzie chciał spać sam. Akurat, za kilka lat sam wyniósłby łóżko od Lucasa.

– Dlaczego miałaby spać akurat tam? - Spojrzałem na niego.

– Bo mógłbym spać z Luciem.

– Ant, porozmawiamy? - Przyciągnąłem go do siebie.

Lucas zajął się jakąś książeczką, więc miałem go na chwilę z głowy i mogłem wziąć się za rozmowę z jego bratem.

– Tak. - Spojrzał na mnie, marszcząc brwi.

– Czy nadal masz koszmary?

Jeśli tak, powinien mi powiedzieć. Coś byśmy na to poradzili. Po całym zajściu z Mattem myślałem, że to Lucas będzie miał problemy ze snem. Na szczęście starszy z chłopców na razie radził sobie dobrze. Rachel poświęcała mu trochę więcej uwagi, ale jego brat nie był wcale o to zazdrosny. Może czasami Heather przeszkadzało, że mamusia więcej czasu poświęca chłopcom, ale żadne z naszych dzieci nie było zaniedbane. Moja żona była mamą idealną i byłem pewien, że dzięki niej dzieciaki będą się zawsze troszczyć o siebie nawzajem. Chciałbym, żeby byli dla siebie wsparciem jak ja z April.

– Nie.

– Na pewno? Anton, nie powiem mamie.

Wiedziałem, że nie chciał, żeby Rachel się dowiedziała. Martwiłaby się, a przecież mogliśmy dać sobie radę z tym sami. Tylko musiałem wiedzieć. Sam radziłem sobie ze swoimi koszmarami, więc dam radę też z jego.

– Nie, ale powiem ci, jak będę miał. - Uśmiechnął się.

Na razie sprawa załatwiona. Miałem nadzieję, że mnie nie okłamał. Porozmawiam z Rachel na temat wspólnego pokoju chłopców, jeśli to dla niego takie ważne. Wykorzystam wszystkie argumenty, a jeśli będzie trzeba, użyję nawet seksu, żeby ją przekonać. Wszystko dla dobra Antona.

Heather na szczęście nie była marudna i spędziliśmy razem miły dzień. Nie schodziliśmy na dół, ale od chłopców dowiedziałem się, że Annie w końcu zasnęła. Była wykończona całym zajściem. Nie rozumiałem tylko, czemu obwinia się o śmierć tej dziewczyny. Nie mogła nic zrobić.

– Jak z nią? - Spojrzałem na żonę, gdy maluchy w końcu zasnęły.

Usypianie trójki dzieci na raz było ciężkie. Szczególnie gdy położyłem chłopców, a ich siostrzyczka cały czas ich zaczepiania. Zdecydowałem więc, że najpierw uśpię Heather, a później chłopców. W tym czasie bracia stwierdzili, że mieli jeszcze czas na zabawę, więc musiałem im jeszcze pomóc sprzątać zabawki, bo cwaniaczki wymyśliły, że nie pójdą spać, jak nie schowają zabawek.

– Jest przerażona, ale wygadała się w końcu. - Wtuliła się we mnie. – Nie wiem, co stało się później, ale Annie obwinia się, że zostawiła ją tam samą. Być może chciała ją ostrzec albo prosić o pomoc.

– Myślisz, że młoda wiedziała, że coś jej grozi? - Zmarszczyłem brwi.

Jeśli tak, to rozumiałem wyrzuty Annie. Mogła ją wysłuchać, a później odejść.

– Nie wiem. - Wzruszyła ramionami. – Jeśli tak lepiej, żeby Annie się o tym nie dowiedziała.

Pokusa. [ ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz