Nigdy nie myślałem, że podróż samolotem z dziećmi to problem. Do chwili, dopóki nie usiadłem między Antem a Luciem. Oboje obrażeni, bo młodszy chciał siedzieć przy oknie, a drugi przy oknie i obok mamy. Mogłem się zamienić z Rachel, ale wtedy Anton zaprotestował, bo powiedział, że skoro jego brat siedział przy oknie, nie będzie siedział przy mamie. To jednak nic w porównaniu z ich marudzeniem przez cały lot i bieganiem po samolocie. Widziałem, że rudowłosą to strasznie irytowało. W sumie niektórych pasażerów również, ale ona była opanowana. Starałem się zagadywać chłopców, żeby nie hałasowali, ale działało tylko na chwilę. Pod koniec lotu zaczęli nawet krzyczeć, że się rozbijemy. Zakryłem twarz w dłoniach, z ledwością powstrzymując śmiech. Dzieciak obok się rozpłakał i nie dało się go uspokoić do końca lotu. Widziałem, jak jego matka spoglądała na mnie złowrogo za każdym razem, gdy się uśmiechałem. Przecież nic nie zrobiłem.
Po wyjściu z samolotu Rachel nie wytrzymała, czym mnie zaskoczyła.
– W drodze powrotnej siedzicie na dwóch końcach samolotu! – podniosła głos. – Zwariuję, jak będę musiała was słuchać kilka godzin, nie mogąc się przesiąść.
– Ale mamo – zaczął Ant – jesteśmy twoimi synami.
Nie wiedziałem, skąd się to brało, ale dzieciaki zawsze miały na wszystko odpowiedź.
– I co z tego? - Spojrzała na niego. – Nie mogę mieć was czasami dość?
– Tato? - Zerknął w moją stronę. – Mama żartuje, plawda?
– Prawda – rozczochrałem mu włosy i złapałem go za rękę – ale mam nadzieję, że będziecie grzeczniejsi, bo mama już nie będzie chciała z nami nigdzie lecieć.
Luc podszedł do Rachel i złapał ją za rękę. Nie mówiąc nic, spojrzała na mnie i westchnęła. Uśmiechnąłem się tylko przepraszająco.
W taksówce oczywiście przeprosiła chłopców i poprosiła, żeby następnym razem się tak nie zachowywali. Musieliśmy znaleźć sposób, jak zająć ich na czas podróży. Postanowiłem, że w drodze powrotnej żaden z nich nie usiądzie przy oknie. Niech się obrażają, trudno.
Luc zachwycał się budynkami, a gdy przejeżdżaliśmy obok wieży Eiffel, powiedział, że chciałby tam pójść. Cieszyłem się, że coś go w końcu zainteresowało.
– Może następnym razem. Będziemy mieć więcej czasu. - Uśmiechnąłem się.
– Oby – odezwała się Rachel. – Też bym chciała zobaczyć ją z bliska.
Nie sądziłem, że Rachel będzie chciała tutaj wrócić. Jednak byłem gotów zrobić wszystko, żeby wrócić do Paryża na dłużej i to jak najszybciej. Moglibyśmy zostawić chłopców wtedy pod opieką April i zwiedzać to piękne miasto nocą. Już nie mogłem się doczekać, aż opowiem o tym rudowłosej. Miałem nadzieję, że się ucieszy.
Wiedziałem, że Rachel nie miała okazji do tej pory zwiedzić wielu miejsc, o ile w ogóle jakieś odwiedziła. Dlatego zamierzałem zabrać ją i chłopców na wakacje w jakieś ciekawe miejsce. Może Malta? Albo Włochy?
– Mamo, ale Disneyland jest lepsi – wtrącił Ant, zapewne bojąc się, że zmienimy zdanie.
O nie, nie zamierzałem rezygnować z Disneylandu. Starałem się ukrywać, że wcale mnie tam nie ciągnęło, ale cholera, też chciałem to zobaczyć.
– Jasne, dlatego was tam zabieram. - Pogłaskałem go po głowie.
April nie dowierzała, gdy zobaczyła nas przed kamienicą. Zbiegła do nas zadowolona i rzuciła mi się w ramiona. Spodziewałem, że się ucieszy na nasz widok, ale nie, że aż tak bardzo. Objąłem ją, czekając, aż coś powie.
– Dziękuję, jesteś najlepszym bratem. - Cmoknęła mnie w policzek.
Najlepszym, bo jedynym, ale miło wiedzieć, że po tym wszystkim miała o mnie dobre zdanie.
– A z nami to się nie psywitas? – burknął Ant.
– No już. - Wzięła go na ręce i wyściskała. – Luc, ciebie też mam wziąć na ręce, czy mogę tylko wyściskać?
Chłopcy uwielbiali moją siostrę, mimo że nie widzieli się z nią często. A ja widząc, że z taką samą wzajemnością traktowała ich, byłem pewien, że będzie wspaniałą matką. Oczywiście za kilka lat. Co najmniej dziesięć. Najpierw musiała skończyć studia, znaleźć dobrą pracę albo założyć własny biznes. Dopiero potem mogła zacząć myśleć o dzieciach, którym wtedy już nic nie zabraknie.
– Wystarczy wyściskać. - Przytulił się do niej.
Zerknąłem na Rachel, która wydawała się spokojna. Pewnie bała się o Lucasa, że nie ucieszy go przyjazd do Paryża. Szczerze mówiąc, też się trochę tego obawiałem, ale ostatnio rozmawiał z nami częściej i wydawało mi się, że wszystko wracało do normy. Jednak sam po sobie wiedziałem, jakie piętno potrafiły odcisnąć złe wydarzenia. Szczególnie te związane z własnymi rodzicami. Gdyby to ode mnie zależało, nigdy bym nie pozwolił, żeby Luc przez to przeszedł. Nie oczekiwałem, że zapomni o swoim ojcu, który był skurwielem. Nie mógł zapomnieć. Nie mówiłem tego Rachel, ale liczyłem, że chłopiec odegra się na swoim ojcu w momencie, gdy ten będzie go potrzebował. To zaboli bardziej niż porwanie i że bił jego, i jego matkę. Czekałem na tę chwilę bardziej niż na cokolwiek. Matt zasłużył na zemstę.
– Rachel, jak sobie z nimi radzisz? - Przytuliła ją.
Świetnie, chciałem powiedzieć. Rudowłosa była cudowną matką.
– Mamo nie skarz – szepnął Anton, po czym dodał głośniej: – Byliśmy gzecni, prawda, Tato?
Spojrzałem na niego, marszcząc brwi. I co, miałem skłamać i narazić się Rachel? Czy powiedzieć prawdę i narazić się maluchom?
– Tato, no powiedz – odezwała się rudowłosa i wcale nie była rozbawiona.
Pewnie na samą myśl o locie się wkurzyła, ale to był ich pierwszy raz. Na pewno następnym razem będzie lepiej.
– Dobra, chodźmy coś zjeść, zanim dzieciaki zasną.
Jakoś udało się uniknąć odpowiedzi, a w drodze do restauracji Ant nawet mi podziękował, że na nich nie naskarżyłem. Zdziwiło mnie to. Naprawdę nie zamierzałem skarżyć na dzieciaki, a już na pewno nie powinni się bać mojej siostry, która i tak nie mogła im nic zrobić.
– Zaplusowałeś u dzieci. - Rachel oparła głowę na moim ramieniu.
– A jak zaplusować u ciebie? - Uśmiechnąłem się łobuzersko.
Miałem nadzieję, że była w dobrym humorze. A jak nie, może uda mi się ją chociaż trochę rozśmieszyć.
– Próbuj.
– Myślę, że znam doskonały sposób – szepnąłem jej do ucha.
Zauważyłem uśmiech na jej twarzy i już nie mogłem się doczekać, jak zostawimy maluchy u mojej siostry i pojedziemy do hotelu.
CZYTASZ
Pokusa. [ ZAKOŃCZONA]
RomancePaul- facet, który ma dobrą pracę, cudowną kobietę, o którą długo się starał nie potrafi zrezygnować z nocnych rozrywek z przypadkowymi panienkami. Jego relację z partnerką opierają się na kłamstwie. Czy będzie w stanie się zmienić i przyznać do li...