– Byłeś ostatnio u Rachel?
Annie stała przede mną w moim gabinecie. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby nie krzyczała. Była dopiero dziewiąta, a jeszcze się nie obudziłem i nie pomagała druga kawa. Wczoraj pozwoliłem sobie wypić więcej, niż powinienem, ale sądziłem, że gdy przyjadę do pracy, będę miał spokój, przynajmniej przez kilka godzin.
– Zamilcz. - Przyłożyłem palec do ust.
– Nie powiedziała ci, że rozmawiała z Mattem, prawda? - Skrzyżowała ręce na piersiach.
– Co? - Zerwałem się z krzesła, jak poparzony i w jednej chwili znalazłem się przy niej.
Żartowała sobie ze mnie. Rozmawiałem z Rachel i nie wspomniała nic o spotkaniu z byłym mężem. Przecież pytałem ją o to. Jak mogła mnie okłamać? Przecież ten facet był zagrożeniem dla niej i dla dzieci. Do tej pory myślałem, że miałem do czynienia z dorosłą i odpowiedzialną kobietą, ale okazało się, że nie do końca.
– Po co tam łazisz, skoro nic ci nie mówi? - Spojrzała na mnie z wyrzutem.
– Rozmawiałem z nią. To nie moja wina, że twoja przyjaciółka nie chciała mi tego powiedzieć! – podniosłem głos.
– Ciekawe dlaczego – zakpiła.
Miałem już dość wypominania mi, jakim byłem kutasem. Doskonale wiedziałem i rozumiałem, że zachowałem się źle. Jeżeli Annie uważała, że wypominanie mi tego na każdym kroku coś zmieni, była w błędzie. Zresztą nie musiałem jej się tłumaczyć z mojego życia prywatnego. Niech zajmie się lepiej swoim.
– Daj mi spokój. - Minąłem ją.
Wkurzony wyszedłem z gabinetu. Bez słowa minąłem Evę, która chciała ze mną rozmawiać. Była chyba ostatnią osobą, którą chciałbym teraz widzieć, a co dopiero rozmawiać.
Postanowiłem złożyć wizytę Rachel. Dzieciaki były akurat w szkole, więc może tym razem będzie ze mną szczera. Skoro nie chciała mi nic powiedzieć, po co dwa dni temu dzwoniła, żebym przyjechał? Powinienem się wtedy domyślić, że nie była przerażona tylko dlatego, że dowiedziała się, że Matt wyszedł z więzienia. To oczywiste, że ją odwiedził. Dlaczego wcześniej na to nie wpadłem? Cholera, przecież miałem ją chronić. Miałem nadzieję, że była ze mną szczera.
– Paul, co ty tutaj robisz? - Spojrzała na mnie zdziwiona. – Jesteśmy umówieni dopiero na następny weekend.
– Nie wierzę, że mi nie powiedziałaś. - Spojrzałem na nią z wyrzutem. – Dlaczego?
– O czym ty mówisz? - Zmarszczyła brwi.
– O twoim byłym mężu! – podniosłem głos.
Nie chciałem, ale nie potrafiłem ukryć, jaki byłem wściekły, że ten facet się do niej zbliżył. Próbował ją zabić, rzucił się na Luca, a ona teraz tak po prostu się z nim spotkała.
– To nie powinno cię obchodzić – odburknęła oburzona.
Oh, świetnie. Niech się jeszcze na mnie obrazi, że chciałem ją chronić.
– Nie? To po co wtedy do mnie dzwoniłaś? Chciałaś, żebym cię tylko pocieszył – zakpiłem.
– Paul, przestań. - Przymknęła powieki.
– No co? - Złapałem ją za ramiona. – Nie pamiętasz, co ci zrobił? Bo ja pamiętam doskonale.
– Nie musisz mi o tym przypominać! – zaczęła krzyczeć.
– Chyba jednak muszę. - Puściłem ją.
– Jest ich ojcem – powiedziała cicho, nie patrząc na mnie.
Nie wierzyłem, że to powiedziała. Ten facet nie zasługiwał, żeby poznać Anta ani spotykać się z Luciem. Nie zasłużył, żeby któryś z nich wołał do niego tato.
– Żartujesz? - Prychnąłem. – Ojciec, który chciał zabić własne dzieci.
– Przestań! - Uderzyła mnie z całej siły w ramię.
– To ja byłem przy Ancie od samego początku. - Spojrzałem na nią.
– I co z tego? – spytała wściekła. – On nie jest twoim dzieckiem!
Trafiła w sedno, ale co z tego, że nie był moim dzieckiem, skoro był dla mnie bardzo ważny. Gdybym był gotowy, żeby być ojcem, to by nim był. Chciałbym, żeby był moim synem.
Zrezygnowany usiadłem na krześle, opierając głowę o blat. Nie wiedziałem już, jak miałem z nią rozmawiać. Wydawało mi się, że była rozsądna.
– Masz rację – powiedziałem cicho – ale zachowujesz się, jakby to się nigdy nie zdarzyło.
– Ale zdarzyło – powiedziała już spokojnie. – Mam ślady.
– Wiem.
Do tej pory nie mogłem wymazać z pamięci jej śladów po uderzeniach na plecach. Matt bił ją wszystkim, co miał pod ręką. Mimo że rany się już zagoiły, blizny nadal były widoczne. Pamiętałem, jak wyglądały jej plecy tego feralnego dnia. Bałem się jej dotknąć, żeby nie bolały bardziej. Zawiozłem Rachel i Luca do szpitala. Mały na szczęście miał tylko podbite oko, kilka siniaków na brzuchu i wielką ranę na kolanie, po której została mu szrama. Pamiętałem, jak przez kilka miesięcy Rachel nie dała się dotknąć ani nawet przytulić. Nie mogłem nic zrobić tylko patrzeć, jak cierpiała. Dowiedziałem się wtedy, że była w ciąży. Chciałem zabić jej byłego męża i jedyne, co go przede mną uratowało to więzienie. Pamiętałem również, jak odczuwała ból za każdym razem, gdy się ubierała albo rozbierała, jak brała Luca na ręce i płakała po nocach. Doskonale wszystko pamiętałem. Byłem wtedy przy niej, nawet gdy mnie odpychała. Chciałem, żeby to spotkało mnie, a nie ją, bo byłbym w stanie to znieść.
– Powinieneś już iść – odezwała się po chwili. – Dam sobie radę sama – podkreśliła ostatnie słowo.
– Nie chcę, żebyś dawała sobie radę sama. - Spojrzałem na nią. – Rachel, chcę ci pomóc.
– Nie martw się o mnie.
– Nie potrafię. - Wstałem i podszedłem do niej.
– Spróbuj – wyszeptała. – Idź już.
– Nie odsuwaj się ode mnie, proszę. - Pocałowałem ją w czoło.
– Paul, tu nie chodzi o nas. Po prostu chodzi o dobro moich dzieci. Może on się zmienił? - Patrzyła na mnie, czekając, aż jej przytaknę.
Nie mogłem tego zrobić. Nie wierzyłem, żeby ktoś taki się zmienił. Więc dlaczego oczekiwałem, że zrozumie, że ja się zmieniłem? Nie byłem taki jak on, ale zraniłem ją w inny sposób równie mocno. Tyle że rana, jaka powstała w jej sercu z mojego powodu nie zagoi się szybko. Nie miałem pewności, czy w ogóle się zagoi. Zniszczyłem ją. Czy nie wystarczająco w życiu już przeszła? Żałowałem, że nie spotkała na swojej drodze kogoś lepszego...
– Nie. Nie chcę ci mówić, co masz robić, ale on na to nie zasługuje. Cholera, Rachel, nie chcę mieć racji. - Wyszedłem, zostawiając ją samą, tak jak sobie tego życzyła.
Włóczyłem się po okolicy kilka godzin. Skoro nie miałem pewności, że nie spotka się kolejny raz z byłym mężem, powinienem zacząć ją pilnować.
Usiadłem za kierownicą i przetarłem twarz dłonią. Nie wiedziałem, co miałem zrobić.
Po powrocie do hotelu wziąłem długą gorącą kąpiel, żeby chociaż na chwilę o wszystkim zapomnieć. Chciałem dobra Rachel i jej dzieci. Nie mogłem pozwolić, żeby Matt dowiedział się, że Anton był jego synem. Tylko w taki sposób mogłem go ocalić przed krzywdą, jaka mogła go spotkać ze strony ojca. Nie wiedziałem, jak przekonać do tego rudowłosą, która miała nadzieję, że jej były mąż się zmienił. Powinienem się z nim spotkać i użyć pięści, jeżeli będzie taka potrzeba. Musiałem dowiedzieć się, gdzie teraz mieszkał i złożyć mu wizytę jutro z samego rana. Powinienem to zrobić od razu, gdy dowiedziałem się, że wyszedł z więzienia.
CZYTASZ
Pokusa. [ ZAKOŃCZONA]
RomancePaul- facet, który ma dobrą pracę, cudowną kobietę, o którą długo się starał nie potrafi zrezygnować z nocnych rozrywek z przypadkowymi panienkami. Jego relację z partnerką opierają się na kłamstwie. Czy będzie w stanie się zmienić i przyznać do li...