148.

3K 172 22
                                    

Heather właśnie zaczęła stawiać swoje pierwsze chwiejne kroczki. Siedziałem obok niej na podłodze, ciesząc się jak głupek. Kto by pomyślał, że sprawi mi to taką radość. Byłem z niej dumny. Zawsze będę. Już nie mogłem się doczekać, jak zacznie mówić. Chciałbym już usłyszeć, jak krzyczy tata. Obawiałem się, że wtedy buzia nie będzie się jej zamykać. Oby tylko nie była małą marudą, a jakoś sobie z nią poradzę.

Rachel trzymała Heather w ramionach. Moja maleńka córeczka już wkrótce zacznie chodzić. Będziemy musieli mieć ją cały czas na oku, żeby nie zrobiła sobie krzywdy. Podejrzewałem, że zacznie się wciskać w każdy zakamarek domu. A bracia z chęcią jej pomogą. Z tego, co pamiętałem, z Antonem nie było problemów, ale nie byłem przy nim, przez większość czasu zajmowała się nim Rachel.

– Chodź do tatusia. - Wyciągnąłem ręce w jej stronę, a ona się poczołgała do mnie z uśmiechem.

Gdy znalazła się przy mnie, zacząłem ją tulić i łaskotać. Warto było dla tego głośnego śmiechu.

– Tato! - Chłopcy wbiegli do salonu i od razu rzucili się w moją stronę.

Oho, małe zazdrośniki. Zaraz będą chcieli, żeby z nimi pograć. Lubili swoją siostrzyczkę, ale ciężko im zrozumieć, że nie mogła się jeszcze z nimi bawić. Chociaż patrząc na tę małą cwaniarę, widziałem, że chętnie poganiałaby za braćmi.

– Uwaga – powiedziała Rachel, odganiając ich od córeczki.

– Kiedy przyjedzie ciocia April? - Lucas spojrzał na mnie.

Chciałbym to wiedzieć. Jeździłem do niej codziennie, aż któregoś dnia zastałem pusty dom. Przeraziłem się. Bałem się, że coś złego mogło się stać. Po powrocie do domu odsłuchałem jedną wiadomość, jaką mi zostawiła. Widocznie nie zasłużyłem na nic więcej. Wyjechała i nie zamierzała szybko wracać tak samo, jak się z nami kontaktować. Obawiała się, że ją namierzę. Nie mieliśmy kontaktu od miesiąca. Nie wiedziałem, ile jeszcze wytrzymam, zanim zacznę jej szukać. Chciałem wiedzieć, że nic jej nie było. Odpuściłem tylko ze względu na prośby żony. Miałem nadzieję, że ona wiedziała co u mojej siostry, dlatego mniej się martwiłem.

April była zła na mnie, a przez to jej brak odczuwały dzieciaki. Nie wiedziałem, co powinienem zrobić, żeby mi wybaczyła.

– Jak odpocznie. - Rachel pogłaskała go po głowie. – Miała dużo pracy.

Jasne, pracy. Podejrzewałem, że ten pieprzony policjancik podsunął jej pomysł z wyjazdem. Lepiej, żebym na niego nie trafił.

– Ale nawet nie zadzwoniła – oburzył się Ant.

– Będziesz mógł na nią nakrzyczeć, jak wróci. - Zaśmiałem się.

Sam z chęcią to zrobię. Tak się nie robiło. Wyjechała sobie z dnia na dzień bez słowa i nawet ani razu się ze mną nie skontaktowała.

– Na prawdę? - Nagle się rozweselił.

Oczywiście. Miał prawo być na nią zły.

– Zapomnij. - Rachel spojrzała na mnie spod byka.

– Czemu? - Spojrzałem na żonę. – Zasłużyła.

Moja siostra mogła obrażać się na mnie, ile chciała, ale nie na moją rodzinę. Dzieciaki niczym nie zawiniły. Lubiły ją, chociaż nie zasłużyła na to.

– Właśnie czemu? - Podłapał Anton.

– Bo tak nie wolno. - Wstała. – Ciocia jest zawsze dla was miła.

Chyba tylko dla chłopców.

– Dla mnie nie – wtrąciłem.

– Tato, ale ty też nie zawsze jesteś dla niej miły – wyszeptał Lucas.

Przegrałem. Dobrze, że Heather zaczęła marudzić, bo nie musiałem ciągnąć dalej dyskusji na temat April.

Gdy mała zasnęła, kolejny raz próbowałem skontaktować się z siostrą. Bez skutku. Wysłałem jej tysiące wiadomości. Mogła odpisać, chociaż na jedną. Ta dziewucha zaczynała zachowywać się nieodpowiedzialnie. Powinienem ją zignorować, ale nie potrafiłem. Była moją siostrą i nie mogłem pozwolić, żeby coś jej się stało.

– Paul – Rachel położyła dłoń na moim ramieniu – nie możesz buntować chłopców przeciwko April.

– Jestem na nią zły. - Spojrzałem na żonę.

Nie chciałem ich buntować. Poza tym za bardzo lubili swoją ciotkę, żeby się na nią gniewać.

– Rozumiem, ale to jest między wami. Ona wróci.

To mi nie wystarczyło. Chciałem wiedzieć, kiedy zamierzała ze mną porozmawiać. Ucieczka nie była rozwiązaniem.

– Ty coś wiesz, prawda? - Przyjrzałem jej się dokładnie. – Powiedz mi, cokolwiek.

– Nie wiem. - Pokręciła głową. – Powiedziała tylko, że potrzebuje czasu.

– Nie musiała wyjeżdżać.

– Przyjeżdżałeś do niej codziennie.

I co z tego? Wystarczyło, tylko żeby ze mną porozmawiała, powiedziała, że wszystko było u niej dobrze i miałaby spokój. Nie musiała z mojego powodu opuszczać kraju. Ale nie, ona musiała pokazać, jaką to rozkapryszoną dziewczyną była. Mogłem nie wspominać jej nic o ojcu. Nie musiała znać prawdy.

– A miałem ją zostawić z tym samą?

– Jest dorosła – powiedziała ostro.

I co z tego? Nadal zachowywała się jak nastolatka. Byłem jej starszym bratem i to oczywiste, że dla mnie zawsze będzie małą dziewczyną.

– Nie jest! – podniosłem głos.

– Idź do dzieciaków. – Rachel wyszła do ogrodu.

Świetnie. Dziękuję siostrzyczko, przez ciebie kłóciłem się z żoną. Oby było warto stać po twojej stronie.

Rachel nie odzywała się do mnie przez resztę dnia, a do tego unikała mnie na każdym kroku. Nie po to chciałem mieć duży dom.

Położyłem maluchy spać i poszedłem do sypialni. Rachel już spała, a przynajmniej tak mi się wydawało. Leżała do mnie tyłem.

– Przepraszam. - Przytuliłem się do jej pleców i pocałowałem w ramię. – Martwię się o nią.

– Nie chcę wracać do tej rozmowy. - Zerknęła na mnie. – Dobranoc.

I tyle? Miałem nadzieję, że jej przeszło.

– Jesteś na mnie zła? - Zmarszczyłem brwi.

– Tak, bo traktujesz ją, jak dziecko. - Podniosła się do pozycji siedzącej. – Daj jej żyć. Jest samotna. Nie rozumiesz, że ona potrzebuje czegoś więcej niż nadopiekuńczego brata, jego żony i ich dzieci? - Spojrzała na mnie. – Jak ma założyć własną rodzinę, jak wpieprzasz się w jej związek? To, czego dowiedziała się o ojcu, było pretekstem, żeby od ciebie uciec, Paul.

Przecież nie zabraniałem jej spotykać się z innymi. Myślałem, że lubiła spędzać z nami czas i że przyjeżdżała tutaj, bo chciała.

– Chcę jej dobra.

– Pozwól jej samej zadbać o to, kto będzie dla niej odpowiednim facetem. - Wstała.

– Gdzie idziesz?

Chyba nie zamierzała spać w salonie albo z dzieciakami.

– Do Heather.

Pokusa. [ ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz