104.

4.1K 185 7
                                    

Ostatnio mieliśmy z Rachel mało czasu dla siebie. W wydawnictwie było sporo roboty, więc zostawałem po godzinach albo zabierałem pracę do domu. Rudowłosa przez ostatnie dni chodziła do fundacji. Siedziałem wtedy z chłopcami, którzy musieli się bawić sami. Szkoda mi ich, bo nie mieliśmy dla nich czasu. Rachel dla dzieci powinna mieć go zawsze. Dlatego zrezygnowała z pomocy w fundacji. Sama stwierdziła, że nie dawała sobie rady z pogodzeniem tego wszystkiego. Jednak nie oznaczało to, że nie będzie pojawiać się na spotkaniach z podopiecznymi. Te na szczęście zdarzały się rzadko. Jedno z nich zaplanowane było na przyszły miesiąc. Bałem się, że tak będzie. Może Rachel nie miała sporo obowiązków, ale wolałem, gdy poświęcała swój czas chłopcom, którzy jej potrzebowali. W porównaniu do Annie, która nie miała do czego wracać. Mogła zająć się fundacją, co robiła z zaangażowaniem. Pamiętałem, że na początku pracy w wydawnictwie dała się wciągnąć w wir obowiązków i zostawała po godzinach. Wtedy nie wiedziałem jeszcze, że to dlatego, że nie chciała wracać do pustego domu. Od tamtej pory nie znalazła sobie faceta.

– To dla mnie za dużo. Myślałam, że dam radę – powiedziała smutno Rachel – inne matki jakoś pracują, uczą się i wychowują dzieci. Ja nie potrafię. - Zakryła twarz w dłoniach.

Bo nie była jak inne matki. Nie skupiała się tylko na sobie. Wychowywała dzieci, a nie sprawiała takie wrażenie. W innych domach dzieciaki siedziały przed komputerami albo telewizorem, bo rodzice nie mieli czasu, żeby się z nimi pobawić. Wiedziałem, że Rachel nie chciała, żeby jej dzieci przesiadywały całymi dniami, grając na Xboksie. Wolała, gdy biegały po ogrodzie albo zasypywały ją pytaniami typu:  A dlaczego? Pytaniami, których nie lubiłem, a ona nie miała nic przeciwko odpowiadaniu na nie kolejny raz. Dla mnie była świetną mamą, chociażby dlatego, że urodziła w młodym wieku i nie porzuciła maluchów, a zrobiła wszystko, żeby się nimi zająć, mimo że nie miała niczyjego wsparcia.

Dzieciaki zasnęły godzinę temu, a my nie musieliśmy rano wstać. Jednak myślałem, że i tak szybko zaśniemy.

– Potrafisz, ale nie musisz. Rachel, chcę, żebyś spędzała czas z chłopcami. Oni potrzebują cię bardziej niż inni. W wydawnictwie nic się nie stanie, jak trochę odpuścisz. - Objąłem ją. – Jakoś sobie poradzimy. Będzie mi tylko przykro, że przestanę widywać cię całymi dniami.

Byłem w stanie dzielić się nią z Antem i Luciem. Kiedyś ta kobieta mogła urodzić mi dziecko, którym wtedy będzie musiała dzielić się ze mną. Stanie się, to kiedy oboje uznamy, że byłem na tyle dojrzały, żeby zająć się kolejnym maluchem. Na razie nie byłem, chociaż coraz częściej o tym myślałem. Oboje mogliśmy mieć w końcu szczęśliwą rodzinę, ale bałem się, że coś spieprzę. Nie byłem idealny. Daleko mi do tego.

– Dziękuję. - Wtuliła się we mnie. – Dzięki tobie moim dzieciom nic nie brakuje.

Tylko dzięki moim pieniądzom. Gdybym ich nie miał, byłoby trudniej. Na szczęście o to martwić się nie musieliśmy.

– Naszym. - Pocałowałem ją w czoło. – Są nasi i nie pozwolę, żeby im kiedykolwiek czegoś zabrakło.

Nie musiała się o to martwić. Myślałem, że mieliśmy o wiele innych spraw na głowie, o które trzeba zadbać. Na przykład rozprawa Matta, która odbędzie się za tydzień. Kolejna, na pierwszej nie dostał satysfakcjonującego nas wyroku. Dzięki swojemu adwokatowi miałby spędzić w więzieniu dziesięć lat. Co to za wyrok? Za to, co zrobił dzieciom i Rachel powinien dostać dożywocie. Mój prawnik obiecał, że się tym zajmie i Matt dostanie wyższy wyrok. Oby. Nie mogłem pozwolić, żeby ten skurwiel znowu zagrażał mojej rodzinie. Jeśli będzie trzeba, zabiję go. Już nigdy ich nie skrzywdzi.

Nie powiedziałem o tym Rachel. Wiedziałem, że by się zdenerwowała, ale będę musiał jej powiedzieć. Dostała wezwanie na sprawę wczoraj. Musiała zeznać przeciwko temu skurwielowi jeszcze raz. Tym razem w jego obecności w sądzie. Nie dało się tego uniknąć, ale jej zeznania obciążą go wystarczająco. Musiała to zrobić dla swoich dzieci. Matt nigdy nie zasługiwał, żeby być ojcem. Zmarnował swoją jedyną szansę, której być może rudowłosa mu nie wybaczy.

– Wiem, że oczekuję dużo – spojrzała na mnie – ale nie pozwól, żeby zabrakło im ciebie, proszę.

– Wcale nie dużo. - Uśmiechnąłem się. – Annie będzie miała pretensje do mnie.

Zmieniłem temat, ale to nie znaczyło, że nie chciałem. Oczywiście postaram się, żeby nie odczuli w żaden sposób mojej straty. Nie porzucę ich. Zawsze będą mogli do mnie przyjść, niezależnie od tego, jakie relacje będą między mną a ich mamą.

Gdy Annie dowie się, że jej przyjaciółka zrezygnowała, obwini mnie o to. Całe zło to Paul, oczywiście. Jakoś sobie z nią poradzę. Najważniejsze, że wiedzieliśmy, że to była decyzja Rachel. Podjęła ją sama. Do niczego jej nie namawiałem. Jakoś przecież byśmy się dostosowali do nowego planu dnia.

– Nie będzie. Już z nią o tym rozmawiałam. - Ziewnęła.

I przyjęła to spokojnie? Nie wierzyłem, że nie zrobiła przyjaciółce o to wyrzutów. Zapytam ją jutro.

– Śpiąca? - Pogłaskałem ją po plecach.

– Trochę. - Uśmiechnęła się.

– To chodźmy spać. - Przytuliłem ją. – Jutro czeka nas ciężki dzień.

– Tak?

– Tak.

Chodziło o rozmowę o Matthew. Będzie ciężko. Bałem się, że Rachel nie będzie chciała zeznawać przeciwko niemu. Mogła odebrać mu prawa rodzicielskie, jeśli będzie chciała i sąd nie będzie miał nic przeciwko. Wszystko zależało od niej. Dlatego obawiałem się, że mimo wszystko nie pozwoli byłemu mężowi zniknąć ze swojego życia na zawsze. Taka była. Pozwalała ludziom się niszczyć, ale to się zmieniało. Widziałem, jak stawała się silniejsza. Bardzo mi się to podobało. Lubiłem, jak była zależna ode mnie i się nie sprzeczała, ale tak nie mogło być. Nie mogłem uzależnić jej od siebie. Musiała czuć się wolna na tyle, ile pozwalał związek.

Pozwalała, żebym ją zdradzał, udając, że nic nie wiedziała, bo chciała, żebym sam się w końcu do tego przyznał. Powinienem pozwolić jej zdecydować, czy chciała być ze mną, bo ją do tego w jakiś sposób zmuszałem, czy dlatego, że mnie kochała. Co, jeśli nadal była ze mną tylko ze względu na wygodę? Nie. Rachel taka nie była. Nie byłaby w stanie tyle ze mną wytrzymać tylko dla wygody. Nie będę jej ograniczać, ale nie pozwolę jej ode mnie odejść. Zrobię wszystko, żeby nie musiała. Nie dam jej powodu do zwątpienia we mnie. Będziemy szczęśliwi, obiecuję.

– Kocham cię, Rachel – wyszeptałem, całując ją w skroń. – Bardzo.





________________________________________________________________________

Korzystając z okazji chciałabym Wam życzyć Wesołych Świąt.

Spokojnych i radosnych, spędzonych w gronie rodzinnym i najbliższym.

Dużo zdrowia, jak najwięcej. Spełnionych marzeń i ładnych prezentów :D

(Nigdy nie byłam najlepsza w składaniu życzeń ;) ) 


Pokusa. [ ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz