Dziewczyna obudziła się przed północą i usiadła na kanapie. Pomasowała dłonią zdrętwiały kark.
— Dzień dobry, a raczej dobry wieczór. Już sadziłem, że będziesz spać do rana. — uśmiechnął się szeroko. Dziewczyna, aż podskoczyła na dźwięk jego głosu.
— Która godzina?
—Coś przed północą, ale ja pierdole... Narobiłaś się chyba, jak dziki osioł, sprzątając całe mieszkanie. W życiu tu tak czysto nie było i tak ładnie nie pachniało.
— To się cieszę, że ci się podoba... A obiad?
— Zjadłem dwie porcje, było pyszne, ale dziewczyno na litość, miałaś nie sprzątać i nie gotować.
— To co miałam robić cały dzień? Znalazłam sobie jakieś zajęcie. — wzruszyła ramionami. Kuba odłożył pada na stolik i ukucnął przy dziewczynie.
— Musimy pogadać... — zaczął poważnym tonem.
— Słucham? — spojrzała na niego.
— W weekend lecimy do Norwegii grać koncert, ale nie ma opcji, żeby dokupić bilety, bo jest komplet.
— No i to jest takie poważne? Ja nie jestem kulą u nogi i jak zostawisz mnie w domu, to nie narobię na dywan, spokojnie. — Kuba wybuchnął śmiechem.
— Dzięki za poważne podejście do tematu.
— Nie ma za co, polecam się na przyszłość. — uśmiechnęła się do niego szeroko.
— Nie będzie ci przykro?
— Nie, zawsze możemy pisać i dzwonić do siebie. Poza tym od czasu ataku paparazzi na lotnisku, jakoś niechętnie chcę tam wracać. Zostanę i popilnuje, jak cerber, tego domu rozpusty. — parsknęła śmiechem.
— Oj komuś humorek dopisuje. No może, jak się wyspałaś to masz siły, żeby zrobić z tego mieszkania dom rozpusty... Chętnie to sprawdzę... — delikatnie położył ją na kanapie i wszedł nad nią. Wpił się czule w jej usta. Złapała go za policzki i z uśmiechem odwzajemniała pocałunki. —Hmmmm mniam... — powiedział cicho. Już miał dobierać się do niej dalej, kiedy rozwył się jego telefon. — Kurwa... — rzucił pod nosem i złapał za komórkę. — Czego?!
— Braciszku, mógłbyś po mnie przyjechać? Miałem wypadek.
— Co takiego? Gdzie jesteś? — spoważniał i usiadł wyprostowany.
— Nic mi nie jest, opona strzeliła i auto wylądowało w rowie. Jechałem do Ciechanowa, jestem jakieś 15 km za Warszawą.
— Dobra, już jedziemy. — rozłączył się i zerwał. — Jedziesz ze mną? Mój braciszek się rozkraczył.
— Spoko, mogę dotrzymać ci towarzystwa. — uśmiechnęła się szeroko i oboje poszli założyć buty. Naciągnęli na siebie bluzy i zeszli do garażu. Tym razem Kuba podszedł do Mercedesa i otworzył przed nią drzwi. — Pakuj się.
— Ten mi się podoba bardziej niż Porsche. — uśmiechnęła się do niego szeroko.
— Serio?! — zapytał zdziwiony, bo z jaką laską by nie rozmawiał, zawsze leciała na czerwone Porsche.
— Tak, ma więcej klasy, a Porsche wręcz krzyczy "mam przerośnięte ego, małego penisa, więc nadrabiam samochodem"... — Kuba parsknął śmiechem.
— A twój ulubiony model samochodu? — uśmiechnął się szeroko.
— Niebieski... — aż się zakrztusił własną śliną,
— Co?
— Żartuję. Niebieski to mój ulubiony kolor, ale najbardziej lubię muscle cars, moja perełka to Mustang, ale nie pogardziłabym Chargerem, Camaro, czy starą Impalą.
— No to się nie dziwię, że Porsche nie robi na tobie wrażenia. — zaśmiał się, wyjechali z garażu i udali się na obwodnicę Warszawy, skąd zjechali na Ciechanów i po następnych 10 minutach zauważyli Maćka. — Uwaga głąb wylądował... — szepnął pod nosem, a dziewczyna się zaśmiała. Wysiedli z auta, a na ustach starszego Grabowskiego wymalował się szeroki uśmiech.
— Ty musisz być Lola, nowa dupa Kuby. Pokaż mi się, niech ocenię ten materiał na bratową. — powiedział z szerokim uśmiechem, obracając dziewczynę wokół jej własnej osi. — Cycki checked, pupa checked, miła aparycja checked, włosy checked, ile to 2+2x2?
— Sześć... — odpowiedziała lekko zdezorientowana dziewczyna.
— Inteligencja checked — Maciek chodził i udawał, że odhacza listę, dopóki Kuba nie podłożył mu nogi i nie wywalił się jak długi. — Ałaaa...
— Chyba zapomniałeś, że to nie wybory miss świata, tylko wjebałeś samochód w rów. Dzwoniłeś po lawetę?
— Tak, mają być za pół godziny, ale poszła chłodnica, więc nim już nie pojadę.
— Zabiorę cie na noc do siebie, nie chce mi się przebijać przez Warszawę.
— Okej, chętniej bliżej poznam to cudo. — wyszczerzył zęby w stronę Loli, która lekko się zarumieniła.
— Nie słuchaj tego debila... — Kuba pocałował ją w skroń i uśmiechnął się szeroko. — Samotność mu doskwiera, odkąd dziewczyna go rzuciła.
— Spadaj, może ty poopowiadaj, jak ciebie laska rzuciła i jak wyłeś mi w ramie, jak wilk do księżyca?!
— Nie byłeś wcale lepszy braciszku. — Kuba uśmiechnął się zadziornie, a napięcie między braćmi zaczynało rosnąć.
— Okej, panie, obie jesteście piękne, możemy iść usiąść do auta i poczekać na lawetę? — powiedziała niebieskowłosa.
— Pojechała ci od panienki... — Maciek zaniósł się śmiechem.
— Debilu, przecież tobie też. — młody Grabowski zaśmiał się. Cała trójka wsiadła do auta. Dziewczyna zapaliła światło, żeby cokolwiek widzieć i włączyła radio, za co dostała po łapach. Spojrzała zdziwiona na Kubę.
— Nie tykaj, bo pozmieniasz ustawienia. — upomniał ją Kuba, a zszokowana dziewczyna uniosła ręce w geście poddania się.
— On ma zjeba na punkcie tych wszystkich guziczków i pokrędełek w jego aucie. Jednak gwarantuję ci, że w mojej bryce, możesz ruszać co chcesz... Rozumiesz? Lepszy Grabowski. — wskazał dłońmi na siebie. — Gorszy Grabowski. — wskazał dłońmi na brata.
— Zaraz ci przetrącę te ręce i będziesz spać w garażu, albo na skwerze na ławce... — warknął Kuba, a dziewczyna się roześmiała.
— Ją to jednak, mimo wszystko bawi, więc czuję, że się jednak z nią dogadam. Poczucie humoru checked. — Maciejka wyszczerzył zęby, a dziewczyna widząc irytację Kuby zaczęła się śmiać jeszcze głośniej.
— Spokojnie Kuba, dalej prowadzisz w rankingu, tatuaże mnie kręcą bardzo. — teraz starszy brat z dziewczyną parsknęli śmiechem, głupkowaty nastrój udzielał im się nawzajem, a Kuba wiedział, że czeka go długa noc.
CZYTASZ
ATRAMENTOWE NOCE II Quebonafide Fanfiction
FanfictionObrócił jej świat o sto osiemdziesiąt stopni. Nie bójcie się, nie była mu dłużna. Jego świat też stanął na głowie. Czy żyjemy w czasach, gdzie można zakochać się przez internet? A może to tylko dzisiaj pozwala nam, na pokazanie tego, co w nas najlep...