— Śpi? — zapytała pani Ela, kiedy Kuba wrócił do kuchni.
— Śpi, ale zaraz idę ją obudzić, bo potem będzie, że nie dałem jej czasu, żeby się naszykować. — zaśmiał się pod nosem. Do kuchni wpadły zwierzaki, które ganiały się. — Łooo dzieciaki spokój. — Que roześmiał się. Był dzisiaj w świetnym humorze i chyba nic nie było w stanie mu go popsuć. — Wesoła ekipa się bawi do rana... — zanucił sobie pod nosem i udał się do sypialni, gdzie z rozpędu padł na łóżko, a dziewczyna pisnęła wystraszona.
— Głupku, chyba mam zawał... — powiedziała i złapała kilka głębszych oddechów.
— Tak, a jednak, delikatność nigdy nie była jego mocna stroną. — powiedziała mama Kuby, kiedy stanęła w drzwiach, słysząc pisk dziewczyny. Pokręciła głową i wróciła do kuchni.
— Oj tam... Cześć Mała... — mówiąc to pokręcił do rytmu ramionami i nachylił się nad dziewczyną, opierając na poduszce, tuż przy jej twarzy dłoń. Kiedy się na niej oparł, jego mięśnie napięły się, a dziewczyna momentalnie przygryzła wargę. Nie mogąc się oprzeć temu widokowi, przejechała dłońmi, po jego mięśniach.
— Jak ja to uwielbiam...
— Taaa... Nie ma to jak kawałek solidnego mięska o poranku, a raczej popołudniu... — powiedział ze swoim zadziornym uśmieszkiem i wpił się w usta dziewczyny. Wplątał dłoń w jej włosy, a ona odwzajemniała pocałunek. Złapała po chwili jego rękę, którą się podpierał i pociągnęła za nią, sprawiając, że chłopak opadł na nią z impetem. Jęknęła, kiedy przyjemny ciężar ją przygniótł i dalej nie oderwała się od jego ust. Wymieniali się spojrzeniami, a każdy z nich był z sekundy, na sekundę, coraz bardziej wyzywający. — Starczy... — Kuba odpadł pierwszy, czując, że jego członek tez zaczynał się rozbudzać, a nie mieli za wiele czasu. — Szykuj się babo na imprezę. — wpił się jeszcze raz i poszedł do łazienki, gdzie przemył twarz zimna wodą. Wrócił do pokoju, gdzie dziewczyna siedziała na łóżku z szerokim uśmiechem, a jej potargane włosy dodawały jej uroku. Uśmiechnął się momentalnie pod nosem i podszedł do dziewczyny, składając kolejny pocałunek na jej wargach.
— O której jest impreza?
— Za jakąś godzinę. — powiedział, a dziewczyna pokiwała głową.
— To spoko, jestem głodna...
— Chodź, mama coś pewnie naszykuje, o ile już tego nie zrobiła. — powiedział do niej i posmyrał nosem o jej nos. Odsunął się kawałek i podał jej dłoń, dziewczyna złapała ją pewnie i wstała. Poszli razem do kuchni, a pani Ela, od razu uśmiechnęła się szeroko, ich szczęście zarażało każdego. — Mamo, zrobisz coś na szybko do jedzenia? — poprosił Kuba.
— Już nawet zaczęłam, więc siadajcie, za dziesięć minut będzie gotowe, może pięć. — dodała zaglądając do garnka. — Lola, lubisz kluski kładzione z serem?
— Uwielbiam, więc trafiła pani w dziesiątkę. — powiedziała z szerokim uśmiechem dziewczyna i wtuliła się w ramie chłopaka. Kiedy zjedli, niebieskowłosa zniknęła w pokoju, ubrała jeansy, jedną z koszulek Kuby i neonową, krótką kurtkę. Wsunęła na nogi adidasy i zrobiła sobie mocny makijaż. Poszła do pokoju, gdzie siedział Kuba ze swoją mamą i podała kobiecie szczotkę i grzebień. — Byłaby pani tak miła?
— Jasne laska, siadaj. — powiedziała i wskazała na podłogę, a dziewczyna usiadła pomiędzy nogami kobiety, która zaczęła jej zaplatać dwa, dobierane warkocze.
— Przyćmisz wszystkie laski.
— A dużo ich tam będzie? — spytała. Od zawsze nie lubiła zbytnio innych dziewczyn, działały jej na uzębienie. Podziękowała jego mamie buziakiem w policzek, kiedy kobieta ją uczesała.
— Nie wiem, bo nie wiem ile osób będzie, a ma być ponoć cała wesoła ekipa, czyli dużo ludzi. — powiedział z uśmiechem. — Wiesz co? Wyglądasz jakbyś miała iść zaraz na scenę. — zaśmiał się.
— Jasne,. mam dość scen na jakiś czas po ostatnim zdarzeniu.
— To nie zaśpiewasz ze mną naszej piosenki, na następnym koncercie, już i tak się nie musisz ukrywać, bo wszyscy wiedza kim jesteś.
— Możesz mi nie przypominać o wyroku śmierci, jaki na siebie nałożyłam, robiąc ten bezmyślny ruch w klubie?
v Jaki bezmyślny, mnie się on bardzo podobał i chętnie bym go powtórzył. — powiedział z uśmiechem.
— Zobaczymy, może kiedyś, a ty idziesz tak jak teraz?
— Nie, idę zaraz wskoczę w jeansy, koszulkę i bluzę QueQuality i to chyba neonową, będę do ciebie pasował i nie zgubisz mnie w tłumie.
— Błagam cię. — przerzuciła oczami i sama nie dowierzała w to co słyszała. — Ubierz co chcesz. — zaśmiała się. — To nie wesele, że masz mieć krawat w kolorze mojej sukienki, bo to fajnie wygląda, czy że tak się przyjęło. — zaśmiała się i poszła do pokoju, przyniosła mu zestaw ciuchów, w których miała ochotę go dzisiaj zobaczyć.
— Dobrze pani stylistko, jak pani sobie życzy. — dygnął przed nią kiedy wstał i zaśmiał się, poszedł do łazienki i przebrał się, po czym spryskał się perfumami i ułożył sobie włosy. — I jak, ujdzie?
— Jest perfekt. — powiedziała z szerokim uśmiechem dziewczyna, nawet jego mama stwierdziła, że jest dobrze. Kuba poszedł do pokoju, gdzie założył jeszcze swoje sygnety i łańcuch na szyję.
— Gorzej jak z babą. — stwierdziła pod nosem Lola.
— Bawcie się dobrze, żebym się za was nie wstydziła. — pani Ela pogroziła im palcem i zaśmiała się, kiedy wszyscy udali się w stronę drzwi, a kobieta zamknęła je za nimi.
— Dzięki mamo, ale nic nie obiecujemy. — zaśmiał się Kuba i pociągnął za sobą dziewczynę, wybiegając z nią z podwórka. Pociągnął ją do siebie i objął ją ramieniem.
— A tobie się jakiś musicalowy nastrój udzielił? — roześmiała się dziewczyna.
— To źle, że mam dobry humor? — weszli do pobliskiego ABC, gdzie kupili dwie reklamówki piw i kilka paczek chipsów.
— Nie, ja bardzo lubię, jak masz dobry humor, wtedy dzieją się najlepsze rzeczy.
— Nawet czasami magia. — dodał z głupkowatym uśmieszkiem na twarzy.
![](https://img.wattpad.com/cover/184128613-288-k904237.jpg)
CZYTASZ
ATRAMENTOWE NOCE II Quebonafide Fanfiction
FanfictionObrócił jej świat o sto osiemdziesiąt stopni. Nie bójcie się, nie była mu dłużna. Jego świat też stanął na głowie. Czy żyjemy w czasach, gdzie można zakochać się przez internet? A może to tylko dzisiaj pozwala nam, na pokazanie tego, co w nas najlep...