— Lolka!
— No co?! — dziewczyna wychyliła się, owinięta w sam ręcznik z łazienki.
— Świetnie wyglądasz... — diabelski uśmieszek zagościł na jego twarzy.
— Zawołałeś mnie, żeby mi to powiedzieć?
— Nie do końca, ubierz coś ładnego, zabieram cię na kolację.
— W takie ą ę miejsce?
— Dokładnie. — dziewczyna przewróciła oczami i schowała się do łazienki. Wyprostowała sobie włosy i zrobiła makijaż. Przebiegła w ręczniku do sypialni, gdzie założyła sukienkę, którą Kuba dla niej wybrał. Wsunęła szpilki, jednak rany zaczęły ją ciągnąć, więc szybko z nich zrezygnowała. Wzięła baleriny, na szyi zapięła swój łańcuszek z piórkiem i zarzuciła na czerwoną sukienkę, czarny, rozkloszowany na dole płaszcz. Kuba siedział odstrzelony w garnitur w fotelu w salonie i obserwował, jak biegała po domu. Kiedy wyszła do niego odstrzelona, okręciła się wokół własnej osi. — Pięknie, idealnie... — uśmiechnął się szeroko do dziewczyny. Złapała go pod ramię, a on sięgnął jeszcze ze stojaka wielki parasol, bo w międzyczasie pogoda się zepsuła.
— To, dokąd jedziemy? — spytała, kiedy doszli do jego samochodu.
— Niespodzianka... — uśmiechnął się szeroko. Jego widok w garniturze, sprawiał, że jej serce biło szybciej, a myśli galopowały daleko... Za daleko... Po kilkunastu minutach podjechali pod restaurację. Chłopak otworzył jej drzwi i podał dłoń. Z uśmiechem wysiadła i udali się razem do środka. Wnętrze było urządzone bardzo elegancko, a jednocześnie z lekkim przepychem. Rozglądała się dookoła i czuła się malutka. Młode kobiety w eleganckich sukniach, siedziały głównie ze starszymi mężczyznami. Zastanawiała się cały czas, czemu zabrał ją w takie miejsce. Usiedli przy stoliku, a kelner podał im menu.
— Kuba?
— Tak? — uśmiechnął się do niej.
— Tutaj woda kosztuje 10 złotych... — powiedziała, jakby z niedowierzaniem.
— Nie patrz na cyferki. — uśmiechnął się do niej.
— Jesteś nienormalny, wiesz? Wystarczyłby mi bar mleczny i byłoby super.
— Jak będziesz narzekać, to zrobię ci krzywdę, to ma być miły wieczór. — spojrzał w jej oczy, na co ona uśmiechnęła się pokornie. — Co bierzesz?
— Wątróbki drobiowe w czerwonym winie. — odpowiedziała po chwili namysłu. Chłopak zawołał kelnera i złożył zamówienie, a po chwili podano im po lampce wina.
— Za ten miły wieczór i za to, że w końcu wszystkie twoje problemy się skończyły. — stuknęli się kieliszkami i dziewczyna upiła łyk. Jednak siedziała cicho, jak mysz pod miotłą. — Co ty się taka cicha dzisiaj zrobiłaś?
— To wszystko mnie przytłacza... — powiedziała po chwili zgodnie z prawdą, nie czuła się najlepiej w tym miejscu.
— Przestań, jedzenie jest tego warte, sama zobaczysz. — uśmiechnął się szeroko.
— Wiem, ale w moim dotychczasowym życiu, czymś ekskluzywnym był chicken na wynos.
— Właśnie twoje dotychczasowe życie się skończyło, zaczynasz nowy rozdział. —
— Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem za niego wdzięczna. — uśmiechnęła się szeroko, zaciągając za ucho włosy.
— Drobnostka, taka wspaniała kobieta, zasługuje na najlepsze traktowanie, godne księżniczki. — przez chwilę, mogłaby przysiąc, że miała wrażenie, że patrzy na nią, jak w obrazek, jednak odgoniła szybko tą myśl. — Wiesz, że czeka na nas jeszcze praca nad piosenką, została tylko ona do skończenia i mam materiał na całą płytę. — posłał jej szeroki uśmiech.
— Czyli dalej uparcie dążysz do tego, żebym wrzuciła tam swoje trzy grosze? A może znajdziemy po prostu wspólnie dziewczynę, która potrafi śpiewać i nie spierdoli tego, tak jak ja? — zaśmiała się ze swojej własnej propozycji i spojrzała w oczy chłopaka.
—A może najpierw sprawdzimy ciebie i zobaczymy jak to brzmi. Wiesz, nagranie w studiu, pod okiem profesjonalistów, którzy będą czuwać nad twoją dykcją, żebyś nie fałszowała, ani nic. Daj sobie szansę Mała.
— Mała to jest twoja... Kurwa, jakoś nie potrafię kłamać. — powiedziała z szerokim uśmiechem. Dostali po chwili talerze z jedzeniem, jednak w trakcie posiłku jego telefon zaczął wibrować. — Boże, a jednak to wrzucili... — westchnął.
— Co, pokaż?
— Nie. Skup się na jedzeniu... — jego mina spochmurniała.
— Kuba, pokaż mi ten telefon. — zażądała poważnym tonem, a chłopak westchnął, zastanawiając się co ma zrobić. W chwili zamyślenia dziewczyna wyrwała mu telefon. — Lola, nie... — wręcz zaskomlał, kiedy zauważył swój telefon w dłoniach dziewczyny. Zobaczyła ich zdjęcia z lotniska.
— W dniu dzisiejszym najlepiej zarabiający raper w Polsce, został przyłapany z nową dziewczyną na lotnisku w Warszawie. Para trzymała się za ręce i kierowała w stronę wyjścia. Nie wiemy kim jest jeszcze niebieskowłosa dziewczyna, jednak sam raper zmienił chyba gusta. Przypomnijmy, że wcześniejsze dziewczyny rapera były, lub wyglądały jak modelki. Czyżby przeskok do niższej ligi? Czy raper jest na tyle zdesperowany, by łapać się czego popadnie... — dziewczyna rzuciła telefonem na stół i wstała.
— Lola, zostań... — Kuba wstał, jednak zrezygnowany usiadł z powrotem, dając jej chwilę na ochłonięcie. Był wściekły i nie zamierzał zostawić tego bez echa. Wstał i udał się do baru, gdzie zamówił jednego drinka, by być w stanie prowadzić auto, chociaż marzył o tym, by się zalać. Miły wieczór zakończył się klapą. Dziewczyna szła w deszczu, otulona własnymi ramionami i zastanawiała się, dlaczego każdy, zawsze musi być tak płytki, by oceniać ją po wyglądzie. Do cholery, była wściekła i rozżalona do granic. Stanęła pod niewielkim daszkiem i odpaliła papierosa. Zaciągnęła się mocno i zaczęła zastanawiać, czy dobrze zrobiła wiążąc się w jakikolwiek sposób z Quebonafide.
— O nie, teraz czas na moje szczęście i nikt mi go nie zabierze... — powiedziała, gdy dopaliła papierosa i ochłonęła chwilę. — A niech gadają... — tupnęła nogą, a woda rozchlapała się na boki. Pomimo, że była już całkiem przemoczona, weszła z rozmachem do restauracji i szła środkiem wprost do baru, przy którym siedział Kuba i rozmawiał z jakąś długonogą blondynką.
— On jest mój... — powiedziała Lola i złapała go za krawat, zmuszając go tym samym, by się pochylił, wtedy wpiła się w jego usta. Smakował jeszcze whisky z colą. Szybki i namiętny pocałunek z języczkiem wywołał na ich ustach szerokie uśmiechy. — Zabierz mnie do domu... — zażądała pewnym i stanowczym głosem. Oczy chłopaka rozszerzyły się, nie spodziewał się takiego zachowania, które zaczynało go kręcić.

CZYTASZ
ATRAMENTOWE NOCE II Quebonafide Fanfiction
Fiksi PenggemarObrócił jej świat o sto osiemdziesiąt stopni. Nie bójcie się, nie była mu dłużna. Jego świat też stanął na głowie. Czy żyjemy w czasach, gdzie można zakochać się przez internet? A może to tylko dzisiaj pozwala nam, na pokazanie tego, co w nas najlep...