ROZDZIAŁ 102.

209 27 55
                                    

 — Nigdy nie byłem na imprezie techno, na mojej szyi wisi heavy metal... Robią ci drinka w tym shakerze z miętą, mi serce bije tak jak David Guetta... — Que wyskoczył zza kulis na scenę, a tłum oszalał. W momencie, przygnębiony chłopak odzyskał energię i chęci do działania, kiedy jego alter ego, scenicznego zwierzęcia wzięło nad nim górę. Skakał i szalał na scenie z Krzychem, nie miał bladego pojęcia, że w tajemnicy jego przyjaciel wysłał Loli wejściówki na koncert. Stała w klubie, na szarym końcu i podziwiała chłopaka. Miała schowane włosy pod kapturem i śpiewała razem z chłopakiem. Zaczął od kilku starych numerów, kiedy doszedł do tych z najnowszej płyty. — Teraz czas na coś wolniejszego, co nagrałem z bliską mi osobą. — powiedział, a Moyes puścił podkład do ich wspólnej piosenki, poprosił publiczność by śpiewała z nim refreny. 
 — Quebo kocham cię! — wydarła się jakaś laska, na co chłopak uśmiechnął się tak uroczo, że wszystkim fankom zrobiło się ciepło. Krzychu szukał w tłumie dziewczyny, jednak nie mógł jej odnaleźć. Po skończonym występie, chłopaki obiecali wyjść do ludzi i udali się na backstage. 
 — Chyba mi tego brakowało. — powiedział Kuba wylewając sobie na głowę trochę wody z butelki. 
 — Widzisz, mówiłem ci, że warto przyjść. — powiedział czerwonowłosy i poklepał kumpla po plecach. Wszedł za nimi Maciejka, który miał na twarzy zaciesz, jak pięciolatek, który dostał lizaka. 
 — Ponieśli mnie! I nie upuścili. — powiedział zaaferowany i roześmiał się. 
 — Czekajcie, zaraz wrócę. — powiedział Krzychu i wyjrzał jeszcze raz z backstage'u na scenę, a wszystkie fanki zaczęły piszczeć. — Jeszcze nie, jeszcze chwila. — zaśmiał się do nich, jednak nigdzie nie widział niebieskowłosej. Zaklął pod nosem i wrócił do chłopaków. 

Lola wyszła z klubu i nuciła pod nosem "8 kobiet". Przemierzała ulice Warszawy i korzystała z tego, że większość ludzi w klubie, czekała na Kubę, by dostać zdjęcie i autograf. Wiatr zwiał jej kaptur z głowy i potargał niebieskie włosy, kiedy czekała na przystanku. Jak zawsze koncert Kuby, wywołał w  niej wiele pozytywnych emocji, więc wystawiła twarz w stronę wiatru i uśmiechała się delikatnie. Jej autobus podjechał punktualnie, dziewczyna wsiadła do niego i usiadła na jednym z siedzeń. 
 — Przepraszam, czy ty nie byłaś na Insta Krzycha? — usłyszała za sobą męski głos. 
 — Tak byłam. 
 — Można zdjęcie? — zapytał dość nieśmiało. 
 — Jasne, nie ma sprawy. — powiedziała z uśmiechem i przesiadła się do rzędu za swoimi plecami i zrobiła sobie z chłopakiem selfie, który szybko opublikował je na swoim Instagramie. 
 — Przepraszam, że zaczepiam, ale chcę mieć zdjęcie z całą wesołą ekipą. 
 — Spokojnie, nie ma sprawy, ale raczej ja już wyleciałam z ekipy, więc chyba się pospieszyłeś. 
 — No co ty, to tak się da? — zaśmiał się. 
 — Nie wiem, nie mam jeszcze informacji na ten temat. — dodała dziewczyna z uśmiechem i trzy przystanki dalej pożegnała się z chłopakiem i wysiadła z autobusu. Udała się do jednej z kamienic w okolicy starówki i weszła na drugie piętro. 
 — Już jestem. — powiedziała. 
 — Dobrze się bawiłaś? — usłyszała z salonu, gdzie siedział Marcin i pił piwo. 
 — Na jego koncertach nie da się bawić źle, znów zrobił to na najwyższym poziomie. — powiedziała z lekkim uśmiechem. — Kiedy znów idziesz do roboty? 
 — Jeszcze jutro wolne, więc ogarnę mieszkanie i zrobię zakupy. — powiedziała spokojnym tonem i usiadła koło chłopaka. Wzięła od niego butelkę z piwem i upiła kilka łyków. 
 — Ej, Mała, tam w kuchni jest urządzenie zwane lodówka, więc idź i sobie weź. 
 — Spadaj, noga mnie rwie, potknęłam się jak szłam na koncert. 
 — Mówił ci już ktoś, że kiedyś się zabijesz? — zaśmiał się i oddał jej swoje piwo i przyniósł dwa nowe z lodówki. 

 — Kurwa, no wiedziałem, kurwa!! — wydarł się Krzychu przeglądając Instagram. W ich garderobie zapanowała cisza i wszyscy patrzyli się na hypemana, to po sobie. 
 — Ale, że o co chodzi? — spytał rozbawiony Maciejka. 
 — Lolka była na koncercie, ktoś ją przyłapał i zrobił sobie z nią zdjęcie. — powiedział i pokazał ekran w stronę chłopaków, momentalnie jego iPhone znalazł się w dłoniach Kuby, który przyglądał się zdjęciu. 
 — Ale po co miałaby przychodzić, skoro przede mną uciekała? — powiedział nie rozumiejąc ani trochę zachowania dziewczyny. 
 — Wysłałem jej wejściówki, miałem nadzieję, że może uda się wam pogadać, ale jak widać, zmyła się. — Kuba potarł dłońmi twarz i napił się wody. Wciąż była piękna, wciąż jej pożądał i wciąż była taka niedostępna. Może już należała do innego, bo kto by nie chciał tak wspaniałej dziewczyny. 
 — Dzięki. — Grabowski zwrócił się do przyjaciela, był mu wdzięczny, że zadał sobie trud. — Jednak sądzę, że to za mało, ona ucieknie za każdym razem, bo nie chce mnie znać, no i nie dziwie się jej... — Kuba oddał przyjacielowi telefon i siedział, gapiąc się w jeden punkt, przypominał sobie ich wspólny występ na scenie i te endorfiny, które wypełniały jego ciało. Teraz czuł się jak świeca, z minuty na minutę, z sekundy, na sekundę wypalał się i dążył do tego by zgasnąć. Telefon Krzycha zawibrował, a jego oczy rozszerzyły się z zaskoczenia, wszedł na Instagram i odczytał wiadomość.
 — Kuba musisz wyjść do fanów, tak jest w kontrakcie. — powiedział szybko, a chłopak się zwlekł, przybrał zadowoloną maskę i poszedł do swoich fanów. — Nie uwierzycie kurwa, co się właśnie stało. — powiedział Hypeman do reszty ekipy. 
 — Zatkało ci kakao? Proponuję suszone śliwki i maślanka, srasz po tym dalej niż widzisz. — powiedział Maciejka i wszyscy się roześmiali. 
 — Marcin do mnie napisał na Instagramie. Hit roku, po prostu, sam w to dalej nie wierzę. — Maciek wyrwał mu telefon. 
 — Cześć Krzysiek, przepraszam, że przeszkadzam, wiem, że nie znamy się najlepiej. Lola jest u mnie cała i zdrowa. Nie potrafię jej wyleczyć z miłości do chłopaka i sądzę, że oni muszą się zejść, ale musimy rozegrać to mądrze. Wchodzisz w to? — Maciejka sam zrobił wielkie oczy, a zaraz za nim cała reszta ekipy. — Że mamy im robić za swatkę. 
 — Może warto spróbować, nie widzisz głąbie, jak twój brat cierpi? To co zastałem po miesiącu w jego domu, zahacza o armagedon. 
 — No to trzeba będzie im pomóc, poza tym sam tęsknię za tą wariatką. — dodał Myszka, a reszta mu przytaknęła. 

ATRAMENTOWE NOCE II Quebonafide FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz