Kuba obudził się rano i podniósł się. Obok nie było dziewczyny, sam nie wiedział już, czy wczoraj mu się przyśniło. Jednak usłyszał z salonu śmiechy. Wyjrzał z sypialni i zobaczył, że w salonie, wszyscy siedzą przy stole. Nikt nie wracał do wczorajszego dnia i zachowywał się jak, gdyby nigdy nic.
— To jakie plany na dzisiaj? — zapytała matka dziewczyny.
— Mieliśmy jechać nad jezioro, ale zobaczymy, jak Kuba wstanie. — powiedziała dziewczyna. — Wyspaliście się, jak hotel? — zapytała dziewczyna
— W życiu nie byłam w tak pięknym fotelu, mieli nawet szlafroki i ręczniki! — wtrąciła zaaferowana babcia.
— To taki bonus do bycia kobietą Grabowskiego. Ja też się jeszcze nie mogę przyzwyczaić, na Islandii też wynajęli zarąbisty hotel.
— Byłaś na Islandii? — spytał jej tato, a wszyscy spojrzeli zdziwieni.
— Tak jeżdżę z Kubą na koncerty. Mamy... To znaczy mieliśmy w planach jeszcze w tym roku Hiszpanię i wylot do Brazylii.
— No proszę, to ci się trafił facet, świata chociaż kawałek zwiedzisz. — powiedziała jej babcia z lekka rozmarzonym tonem.
— Tak jakoś wyszło. — powiedziała cicho i uśmiechnęła się pod nosem. Zastanawiała się jednak, czy wszystkie plany są dalej aktualne, nie mieli okazji jeszcze pogadać na spokojnie o tym, co wydarzyło się wczoraj.
— Wyszło bardzo dobrze. — dodała pani Ela z szerokim uśmiechem.
— Jest, jak jest. Zobaczymy, dokąd nas to wszystko zaprowadzi. — zaśmiała się delikatnie dziewczyna i zaciągnęła kosmyk włosów za ucho.
— Do tego polecimy w przyszłym roku do Stanów na jeden z festiwali. — dodał Kuba, wychodząc z sypialni. — Dzień dobry wszystkim. — powiedział, a wszyscy przywitali się z chłopakiem. Que nachylił się nad dziewczyną i złożył na jej policzku pocałunek. — Wszystko okej z hotelem, nie było żadnych problemów?
— Nie, było wszystko dobrze, a nawet lepiej. — odpowiedział niedoszły teściu.
— Polecam sobie wieczorem skoczyć na basen, albo saunę.
— To tam są takie rzeczy? — spytał brat Lolki i zaśmiał się.
— Jasne, jest też siłownia, bar chyba kręgle. Nie wiem, nie pamiętam, bo odkąd mam mieszkanie w Warszawie, nie jeżdżę po hotelach. — zaśmiał się ciepło i spojrzał po wszystkich.
— Lola coś mówiła o jeziorze.
— A tak, mieliśmy jechać, ale pogoda nam się popsuła. Więc może podjedziemy na starówkę na spacer. — powiedział chłopak z uśmiechem, a reszta mu przytaknęła. — No ewentualnie, jeśli już integrujemy swoje rodziny, to możemy jakiś wieczór gier planszowych zrobić. — zaproponował szybko.
— Sądzę, ze po tym śniadaniu, spacer, to nie będzie zły pomysł. — powiedziała pani Irena z uśmiechem i spojrzała na Lolkę.
— Tak wiem, przyda mi się spacer. — powiedziała beznamiętnie i poszła do sypialni, gdzie ubrała dresowe spodnie i zarzuciła na siebie bluzę z QueQuality. Kuba wszedł za nią i założył podobny zestaw ubrań.
— Poprowadzisz samochód? — spytał dziewczyny, a ta tylko przytaknęła i wyciągnęła w jego kierunku dłoń. Podał jej kluczyki i dokumenty. Wsunęli na nosy przeciwsłoneczne okulary. Rodzice z babcią pojechali jednym samochodem, a wesoła ekipa, wraz z bratem Lolki, wpakowała się do Mercedesa.
— Kurde, naprawdę przypadł mi do gustu ten merc. — stwierdził Maciek.
— No to jak będę zmieniał, to możemy się jakoś dogadać. — powiedział Kuba uśmiechając się do niedoszłego szwagra.
— Czekaj, czekaj, dałeś mu prowadzić, teraz Lolce, czy tylko ja nie jeździłem mercedesem ani Porsche? — spytał, wręcz zbulwersowany Krzychu, na co wszyscy wybuchnęli śmiechem. — Kuba, no weź, to nie fair.
— Nie fair? Kto ostatnio miał wypadek? — powiedział rozbawiony Grabowski.
— Lolka. — powiedział z cwanym uśmiechem. Jeżeli mówisz o moim, to gościu mi wjechał w dupę, no co ja poradzę, że ludzie nie potrafią jeździć? — rozłożył ręce. Dziewczyna odpaliła samochód, włączyła muzykę i dostosowała sobie fotel, ruszyła przodem, mrugając na ojca, żeby jechał za nią. Przedarcie się do centrum zajęło im ponad dwadzieścia minut, kiedy zaparkowali przy starówce i opłacili parking. Całą ferajną ruszyli w stronę zamku.
— Ja to już nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam w Warszawie. — zaśmiała się babcia dziewczyny.
— No to mamo, masz teraz okazję, zwiedzaj sobie. — powiedział Adam i zaśmiał się. Kiedy usłyszeli piski, cała rodzina Loli, zaczęła się rozglądać. Kiedy zobaczyli rozwrzeszczane fanki, podbiegające do Kuby.
— Zejdzie mu z piętnaście minut, więc możemy iść dalej. — powiedziała z uśmiechem dziewczyna i poszli dalej, zostawiając Kubę w asyście Krzycha i Maćka. Chłopaki dołączyli do nich po tych kilkunastu minutach. Lola znów miała dziwne wrażenie, że ktoś ją obserwuje, ale nie wiedziała kto, co i jak... Zaczynała się oswajać z tym uczuciem.
— Uważaj! — powiedziała jej matka, kiedy szła do tyłu i opowiadała swojej rodzinie, ciekawostki związane z miejscem, w którym się znajdowali. Wpadła na jakiegoś mężczyznę, który złapał ją w swoje ramiona i nie pozwolił jej upaść.
— Znowu na mnie lecisz niebieskowłosa? — zaśmiał się ciepło.
— Marcin? A co ty tutaj robisz?! — przywitała się z nim całusem w policzek, a Kubę o mało szlag nie trafił.
— Mieszkam niedaleko i wyszedłem do sklepu. — wskazał znajdującą się niedaleko nich żabkę.
— Kto to? — zapytała jej babcia.
— To mój znajomy Marcin. Jest prawnikiem. — dodała, na co zyskał uznanie w oczach jej rodziny. — To moja mama, tata, babcia, mama Kuby, Kubę poznałeś, Krzysiek i dwóch Maćków.
— Stary, wyluzuj, bo jesteś już tak czerwony na twarzy, że mógłbyś się ukryć w moich włosach. — poklepał go Krzychu po ramieniu.
— Nie lubię typa, ma co do niej zbyt klejące się ręce. — powiedział cicho.
— Pogadaliście, wyjaśniliście sobie wszystko? Czy ten macho man będzie teraz miał łatwe pole do popisu.
— No niestety, chciałem z nią pogadać na spokojnie wieczorem, jak zostaniemy sami.
— To masz jednak prawo być zły, bo ma dalej otworzone wszystkie furtki. — powiedział czerwonowłosy, na co Kuba zmierzył go wzrokiem.
— Może dołączysz się do nas? Zwiedzamy sobie. — powiedziała z uśmiechem.
— W sumie, czemu nie?
— Temu nie, że miałeś iść chyba do sklepu. — powiedział szybko Kuba.
— Wiem, ale sklep nie zając, do 23:00 mam czas, żeby tam zajrzeć. — uśmiechnął się szeroko.
— No to chodźmy. — powiedziała z uśmiechem dziewczyna.
CZYTASZ
ATRAMENTOWE NOCE II Quebonafide Fanfiction
FanfictionObrócił jej świat o sto osiemdziesiąt stopni. Nie bójcie się, nie była mu dłużna. Jego świat też stanął na głowie. Czy żyjemy w czasach, gdzie można zakochać się przez internet? A może to tylko dzisiaj pozwala nam, na pokazanie tego, co w nas najlep...