Po obiedzie, Kuba udał się do sklepu, gdzie zakupił wszystkie akcesoria dla kota i jedzenie. Zostawili kociaka w pokoju chłopaka i udali się nad rzekę. Spacerowali wzdłuż koryta rzecznego i trzymali się za ręce.
— Myślisz, że na długo będzie dobrze między nami? — spytała się Lola siadając na trawie.
— Cały czas, no weź... Co to za pytanie? — zaśmiał się i usiadł koło niej.
— Nie wiem, takie o... Ostatnio to jak rollercoaster, raz dobrze za chwilę źle, potem lepiej, tragedia, zajebiście...
— Wariatka... Ciesz się chwilą.
— No przecież się cieszę, bardziej niż myślisz. — oparła głowę o jego ramię. — Jak tutaj spokojnie.
— Dlatego lubię tutaj przychodzić, a że mamy środek tygodnia, to nie powinni nam przeszkadzać. — uśmiechnął się do niej szeroko.
— Tak, nie ma to jak przeszkadzać w nic nie robieniu. — roześmiała się dziewczyna.
— Wiesz, bo jest taka mała sprawa do ciebie. — powiedział po chwili, czując jak sztywnieje, kiedy obrócił w kieszeni małe pudełko z pierścionkiem w środku.
— Jaka, tylko nie namawiaj mnie do kąpieli nago w rzece, bo jest za jasno, na takie wybryki. — oboje roześmiali się. — Nie, chciałem się po prostu o coś zapytać ważnego.
— No to chyba powinnam się bać. — stwierdziła dziewczyna, a chłopak zaczął się zbierać, by wstać i uklęknąć, kiedy zza krzaków wyskoczył Maciejka i Krzysiek.
— Tu jesteście ile można was szukać? — stwierdził starszy Grabowski i dosiedli się do nich.
— Nie wiesz, że co w rodzinie to nie zginie? — zapytała Lola i roześmiała się. Kuba momentalnie się wycofał ze swojego pomysłu i spojrzał an nich ze wściekłością.
— Twoja mama powiedziała, że poszliście nad rzekę, więc przyszliśmy zakopać topór wojenny. — powiedział Krzychu i podał dziewczynie jej ulubione Sommersby o smaku mango. — Przepraszam, że ci nie wierzyłem... — przyznał się czerwonowłosy, a dziewczyna wzięła piwo z uśmiechem.
— Wybaczam ci, w końcu zachowywałam się jak jędza. — powiedziała do Krzycha, a chłopak przytulił ją mocno.
— My też musimy sobie wybaczyć wszystko, bo między nami jest dziwnie ostatnio... — powiedział Maciek dając jej drugie piwo. Dziewczyna uśmiechnęła się i przytuliła go mocno. — No i super, mamy wybaczone...
— To możecie iść do domu. — powiedział Kuba, a dziewczyna otworzyła sobie piwo.
Przestań... — Lola go szturchnęła. Spędzili kilka wspólnych godzin nad rzeką, oczywiście wygłupiali się i żartowali w najlepsze.
— Ej Lala, pokaż ten tatuaż... — Krzychu złapał jej dłoń i podziwiał nowy nabytek. — No nieźle. Ładny, podoba mi się.
— Oj będzie Pan i Pani Quebonafide. — roześmiał się Maciejka. — Jakbyś robiła jakiś na cipce, to chce wiedzieć, czy bolało.
— Chłopie, wiesz, że kobiety mają wyższy próg bólu? My rodzimy dzieci...
— Oj no wiem, ale chciałem wiedzieć, czy boli, po prostu...
— Po prostu, to skończ myśleć o jej cipce. — dodał Kuba, na co reszta wybuchnęła śmiechem, a sam zainteresowany zapłonął ze wstydu.
— E tam cipka, jak cipka, pewnie dwie wary, łechtaczka i dziura. — powiedział Maciek, czego szybko pożałował, bo Kuba strzelił mu w tył głowy. — Ała... No co, a jest jakąś kosmitką, że wygląda to inaczej? Jeśli tak, to chcę to zobaczyć. — znów zarobił, aż się przesunął masując obolałe miejsce.
— Gwarantuje ci, że moja cipka jest taka jak u reszty normalnych kobiet. — powiedziała dziewczyna i zaśmiała się.
— Daj mi papierosa. — usłyszała szept Kuby przy swoim uchu. Dała mu szybko fajkę, jednak zastanawiała się, co go tak zdenerwowało. Chłopak odszedł kilka kroków dalej od miejsca, w którym siedzieli. Poczuł po chwili, jak Lolka przytula go od tyłu i wtula policzek w jego plecy.
— Wszystko okej? — zapytała cicho, a chłopak odwrócił się do niej i wpił się czule w jej usta.
— No jasne, że okej, czemu pytasz?
— Bo palisz jak czujesz niemoc i wielkie wkurwienie. — powiedziała i stanęła na palcach, by znów sięgnąć jego ust.
— To nic, na spokojnie, gdyby się coś działo, powiedziałbym ci. Wkurzam się, że nam przeszkodzili, liczyłem na taki wspólny dzień, bez ogonków.
— Hmmm... Sądzę, że jeśli chcesz mieć pewność, że nikt nam nie będzie przeszkadzać, to powinieneś nas zabrać na drugi koniec świata. Wtedy możesz być pewny. — roześmiała się i sama zapaliła. — Jezu jakie to piwo jest świetne.
— Powinni ci na drugie imię dać mango... Jeszcze nigdy nie spotkałem tak zapalonej osoby na ten owoc.
— A widzisz, po prostu mango jest przepyszne. — zaśmiała się, a chłopak zabrał jej puszkę i upił łyka.
— Niech ci będzie, nawet niezłe, ale nie przepadam za smakowymi piwami. — zaśmiał się Kuba i poszli usiąść do reszty.
— Nie wiecie, że w towarzystwie się nie szepcze? — rzucił uszczypliwą uwagę Maciek.
— Nie wiesz, że w twoim wieku ludzie mają rodziny, własne mieszkania i używają już dawno mózgu. — dogryzł mu Kuba.
— Panowie, spokojnie, okej? — Lola ich rozdzieliła i usiadła dobie między nogami Kuby, który obejmował ją pod linią biustu i smyrał nosem po ramieniu. W końcu wrócili do domu, kiedy się już ściemniało. Zjedli kolację, którą naszykowała pani Ela i weszli do pokoju chłopaka. Dziewczyna ziewnęła i usiadła na łóżku, gdzie spał Maze. — Albo nie, idę zapalić. — zmieniła zdanie i wyszła na balkon. Wytatuowany chłopak wyszedł za nią i oparł się o barierkę w drugim rogu małego balkonu.
— Lolka, wiesz, że cię kocham, prawda?
— Tak, co to za głupie pytanie? — zaśmiała się delikatnie, a chłopak nerwowo obrócił w palcach pudełeczkiem z pierścionkiem, który dalej był schowany głęboko w jej kieszeni.
— Bo chciałbym, żeby nasza relacja była na innym poziomie... — zaczął nieśmiało.
— Okej, ale nie rozumiem do czego pijesz... — spojrzała na jego rozbiegany wzrok, jednak do pokoju weszła pani Ela.
— Kuba zlew mi się zatkał, weź mi pomóż.
— Już idę mamo. — westchnął ciężko i poszedł za kobietą.
CZYTASZ
ATRAMENTOWE NOCE II Quebonafide Fanfiction
FanficObrócił jej świat o sto osiemdziesiąt stopni. Nie bójcie się, nie była mu dłużna. Jego świat też stanął na głowie. Czy żyjemy w czasach, gdzie można zakochać się przez internet? A może to tylko dzisiaj pozwala nam, na pokazanie tego, co w nas najlep...