ROZDZIAŁ 61.

254 26 10
                                    

Telefon dziewczyny rozdzwonił się.
— Halo? — odebrała, ocierając ostatnie łzy.
— Jesteś w mieście, wbijaj do klubu!!
— Paula, ja nie wiem, czy to dobry pomysł, nie jestem sama, do tego mam nieciekawą sytuację w domu... No i nie wiem, czy Kuba będzie chciał.
— Kuba, co za Kuba?! — spytała dziewczyna, zaskoczona słowami przyjaciółki.
— Mój nowy chłopak...
— I ukrywasz takie informacje przed nami? Wpadaj, Karolina też jest z nami... — uśmiechnęła się szeroko. — W sumie jesteśmy my i chłopaki.
— Dużo jest ludu? — zapytała cicho.
— Nie jest tak źle. — przyjaciółka podała jej jeszcze detale i rozłączyła się. Lola westchnęła cicho.
— Co się stało? — Kuba zmierzył ją wzrokiem.
— Mamy zaproszenie od dziewczyn, do klubu, ale sama nie wiem, czy chcę tam jechać...
— Chodź, pojedziemy, rozładujesz wszystkie napięcia i pobawimy się trochę.
— Mogę wam robić za szofera. — powiedział Maciek, mając nadzieję, że Kuba mu pozwoli poprowadzić Mercedesa.
— Słyszysz? — uśmiechnął się zachęcająco do dziewczyny.
— Nie wzięłam żadnych imprezowych ciuchów.
— Coś się znajdzie. Wypuścisz mnie do auta? — zapytał Kuba niedoszłego szwagra, który przytaknął głową i poszli razem do Mercedesa, wyciągnął z bagażnika walizkę i wyciągnął sukienkę, w której bardzo ją lubił.
— Matka mnie zabije. — wybuchnęła śmiechem i poszła do łazienki, poprawiła makijaż i założyła sukienkę. — Może być?
— Świetnie... — powiedział i założył za jej ucho kosmyk włosów, wplatając w nie różę, którą skubnął z ogrodu jej mamy.
— Krwawisz, wariacie... — powiedziała cicho.
— Dla ciebie, warto... — odpowiedział jej, wpijając się namiętnie w jej usta.
— Fuuu... — skwitował jej brat, na co wybuchnęli śmiechem. Maciek wszedł do domu i poinformował mamę, że jadą do klubu i ma na nich nie czekać. Kobieta obserwowała przez okno, jak cała trójka zmierza do samochodu.
— Moja róża... — szepnęła z lekką złością i rozbawieniem, pod nosem.

— Ja pierdole, w waszym mieście nie słyszeli o czymś takim, jak asfalt?! — powiedział Kuba, kiedy wjechali na kostkę brukową, którą było wyłożone stare miasto.
— Zawsze zadaję sobie to samo pytanie. — zaśmiała się dziewczyna, a całe auto podskakiwało.
— Teraz w prawo, lewo i druga w lewo, na wprost nas będzie klub, a po lewej i prawej parking do wyboru. — powiedziała z szerokim uśmiechem. Kiedy chłopak zaparkował samochód, wysiedli z niego. Kuba nasunął sobie na głowę kaptur, nie chcąc wywoływać zbytniego zamieszania. Weszli do klubu, gdzie dziewczyna napisała do przyjaciółki smsa, że już są. Po chwili, niska dziewczyna, z wielkim biustem i specyficznie, kręconymi włosami, wyleciała do wejścia i dziewczyny rzuciły się sobie na szyję.
— Boże, niebieskie włosy, serio?! — roześmiała się wesoło, a zaraz za nią przybiegła szczupła blondynka, która przywitała się tak samo z dziewczyną.
— Serio... Ale to nie koniec zmian. To mój nowy facet Kuba. Kuba to Paula i Karolina, moje dwie i jedyne przyjaciółki. — Kuba ucałował dziewczyny w policzki i przywitał się.
— Nie słuchają rapu, co?
— Nie, mało co... — zaśmiała się do chłopaka, kiedy dziewczyny go nie rozpoznały. Nie wiem, jak ich chłopaki, bo Michał chyba słucha. — uśmiechnęła się do niego szeroko.
— Cześć! — powiedziała do chłopaków, a każdy z nich wstał i ucałował ją w policzek, a potem przedstawiła sobie chłopaków.
— Nie wierzę, twój chłopak to Quebonafide, jak ty to zrobiłaś?! — zaśmiał się Michał.
— Sam mnie znalazł, a nasza znajomość się rozwinęła i jakoś tak wyszło, że jesteśmy razem. — powiedziała, nie chciała im opowiadać całej historii, miała ochotę zaszaleć.
— Stawiam kolejkę. — powiedział Kuba. — Chcesz coś do picia, a może jednak nie chcesz być kierowcą i wolisz się napić, to też nie ma problemu? — zapytał Maćka.
— Weź mi jakiś sok, albo pepsi. — powiedział brat Loli z szerokim uśmiechem. Kuba poszedł do baru i zamówił dla każdego po cztery shoty, na rozkręcenie imprezki. Przyniósł tacę i postawił ją przed znajomymi. Podzielił wszystkich.
— Ja nie piję, kierowca. — powiedział Bartek, rozdzielił jego shoty na resztę przyjaciół.
— Za to miłe spotkanie. — powiedziała Paula unosząc kieliszek do góry. Reszta poszła w jej ślady i wypili shota, za shotem. — po kilku minutach, nawet Lolka miała już bardzo dobry nastrój.
— Idziemy potańczyć. — powiedziała Karolina, porywając Lolę i Paulę na parkiet. Dziewczyny tańczyły i wygłupiały się razem, śmiejąc się cały czas. Kuba obserwował swoją dziewczynę z szerokim uśmiechem.
— I jak się wam układa? — zapytał Bartek.
— Bardzo dobrze. — uśmiechnął się Grabowski. — Kochamy się, wspieramy, a to najważniejsze.
— I nie przeszkadza ci, że no wiesz, jest jej więcej? — Kuba o mało nie zadławił się piwem.
— Nie, w żaden sposób, a tobie przeszkadza? — zapytał, chociaż, gdyby nie fakt, że szanował przyjaciółki swojej kobiety, skończyłoby się to pytanie pięścią na jego nosie...
— Nie, tak tylko pytam. — odpowiedział chłopak, a Que odszedł od stołu. Poszedł do DJa i zagadał do niego. Ustalali coś przez chwilę
— Ludzie, ludzie, ludzie... Mamy dzisiaj bardzo specjalnego gościa w klubie i na jego życzenie, będzie teraz utwór dla Loli... — wszyscy zagwizdali i zapiszczeli, a sama zainteresowana pokryła się purpurą. Dziewczyny zapiszczały, a ona widziała, jak Kuba szedł w jej kierunku. Stała pośród tłumu i słysząc pierwsze nuty utworu, roześmiała się głośno i jeszcze raz zakryła twarz dłońmi, poczuła, jak zacisnął dłonie na jej biodrach, po chwili założył sobie jej ręce, za swoją szyję i oparł się czołem o jej czoło, cały czas rapował jej piosenkę i patrzył jej prosto w oczy, a ich czoła się stykały. Jej uśmiechnięta twarz, była dla niego warta wszystkiego.
— Chcę zabrać cię na randkę zgodzisz się?
Porobimy jakieś rzeczy pojebane
Nie zabiorę Cię do kina jak reszta z nich
Ze mną przeżyjesz swój własny film
Pierdol to wszystko i tańcz tańcz tańcz
Pierdol to wszystko i tańcz tańcz tańcz
Humor mi dajesz jak słońce z Tobą rzeczy niemożliwe wydają się proste
Aaah nie chodzi mi o sex, chyba żartujesz
Bo jesteś dzisiaj moją Mademoiselle
Nie chodzi mi o sex, chyba żartujesz
Bo jesteś dzisiaj moją Mademoiselle
Nie chodzi mi o sex, chyba żartujesz
Bo jesteś dzisiaj moją Mademoiselle

Na tej stacji z byłym chodziłaś na kawę
Dzisiaj ze mną opierdolisz tą stację
W momencie jak przyłożysz kasjerce klamkę
Zgarnę łup i lecimy na wakacje
Ahh pierwszy samolot i nie wiedząc dokąd
Z zamkniętymi oczami kupimy bilet
Bawmy się flotą świeżo zrobioną reszta nie ważne tylko raz się żyje
Chcę brać Cię na łóżku jak pojeb
Poczekaj aż zadziała kamagra
Jutro zrobimy sobie tysiąc zdjęć
Z krajobrazami nowego miasta
Otwórzmy dach będziemy się kochać
Niebo pełne od gwiazd a Ty w moich ramionach
Otwórzmy dach będziemy się kochać
Niebo pełne od gwiazd a Ty w moich ramionach

Pierdol to wszystko i tańcz tańcz tańcz
Pierdol to wszystko i tańcz tańcz tańcz
Humor mi dajesz jak słońce z Tobą rzeczy niemożliwe wydają się proste
Aaah nie chodzi mi o sex, chyba żartujesz
Bo jesteś dzisiaj moja Mademoiselle
Nie chodzi mi o sex, chyba żartujesz
Bo jesteś dzisiaj moją Mademoiselle
Moją Mademoiselle
Moją Mademoiselle
Moją Mademoiselle

Budzisz mnie dawając mi całusa
Odrazu Cię łapię za nią hmmm cały ja
Zróbmy coś dziś pójdzmy na gokart
Przed tem nauczę Cię jeździć autem na blokach
Kupię Ci pistolet i nauczę Cię strzelać
Wrazie jak mnie nie ma i by ktoś się dobierał do Ciebie
Kocham kiedy jesteś pojebana tak jak ja

Ty pierdol to wszystko i tańcz tańcz tańcz
Pierdol to wszystko i tańcz tańcz tańcz
Pierdol to wszystko i tańcz tańcz tańcz
Humor mi dajesz jak słońce z Tobą rzeczy niemożliwe wydają się proste
Aaah nie chodzi mi o sex, chyba żartujesz
Bo jesteś dzisiaj moją Mademoiselle
Nie chodzi mi o sex, chyba żartujesz
Bo jesteś dzisiaj moją Mademoiselle
Nie chodzi mi o sex, chyba żartujesz
Bo jesteś dzisiaj moją Mademoiselle

ATRAMENTOWE NOCE II Quebonafide FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz